Rozprzestrzeniająca się histeria i paranoja sprawiły, że wybierając się na jeden z dwóch dotychczasowych pokazów Matyldy w Polsce spodziewałam się wszystkiego, co najgorsze: podłożenia bomby pod warszawski Iluzjon, pikiety prawosławnych antysystemowców, którzy na wzór rosyjskich fanów cara Mikołaja mogliby spróbować zablokować wejście do sali kinowej; czy chociażby druzgocącego komentarza ze strony ambasadora Federacji Rosyjskiej, który – bagatela – również był na tym seansie obecny (i chyba całkiem nieźle się bawił).
Czy współczesne gry, zwłaszcza gry wideo, służą przygotowaniu nas do pracy? Nie tyle jakiejś konkretnej pracy, co pracy w ogóle – z całą jej późnokapitalistyczną monotonią i nudą, dyscypliną i poczuciem groteskowej bezcelowości? Czy gry przyzwyczajają nas do pracy w późnym kapitalizmie, oduczając kwestionowania zadań i wytycznych, powodując internalizację najróżniejszych dyscyplinarnych mechanizmów i kapitalistycznego etosu pracy?
Przepraszam dzieci i młodzież. Tych, którzy teraz chodzą do szkół lub cmoktają smoczki. Przepraszam, bo ich Ziemia będzie brzydka i brudna, pełna śmieci – i śmierci. Nawet jeśli zapaść klimatyczna nie skończy się zagładą znanego nam i im świata, to i tak nasze duchy będą musiały się kajać za nieodwracalne zeszpecenie krajobrazów, za nieodwracalne zubożenie bioróżnorodności, za nieodwracalne zniszczenie wiary, że gdzieś jeszcze pozostały nieskalane przez nasz gatunek miejsca.
Ten schemat przerabiałem z dziewczętami niejeden raz. Chodziliśmy sobie, chodziliśmy i nagle bang – Wojtek, to kim my dla siebie jesteśmy? Na to trudne pytanie odpowiadałem, że nazywanie rzeczy i zjawisk bywa po prostu ograniczające. Że ja poddawania się formie i wciskania się w formę (gorsze to od wciskania się w formalinę) nie lubię, nie umiem i unikam, jak uczył nieodżałowany papa Gombrowicz. Nie działało.
1. Wszędzie byłoby dalej. Przede wszystkim zagranicę: do Anglii, jak również do Rosji. / 2. Także do najbliższego spożywczaka byłoby dalej. / 3. I do każdych drzwi trzeba by pokonać więcej schodów. / 4. A z tych schodów każdy byłby wyższy. / 5. Podobnie wszystkie krawężniki uległyby podwyższeniu. Samochody pozostałyby takie same. / 6. Znów należałoby przeprowadzić kampanię walki z trzema schodami, żeby osoby niepełnosprawne stały się obecne w życiu publicznym i towarzyskim, tak jak to było, kiedy Polska nie była Wielka.
Na trasie Berlin–Polska trafia się zwykle na dwa rodzaje kierowców: tych mieszkających w Berlinie i tych mieszkających w Polsce. Oba typy mają jedną cechę wspólną: za najlepsze możliwe zagajenie do rodaka uważają nienawistny komentarz na temat Arabów, czyli uchodźców, czyli terrorystów – kolejność dowolna. Po krótkiej wymianie zdań na temat pogody i wykonywanego zawodu zaczyna się: „Na tym waszym Niukolnie (niem. Neukölln) to tyle tego, że aż czarno”.
Dawno nie oglądałem filmu tak aktualnego – w tym pozytywnym znaczeniu, tj. nie doraźnego czy publicystycznego, płynącego na fali trendu, a celnie i uczciwie opisującego naszą codzienność. Pewnego razu w listopadzie to film ważny i potrzebny, ale, no właśnie, „ważny i potrzebny”, a nie „WAŻNY I POTRZEBNY”. Nie trzeba oglądać go na kolanach. Jakimowski nie byłby bowiem sobą (czyt. znakomitym reżyserem), gdyby nie zawarł w Pewnego razu choćby pierwiastka poezji, tak charakterystycznej dla jego kina.
Skandal z pedofilią w Kościele pokazał nam, że jest problem, ale nie pokazał nam wszystkiego. #MeToo udowadnia, jak wiele kobiet doznało wykorzystywania seksualnego – w większości tych, które dotąd o tym nie mówiły. Skala problemu praktycznie z dnia na dzień ukazała się wszem wobec w całej swojej zatrważającej rozciągłości. Mając tego świadomość, kto ośmieli się powiedzieć, że ujawnione przypadki wykorzystywania seksualnego nieletnich ministrantów to przypadki jedyne? Kto będzie się upierał, że nic nie zostało przemilczane ze wstydu lub strachu?
Czy mnie martwi, że tak dużo dziewczyn otagowało się #metoo? Ano martwi mnie. Więc jak mogę nie mieć serca dla takiej pożytecznej akcji? Przecież pokazała ona, jak wiele dziewczyn jest zagrożonych, jak wiele dziewczyn doświadcza upokorzenia, czuje wstyd, jest przestraszonych. Tak, tak, wszystko fajnie. Wszystko na swoim miejscu. Tylko co ja mam teraz zrobić z tą wiedzą? Mam się sama poklepać po ramieniu przed komputerem, że nie jestem sama? Mam sobie pogratulować, że też jestem ofiarą?