Zagraj (w) to jeszcze raz, Marzena. O "Niebku" Brygidy Helbig

Kilka tygodni temu ogłoszone zostały tegoroczne nominacje do Nagrody Literackiej Nike. Najbardziej poważnej i dostojnej nagrody dla polskich twórców literatury, ale zarazem nagrody wywołującej spore kontrowersje, zarówno ze względu na instytucję, która za nią stoi (Agora S.A.), jak też na coroczne nominacje, o których nierzadko mówi się, że bywają żartem znudzonych obradami jurorów. Niewątpliwie jednak Nagroda Nike ma znaczący głos w zarysowywaniu pola literackiego najnowszej polskiej literatury. Zainspirowani tą deklarowaną doniosłością nagrody, chcemy porozmawiać o tegorocznych nominacjach. W dwugłosie, z nadzieją, że sprowokuje on dyskusję o tych tekstach literackich, które wybrane zostały jako najistotniejsze w najnowszej polskiej literaturze. A sądząc po rozpiętości proponowanych do uhonorowania publikacji, jest o czym dyskutować.

• • •

Michał Sowiński / Katarzyna Trzeciak – Komu sprzyja bogini zwycięstwa? Rozmowy o nominacjach do Nike 2014 – spis rozmów

• • •

Zagraj (w) to jeszcze raz, Marzena. O wariacjach tożsamościowych w Niebku Brygidy Helbig

 

Rodzinna saga, poszukiwanie rodowodów, walka o indywidualną tożsamość i potęga snucia opowieści – Niebko Brygidy Helbig koncentruje się na interferencji przeszłości i teraźniejszości uchwyconych w soczewce problemów ze współczesną tożsamością, mających swoje źródło w historycznych komplikacjach polsko-niemieckiej rodziny. Kolejna nominowana do tegorocznej Nagrody Nike książka to rodzaj (re)konstrukcji indywidualnych losów w perspektywie dynamiki Historii. Czy ten dobrze już rozpoznany w polskiej literaturze temat może dostarczyć czytelnikom nowych narzędzi do egzystencjalnych przewartościowań?

Katarzyna Trzeciak: Wśród książek nominowanych do Nagrody Nike w 2009 roku była m.in. Bambino Ingi Iwasiów, opowieść o pogmatwanych perypetiach mieszkańców PRL-owskiego Szczecina, zmagających się z polsko-niemieckimi korzeniami i opowiadających o swoich tożsamościowych determinantach. Trzy lata później, w 2012 roku, Brygida Helbig otrzymała nominację za książkę Enerdowce i inne ludzie, w której sportretowała mieszkańców wschodnich Niemiec, którzy po upadku muru berlińskiego zostali wykorzenieni i odarci ze złudzeń. Mamy jeszcze wydane niedawno Śpiewaj ogrody Pawła Huellego – Gdańsk jako kulturowy palimpsest. Kwestia wykorzenienia i zawiłości polsko-niemieckich genealogii powraca w literaturze polskiej regularnie, regularnie też książki o nich wspominające są nominowane do Nike. Jak wobec tej regularności spojrzeć na Niebko? To istotny głos na polskiej scenie przewartościowań tożsamościowych?

Michał Sowiński: To chyba źle postawione pytanie. Zacząłbym od tego, że narracja tożsamościowa, którą proponuje Helbig wydaje mi się mało przekonująca. Czytając Niebko przez cały czas miałem wrażenie przerysowania, a raczej przekombinowania. Nie wiem, na ile genealogia Marzeny i autorki są zbieżne, ale to skomplikowanie tożsamość głównej bohaterki/narratorki jest zbyt wzorcowe, tak jakby zostało zaprojektowane przy biurku współczesnego antropologa pamięci. No bo jest tu wszystko – niemieckość, galicyjskość, ukraińskość, polskość no i Ziemie Odzyskane. Do tego wszystko symetryczne, elegancko poukładane i misternie splecione.

KT: Idąc dalej – założony jest też cały konstrukcyjny chaos tej książki, jej stylizacja na rejestrowanie wszystkiego na bieżąco, czego wyrazem jest urywana narracja, niejasności chronologiczne czy przenikające się historie. Ale czy fakt, że to wszystko jest założone, czy jak powiedziałeś, „przerysowane”, wyklucza autentyzm tej opowieści? Czy tak brzmi twój zarzut?

MS: Mógłby tak brzmieć, gdyby faktycznie chodziło o przedstawienie autentycznego modelu tożsamości. Ale taki wymóg wydaje się naiwny. Chodzi mi o co innego – Niebko to książka, która nie wnosi nic nowego do debaty o złożonych relacjach etnicznych w historii dzisiejszych ziem Polski.

KT: Jest tu Niemiec, Willi Keller, ojciec Marzeny, który staje się Polakiem, Waldkiem Kelerem, buduje polski socjalizm i przez całe życie „nie wie, czy jest Niemcem, czy Polakiem”; jest też rodzina Drzewuckich, którzy muszą wybierać, czy chcą pozostać Polakami, czy dla własnego dobra powinni zadeklarować się Rosjanami. Wybór tożsamości zostaje tu potraktowany niczym gra na loterii – nie wiadomo, co w danym momencie wybrać, by później nie stracić życia. Wciąż trzeba się określać, choć to określenie łatwo może ulec zakwestionowaniu przez Historię. To zresztą metafora tytułowego „niebka”, zabawy dającej efekt pewnej nieprzewidywalności czy przypadkowości kompozycji. W przypadku opowieści Helbig byłaby to swoista antropologia oparta na loteryjności losów i tożsamości. I właśnie wobec tych wszystkich wyborów, niepewnych decyzji i ich konsekwencji musi usytuować się Marzena, która przepisuje swoją historię, by sprawdzić, czy sama jest nosicielką rodzinnych traum, czy jej życiowe porażki (jak nieudane małżeństwo z „Anglikiem z ogłoszenia”) są odziedziczone. To wtórny obraz?

