Wszedłem od zaplecza, przebrałem się w swój idiotyczny, świecący kostium, przykleiłem kretyńskie wąsy, założyłem okulary w rurytańską flagę, poćwiczyłem akcent Beli Lugosi, poczekałem, aż skończy grać mój support lokalna, norlandzka kapela udająca „post-commie eastern vodka style”, Molvanian Gop-Gangstaz, grająca m.in. Smoke on the Water na dieslowskich piłach elektrycznych kupionych za gigantyczne pieniądze od jakiegoś padającego radzieckiego tartaku na Syberii. Piły nosiły dumny napis „MADE IN CCCP”, który mi „gop-gangstersi”, pusząc się z zadowolenia, pokazywali.
Poprawa kondycji polskiego kina była kwestią stale obecną w filmowej publicystyce kobiet. Autorki odnosiły się do niej również w recenzjach, chociaż znacznie ważniejszą ich funkcją było omówienie efektów rodzimej produkcji filmowej, by widoczne były osiągnięcia lub – częstsze niestety – braki w zakresie fabuły, stylu, aktorstwa.
Waiter, mówi się na kelnera, waiter, czyli w naszym języku kelner, czyli ten, który czeka, który czeka, aż mu skapnie, aż mu się dostanie to, co mu się niby należy. Kelner czeka do ostatka, czeka na ostatniego klienta, który wychodzi o północy, czeka, aż wszyscy usiądą, aż wstaną, czeka, aż nałożą dania, aż będzie można posprzątać, czeka, aż go wezwą, zawołają, czeka, aż mu zapłacą, czeka, bo może ktoś mu wepchnie gruby zwitek w kieszeń. Kelner to czekanie.
Piotr Polak nie lubił i nie rozumiał sportu. Ta ultra ważna gałąź współczesności, nierozerwalnie związana z emocjami, dużymi pieniędzmi i władzą nad ludzkimi umysłami, była mu tak obca jak – dajmy na to – ekonomia dla Ostrówskiego. Albo i jeszcze bardziej, bo Melchior przynajmniej cały czas nosił przy sobie jakieś pieniądze i bezmyślnie je wydawał.
Problem tragedii w fikcjonalnych grach dowodzi, że to porażka czyni nas odpowiedzialnymi za wydarzenia w wirtualnym świecie. Pomyślmy chwilę o odmianie gier opartych na pracy, których ukończenie wymaga jedynie poświęcenia sporej ilości czasu. Z punktu widzenia struktury taka gra nie różni się znacząco od oglądania filmu klatka po klatce.
Niezręczność tragicznych zakończeń w grach (w których użytkownik odpowiada za cierpienie bohatera albo inne negatywne wydarzenia) pokazuje, że zwykłą, nieinteraktywną tragedię akceptujemy częściowo dlatego, że w żaden sposób nie odpowiadamy za cierpienie.
Muzyka nie potrafi być już dla nas „nową”, jakkolwiek by się starała. Z językiem jest podobnie. Obecna w języku, szeroko dyskutowana intertekstualność dotyczy również innych kulturowych przekazów i form artystycznych. Muzyka staje się przede wszystkim transformacją innej minionej muzyki. Nie jest już medium indywidualnego wyrazu, lecz podlega zasadom ustalonym przez instancje naszej muzycznej socjalizacji.
Chociaż możemy nie lubić klęski jako takiej, stanowi ona nieodłączny element grania w każdą grę, jest czynnikiem motywacyjnym, czymś, co pomaga nam przebudowywać nasze strategie i dostrzegać głębię rozgrywki, dowodem na to, że kiedy ją przezwyciężymy, faktycznie rozwijamy się. Porażka wywołuje pozytywne konsekwencje, ale jest zawsze potencjalnie przykra lub choćby nieprzyjemna.
W jednym z otwartych okien siedziała Kowalowa. Dziwnym byłoby, gdyby Kowalowa tam nie siedziała, bo o ile nie myła się albo nie spała, to siedziała zawsze. Patrzyła na ulicę i rzekę za nią, jakby prócz rezerwuaru zapachów robiła rezerwuar widoków i dźwięków. W jej wypadku był to zapas, z którym miała iść nie dalej niż w jesień i zimę.