Mariusz Pisarski - Ukryty wymiar "SCHEMATU": co widać i czego nie widać w powieści na smartfona Konrada Polaka
108 segmentów, 228 linków, 17 tysięcy słów i cztery przeplatające się ścieżki opowieści. Statystyki SCHEMATU mówią dużo. Przez przypadek, poprzez liczbę 108, wkraczają też w sferę symboliczną, powiązując współczesnego, polskiego narratora z prastarym, szamańsko-buddyjskim przekazem praktyk i refleksji nad świadomym śnieniem.
Jednak ani liczby, ani nawet pojedyncza lektura rozwijającego się pod palcami tekstu, nie są w stanie objąć całości w jednolitą ramę, łatwą do objęcia krótkim streszczeniem czy jeszcze krótszym hasłem-wytrychem. Dopiero doświadczenie tej lektury, testowanie zderzeń i oddalania się pofragmentowanych całostek, wyczucie rytmu powtórzeń i zmian, innymi słowy – czynne zanurzenie się w tym krnąbrnym tekście, pomoże nam się z nim zaprzyjaźnić.
Słowo „przyjaźń” jest tu kluczowe, gdyż ambicją SCHEMATU, powieści na smartfona, jest nie tylko zaprzyjaźnienie literatury z gadżetami współczesnej technologii, ale też zaprzyjaźnienie czytelnika ze swoją własną, niepokorną strukturą, która nie oferuje wyraźnego, jednego początku, nie wskazuje też na pojedynczy, definitywny koniec. Sam autor nazywa całość „materiałem wyjściowym”, z którego mogą powstawać, i zapewne powstaną, inne teksty. Nie próbowałbym jednak zanadto porównywać prozy Polaka z neo-awangardowymi przedsięwzięciami spod znaku Miazgi Andrzejewskiego czy Gór nad Czarnym Morzem Macha. SCHEMAT nie jest „protokołem klęski” autora, ani powieścią o pisaniu powieści. Tekst ten zachęca do poszukiwania porządku i ukrytych równoległości. To, co w druku mogło być zestawem równoległych, autonomicznych odnóg, w domenie cyfrowej szybko uwypukliło silne intratekstualne więzy. Czytelnik wyrusza na poszukiwania tych powiązań drogą odsyłaczy, ale hipertekstowy układ linkowy jest tu ledwie zapowiedzią ukrytych, mniej dosłownych konstelacji odniesień. Pojedynczy link, czyniąc przeskok z jednej linii tekstu na drugą, jest jedynie zachętą do odkrywania większej liczby powinowactw, tym razem bez pomocy wizualnie oznaczonego i mechanicznie dokonanego odniesienia. Zapis snu nakłada się na kulturową refleksję, zdarzenie na jawie ze swą przekrzywioną wersją w trakcie prób świadomego śnienia, przygoda intelektualna ściera się z emocjonalną, a przejrzysty zapis codziennych potyczek z rzeczywistością znajduje swój kontrapunkt w postaci zawikłanej, onirycznej składni, gdzie pojedyncze zdanie u swego końca zatraca pamięć początku. SCHEMAT nie jest zatem artystowskim gestem, w którym pisarz rozsypuje przed nami swoje szklane paciorki i mówi: „oto miazga, bo miazgą jest świat i powieściowa forma”. Jest raczej zachętą do gry w szukanie powiązań, stawia pytania o ukryty wymiar, ośmiela się formułować wzór na działanie świata, nawet jeśli miałby to być tylko świat snu.
Powieść rozpoczyna się na cztery różne sposoby. Przygodę ze SCHEMATEM można rozpocząć od linii żółtej, niebieskiej, zielonej i czerwonej. Ta pierwsza jest serią klarownych zapisków snów, onirycznych przygód bohatera w egzotycznych, najczęściej nie nazwanych miejscach. Linia niebieska to sekwencja dzienna, w której poznajemy Konrada, głównego bohatera, który zaintrygowany fenomenem snów i świadomego śnienia, rozpoczyna studia nad tym przedmiotem. Konrad wybiera się także na wystawę sztuki współczesnej o zacięciu literackim, zdaje się, że na wernisażu wystawiona jest liberatura: są tu instalacje książkowe i cyfrowe, jest Sto tysięcy miliardów wierszy Raymonda Queneau. Wiele scen linii niebieskiej jest zapisem peregrynacji bohatera po ulicach miasta, jego parkach i skrzyżowaniach, na których podejmuje on nie do końca pewne decyzje, co do dalszych, pieszych wypraw. Linia zielona to sekwencja eseistyczno-badawcza, przegląd tego, co na temat świadomego śnienia mają do powiedzenia różne kultury i religie. Linia ostatnia, czerwona, to wymieszanie zdarzeń i idei, na które natknęliśmy się w ścieżkach poprzednich: pewne sceny powracają, inne są kontynuowane, dochodzi do ciekawych przekształceń; w na pozór nienaruszone fikcyjne continuum wlewa się sen, a świadomość ustępuje miejsca podświadomości, jak choćby tutaj:
Po paru metrach okazało się, że chodnik jest dachem budynku. Zatrzymał się na krawędzi, spoglądając w dół. Niewiele mógł spostrzec w gęstym mroku na zewnątrz, poza wystającymi metalowymi ramionami drabinki, której kontury niknęły zaraz w ciemnościach. Nawet chwili się nie wahał i zszedł w głąb, chociaż można było przecież obejść otwór paroma krokami albo nawet przeskoczyć, biorąc odpowiedni rozpęd i dalej podążać chodnikiem.
