Taki sposób tłumaczenia fenomenu snu nie oznacza, że był on w starożytności przyjmowany powszechnie. Zasypiając i przeżywając marzenie senne, ówczesny człowiek mógł wstąpić w specyficzną, "nadludzką" przestrzeń, osiągnąć stan, w którym był zdolny do dokonania transcendencji, przekroczenia własnych ograniczeń. W śnie mógł poznać siłę czy
moc, która go stworzyła i jakiej podlegał. Do takich spotkań dochodzono na różne sposoby, a ich przebieg skrupulatnie odnotowują poszczególne tradycje religijne. W
Upaniszadach, dokumencie myśli filozoficzno-religijnej Indii już z ósmego wieku przed naszą erą, atman – duchowy element ludzki – podróżuje w przestrzeni snu, wolny od swych dziennych ograniczeń związanych z ciałem, „nie śniąc, śniących ogląda”, by powracać do pierwotnego stanu, jak ptak, który „znużony machaniem skrzydłami, zniża się do swojego gniazda”.