Mariusz Pisarski - Filmowość hipertekstu, hipertekstowość filmu
Powieść hipertekstowa to literacka narracja zbudowana za pomocą autonomicznych segmentów tekstu połączonych ze sobą odnośnikami. Przejścia pomiędzy segmentami, których zawartością są pojedyncza sceny dialogowa czy krótkie opisy, dokonują się na oczach czytelnika.
Co najciekawsze, to on sam przeskoki te wywołuje, bo tylko w ten sposób hipertekstowa opowieść może odsłaniać swój ciąg dalszy. Oparty na strukturze sieciowej, hipertekst jest formą otwartą, nielinearną, zachęcającą czytelnika do do wyboru lektury. Pocięte fragmenty tekstu łączą się z sobą za pomocą wyodrębnionych słów: mogą one zapowiadać ciąg dalszy, sugerować dygresję, komentarz bądź wyjaśnienie, zachęcać do zbliżenia się do opisywanego przedmiotu. Mogą też po prostu płatać nam figla, obiecywać coś, a następnie – po przejściu do zapowiadanego segmentu – obietnicy tej nie dotrzymywać. Możliwości jest mnóstwo, tyle co w podręczniku do retoryki.
Hipertekst wprowadza do rozważań nad narracją ciekawą perspektywę komparatystyczną. Zdecydowanie najbardziej fascynującym jest zestawienie tej formy wypowiedzi twórczej z filmem. Segmenty hipertekstu przypominają filmowe ujęcia, uruchomienie linku jest jak cięcie, a sam fakt, że przechodzenie z jednego ujęcia do drugiego odbywa się w "czasie rzeczywistym" widza, jeszcze bardziej uwypukla pokrewieństwo rytmu filmu i rytmu hipertekstu. Obie sztuki opowiadania zasadzają się na zestawieniu elementów, zderzaniu obrazów i słów, skonwencjonalizowanej lub spontanicznie asocjacyjnej formule spajania osobnych całostek. Obie też mówią, że 1+1 nie równa się 2; że pomiędzy dwoma arbitralnie zespolonymi ujęciami istnieje trzecie, niewidoczne, sugerowane i czekające na twórcze wypełnienie przez odbiorcę.
Refleksja nad filmem i hipertekstem byłaby czysto teoretycznym gdybaniem, jeśliby brać pod uwagę klasyczny model hollywoodzki, z klasycznym rozwojem bohatera, prowadzeniem akcji i arystotelesowskim zakończeniem. Są jednak twórcy i są dzieła, które wydają się szczególnie bliskie hipertekstowej formule narracyjnej.
Eisenstein i Kuleszew eksperymentowali z montażem, ze zderzeniami filmowych obrazów. Pasolini uczulał na kompozycję otwartą, na współpracę widza. Altman był mistrzem połączeń, tworzył niemą opowieść, nadbudowaną na tym, co widzialne, za pomocą nakładających się na siebie – i przechodzących z jednego wątku w inny – kształtów, słów i barw. Innaritu doskonali opowieści wielowątkowe, a Nolan stworzył filmową klasykę hipertekstu – Memento.
A to tylko początek i ledwie zachęta. "popołudnie, pewna historia", wydana właśnie po polsku, wybitna hipertekstowa powieść Michaela Joyce'a, autora świadomego fascynujących powinowactw filmu z hipertekstem, jest świetną okazją do wyruszenia na ten nie do końca zbadany teren. Miłośnicy X muzy nie mogą obok tej pozycji przejść obojętnie: zachęca ona do tworzenia alternatywnych kanonów i poszerza nasze spojrzenie na film, i na sztukę opowiadania w ogóle.
• • •
Więcej o hipertekście popołudnie, pewna historia Michaela Joyce'a w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art
popołudnie, pewna historia w naszej księgarni internetowej