W linii czerwonej poznajemy też Asię, najbliższą towarzyszkę Konrada. Gdybyśmy jednak chcieli doczytać się happy endu lub choćby jakiegoś dramatycznego zakończenia, nie zostanie nam to dane. Linia czerwona, jeśli śledzić ją chronologicznie, kończy się dziwną, nieokreśloną sceną (XXIV), która przynależeć może zarówno do fikcyjnej jawy, jak i snu, opisywać zarówno chwilę intymną, jak i zbiorową, odtwarzać scenę z wernisażu, jak i jakiegoś starożytnego rytuału. Cząstka ta odsyła na powrót do innych linii i zachęca do dalszej podróży. Nic tu się nie skończyło i wszystko trwa, a najciekawsze jest to, że wciąż trudno powiedzieć, czym owo „nic” i czym owo „wszystko” jest, tak jakbyśmy dopiero – jako czytelnicy – przebudzili się i zaczęli chwytać uciekające wspomnienie lektury... bądź snu...
Konrad Polak nie zaniedbał odbiorców hiper-racjonalnych. SCHEMAT ma dla nich coś ekstra: ukrytą ścieżkę meta-fikcyjną, w której poznać możemy zaplecze powieści, prześledzić historię jej powstawania i pomysły na jej prezentację w formie cyfrowej. To, co nieokreślone i tajemnicze, zostaje tutaj odsłonięte w formie korespondencji pomiędzy K. i M., dwoma autorami, którzy w przeciągu dwóch lat wymieniają się swoimi pomysłami na SCHEMAT. Ta piąta linia nie jest jednak łatwo dostępna. W przeciwieństwie do pozostałych przeskoków nawigacyjnych w powieści, do linii korespondencyjnej, oznaczonej kardynalskim kolorem purpury, dostajemy się poprzez „link-zapadnię”. Nie jest on oznaczony żadnym kolorem. Przyzwyczajony do czytelnych odniesień (link zielony prowadzi do ścieżki zielonej, czerwony do czerwonej, itd.), odbiorca może go nawet nie zauważyć. Co ciekawe, przez najbliższy rok, począwszy od wczoraj, wejście do linii ukrytej będzie zmieniać swoje położenie, tym intensywniej zapraszając czytelnika do zabawy w kotka i myszkę. Na dodatek, jak zakłada autor i wydawca, linia ta będzie się powiększać o odgłosy, jakie zbiorą się nad powieścią Polaka: poszerzy się ona o fragmenty recenzji, wywiadów i nowe połączenia.
Patrząc od strony typologicznej (choćby w świetle klasyfikacji cybertekstu Espena Aarsetha), ruchomy link do linii korespondencyjnej i założenie, że będzie się ona powiększać o nową treść, czynią ze SCHEMATU niezdeterminowany utwór dynamiczny o elementach pseudo-tekstoniczych. Są to cechy właściwe albo zaawansowanym „instrumentom tekstowym” (jak poezja generatywna Johna Cayley’a), albo modelowi staropolskiej sylwy jako rodzinnej księgi pokoleń: ciekawy orzech do zgryzienia dla teoretyków cyfrowej literatury.
Jako redaktorzy i wydawcy SCHEMATU, powieści na smartfony, nie mogliśmy pominąć wszystkich, którzy takowych urządzeń nie posiadają. Jeszcze w tym miesiącu powieść Konrada Polaka ukaże się w wersji na komputery stacjonarne. Jej zapowiedzią jest tytułowa grafika wydania smartfonowego, przygotowana przez włoską ilustratorkę, Darię Petrillo. W wersji na tradycyjne przeglądarki praca Darii zabłyśnie pełnym blaskiem. Każdej ze 108 (jak dotąd) stron powieści towarzyszyć będzie niepowtarzalny akcent wizualny, oparty na jednej z czterech graficznych matryc: ilustrują one rozluźnioną sieć tekstu, bez wyraźnego początku i końca oraz oniryczną fizykę SCHEMATU, która sprawia, że chropowaty mur z czerwonej cegły w jednej chwili zamienia się w delikatnie falującą tkaninę...
Smartfonowa edycja powieści Konrada Polaka powstała jako webb-app dzięki bibliotece skryptów jQuery Mobile, technologii docenionej nagrodą Open Source 2011 i szeregiem innych wyróżnień za najlepiej zapowiadającą się platformę programistyczną nowoczesnego web-designu. Formuła webb-app, w wersji zaproponowanej przez jQuery Mobile, dzięki swojej otwartości, wieloplatformowości i niskich kosztach implementacji, uznawana jest za przyszłość programów na telefony komórkowe.
• • •
Więcej o utworze Schemat Konrada Polaka w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art
Czytaj Schemat online bez opłat