MS: Nie tyle wtórny, co sztuczny i niepotrzebny. Marzena (Helbig?) celebruje tę „zawiłą historię” swojej rodziny. Wydaje mi się, że ona nie ma ze swoją tożsamością żadnego problemu, a wręcz lubuje się w niej. No bo przecież bardzo fajnie jest być pół-Polakiem, ćwierć-Niemcem i ćwierć-Ukraińcem. Problem tożsamościowy, który próbuje rozwiązać Marzena, jest fałszywy, gdyż kategorie, których używa, są mocno anachroniczne. To, co faktycznie mogło być ważne dla ludzi w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, kompletnie nie przystaje do dzisiejszej rzeczywistości. Emigracja zarobkowa do Wielkiej Brytanii tylko pozornie ma coś wspólnego z przeprowadzanymi po wojnie masowymi przesiedleniami.

KT: Właśnie Helbig zdaje się mówić, że nie całkiem fajnie, że walka Marzeny z powracającą depresją jest gdzieś głęboko zakorzeniona w problemach rodziców; w doświadczeniach przesiedleńczych matki, w domowej nieobecności ojca, rozczarowanego posiadaniem córki zamiast syna.

MS: Ale jaki to ma związek z problemami tożsamościowymi jej rodziców i dziadków?!

KT: Taki, że problemy tożsamościowe poprzednich pokoleń nie wydają mi się tu głównym tematem książki, Niebkonie jest historią o rodzinnych problemach tożsamościowych, bo przecież opowiadająca ją Marzena nie troszczy się specjalnie o precyzję w przedstawieniu wszystkich losów. To, co zdaje się ją najbardziej interesować, to ona sama, choć w opowieściach obecna śladowo, niejako pomiędzy. Ale to jej psychika, problemy i doświadczenia są tu kluczowe, a żeby je zrozumieć, potrzebuje opowiedzieć swoją genealogię. Choćby po to, by sprawdzić, czy to, co spotkało rodziców (na poziomie historycznych perturbacji), wpłynęło na budowanie przez nich ich wspólnego domu. Stawką nie jest tu więc po prostu przedstawienie polsko-niemieckich relacji wewnątrz rodziny, co raczej usytuowanie wobec nich swojej prywatnej traumy – niemożliwości poradzenia sobie ze swoim dzieciństwem.

MS: Zgoda, ale wciąż uważam, że narratorka fetyszyzuje swoje pochodzenie, swoją przeszłość i traumy z nią związane. Taka próba urozmaicenia swojego egzystencjalnego CV.

Ale zmieniając temat – mimo że Niebko uważam za powieść niezbyt udaną, to cieszę się, że tego typu publikacje coraz częściej pojawiają się w Polsce. Wydaje mi się, że każda próba przemyślenia czy też przepisania zastygłej i monolitowej polskiej historii i tożsamości, nawet ta nieudana, zasługuje na uwagę.

KT: Tylko od pewnego (dłuższego) czasu wciąż przepisujemy, rozbijamy monolityczne konstrukty tożsamościowe i to już stało się właściwie praktyką literackiego mainstreamu. Raczej trudno byłoby znaleźć współczesną polską literaturę, która proponuje stabilny projekt tożsamości, przoduje różnica, rozbicie, płynność.

MS: Może po prostu nie ma takich tożsamości.

KT: Może. Jednak mam wrażenie, że Niebkoznacznie więcej mówi o pewnym poszukiwaniu źródeł indywidualności, aniżeli o problemie polsko-niemieckich zawirowań tożsamościowych. Właściwie to jest być może to, co wyróżniałoby najnowszą książkę Helbig, czyli pójście o krok dalej w opisywaniu traumatycznych doświadczeń pokoleniowych, czyniąc z nich jedynie element, nie główny motyw opowieści.

MS: Jak dla mnie proporcje są dokładnie odwrotne. Ale chyba możemy się zgodzić co do jednego – Niebko, czego chyba dobrym przykładem może być nasz rozmowa – może być co najwyżej ciekawym punktem wyjścia dla rozmów na tematy polityczno-światopoglądowe. Literacko ma bardzo mało do zaoferowania.

KT: Ale jako że jest nominowana do nagrody literackiej, to chyba nie powinno umknąć niczyjej uwadze.

• • •

Michał Sowiński (1987) – absolwent Filologii polskiej (UJ), obecnie doktorant (WPUJ). W Ha!arcie zajmuje się różnymi rzeczami. Myśli o sobie jako o literaturoznawcy (miłośnik prozy), czasem para się krytyką literacką. Dyrektor programowy Festiwalu im. Jana Błońskiego.

Katarzyna Trzeciak – doktorantka na Wydziale Polonistyki UJ. Przygotowuje pracę doktorską o związkach literatury i rzeźby. Autorka książki Figury pożądania, figury pisania w wybranych nowelach Stefana Grabińskiego. Mieszka w Krakowie.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information