Mariusz Pisarski - Maszyna snów Briona Gysina
To on wymyślił cut-up, był pierwszym cyberpoetą (rok 1960) i cybermalarzem, nagrał raperską płytę, przemycił przepis na ciastka z marihuaną do książki kucharskiej. Burroughs powiedział o nim - “jedyny twórca, którego naprawdę podziwiałem”.
Mimo to Brion Gysin, autor maszyny snów, jak za życia, tak i po śmierci orbituje gdzieś po obrzeżach awangardowego antykanonu.
Dzięki temu, gdy natknąć się na niego przez przypadek, co spotkało mnie ostatnio w akademickiej księgarni na Bloomsbery, gdzie znalazłem jego monografię i dołączony do niej cylinder do maszyny snów, zauroczenie tą twórczością jest tym większe.
Brion Gysin (1916-86) otarł się o najważniejsze figury awangardy XX wieku. W 1934 roku jako 19 letni malarz dołączył do grupy surrealistów. Jednak tuż przed wystawą zbiorową, w której miał pokazać swoje prace obok Duchampa, Man Raya i Giorgio de Chirico, Andre Breton podszepnął Eluardowi, by ściągnął obrazy Gysina. Papież surrealizmu wyrzucił młodego Kanadyjczyka z grupy. Po wojnie Gysin przenosi się do Tangeru, gdzie w restauracji “1001 nocy”, której był współwłaścicielem i gdzie wieczorami grywali Master Musicians of Joujouka, poznaje Williama Burroughsa. Po zamknięciu biznesu w Tangerze przenosi się z Burroughsem do Paryża i to tam, w 1958 w słynnym Beat Hotelu na 9 rue Gît-le-Coeur, gdzie ściany wytapetowane były paragrafami “Nagiego Lunchu”, wymyśla technikę cut-up. Tam też tworzy szereg malarsko-literackich kolaży, które dziś, obok obrazów permutacyjnych, stanowią główny trzon jego retrospektywnych wystaw.
Jednak do najciekawszych odkryć, najbardziej własnych i prekursorskich wobec sztuki XXI wieku, dochodzi kilka lat później. Około roku 1960 Gysin poznaje Iana Summerville’a, artystę-informatyka, który do techniki cut-up dołącza napisane przez siebie algorytmy losowego generowania słów. Tak powstają wiersze algorytmiczne. Jeden wers, zawierający najczęściej jedno zdanie, powtarzany zostaje w kolejnych linijkach, ale z poprzestawianym szykiem. I tak zdanie “I am that I am” zamienia się w “Am I that I am” zamienia w “I that am I am” i tak dalej. Liczba wersów jest silnią liczby użytych słów (7!) co daje 5040 mozliwych permutacji (kombinacji bez powtórzeń). Na przykład zdanie “Litwo ojczyzno moja” wygeneruje wiersz o ponad 823 tysiącach wersów. Oto pierwsze z nich:
Litwo ojczyzno moja ty jesteś jak zdrowie
Litwo ty zdrowie jesteś ojczyzno jak moja
Litwo jak ojczyzno jesteś moja ty zdrowie
moja jak Litwo ojczyzno ty jesteś zdrowie
zdrowie jesteś jak Litwo ojczyzno ty moja
ojczyzno moja jesteś ty zdrowie jak Litwo
ty moja jak Litwo zdrowie jesteś ojczyzno
jesteś jak ty ojczyzno moja Litwo zdrowie
ojczyzno jesteś moja Litwo ty zdrowie jak
ty Litwo zdrowie jesteś moja ojczyzno jak
Gysin nie ograniczał zabiegów permutacyjnych do literatury. Tworzył permutacyjne wiersze dźwiękowe, gdzie kombinacjom podlegały nie tylko wypowiadane słowa, jak w przypadku In the beginning was the word, ale też dźwięki, jak odgłosy wystrzałów w wierszu Pistol (www.ubuweb.com). Żywioł losowości przenosi się także na płótno, gdzie Gysin, podobnie jak inni pionierzy malarstwa generatywnego, próbuje losowo generować powtarzające się motywy wizualne. Zawsze pojemna stylistyka kolażu pozwala mu raz jeszcze na łączenie sztucznie wytwarzanego obrazu (czasem bazgrołu) ze słowem.
Jest w końcu maszyna snów: halucynogenny stroboskop analogowy, powstały na fali eksperymentów ze środkami psychodelicznymi, którego celem nie jest jednakże odtworzenie narkotycznej wizji, jak w sztuce psychodelicznej, lecz jej wywołanie bez pomocy chemii.
W wersji uproszczonej, dołączonej do wydanej niedawno monografii Gysina, maszynę snów tworzy się poprzez zwinięcie w cylinder arkuszu o wyciętych w nim pięciu wąskich “oknach” i umieszczenie go na gramofonowej płycie. Po swojej zewnętrznej stronie arkusz jest czarny. Po stronie wewnętrznej znajduje się reprodukcja jednej z inspirowanych malarstwem japońskim prac Gysina, gdzie plamy czerni i czerwieni rzucone są na kremowe tło. Pośrodku cylindra należy zawiesić żarówkę, na wysokości wspomnianych “okien”, następnie uruchomić gramofon na prędkości singlowej, czyli 78 obrotów na minutę. Teraz wystarczy już tylko zamknąć oczy i pozwolić pojawiać się obrazom po wewnętrznej stronie powiek. Odmienny stan świadomości, stanowiący ulotną wartość dodaną całego doświadczenia, wywoływany jest przez emitowane w wyniku obrotów fale alfa o długości od 8 do 16 Hz. W instrukcji obsługi czytamy, że choć najłatwiej o efekt przy zamkniętych powiekach, to można spróbować szczęścia z otwartymi oczami. Wówczas “na efekt trzeba poczekać nieco dłużej, około 2 minut”. Próbujcie!
Gysin jest odkrywany na nowo, zwłaszcza w USA, gdzie coraz częściej odwiedzać można poświęcone mu wystawy. Wpływ ekscentrycznego Kanadyjczyka na współczesną sztukę jest coraz bardziej oczywisty (od sieciowych generatorów tekstu po najnowszy album Portishead). Miejmy nadzieję, że już niedługo zobaczymy jego prace w Polsce.
Laura Hoptman, Brion Gysin: Dream Machine, London: Marrell Publishers 2010
• • •
Mariusz Pisarski - (urodzony w 1973 r.) krytyk, tłumacz, dziennikarz. Pracował w “Czasie Kultury” i radiu ESKA. Twórca pisma Techsty, o literaturze i nowych mediach. Publikował m.in w "Dekadzie literackiej", "Kulturze", "art.papierze", "Kulturze Popularnej", "Czasie Kultury", "Machinie", w "Slavia Occidentalis", "Homo Communicativus", anglojęzycznym "Cybertext Yearbook" oraz w książkach o e-literaturze, jak "Liternet", "Liternet.pl", "e-Polonistyka", "Tekst (w) sieci". Promotor i producent literatury hipertekstowej. Mieszka w Londynie.