Fazy i zwały X muzy (14): Kokainowi kowboje (Cz. 2). Romans z Matką Chrzestną

Julia Girulska

Przy skrzyżowaniu ulic Lea i Józefitów w Krakowie, na przewodach elektrycznych wiszą buty. Miejsce spokojne do bólu: tuż obok Muzeum Historii Fotografii, kino Mikro ze swoim ambitnym repertuarem i ulica Chopina, gdzie chciałoby się zamieszkać na emeryturze. W tym miejscu zaczyna się śródmiejski Park Crackowski… czy to możliwe, żeby TO było tam?

Podejrzewałabym już raczej pewną nieodległą, ukrytą za lustrzanymi szybami knajpinę bez szyldu, do której mimo uwielbienia dla spelun nigdy nie weszłam, kierowana podejrzeniem, że nie o piwo w niej chodzi. Tylko o co? No właśnie. Gdy knajpy zabrakło, przez dobry rok egzystował w tym lokalu na głodowej diecie sklep sprzedający Vespy, mamiąc przechodniów, że jest także kawiarnią. Wyproszono mnie jednak z niego, gdy chciałam tam wypić kawę. Własną. Sąsiedztwo butów na przewodach zobowiązuje. Czy zapowiadana aktualnie czekoladziarnia, która miałaby wypełnić dziupelkę lokalu, okaże się przykrywką dla innego biznesu czy może będzie świątynią piętnastolatek umawiających się z innymi Selenami na pogaduchy i czekoladę? O tym przekonamy się już niedługo. Obstawiam przykrywkę – bo to miejsce przyszło na świat chyba po to by plajtować.

 

Czy mamy tu do czynienia z tzw. ''Crack Tennis''? Oto jest pytanie

 

Niejednoznacznie interpretowane zjawisko butów zawieszanych na przewodach telekomunikacyjnych i elektrycznych w kodzie kulturowym światka przestępczego (zwłaszcza afroamerykańskiego) wskazuje na obecność crackowej meliny, tzw. crack house, w sąsiedztwie. W tych okrytych złą sławą miejscach sprzedaje się i pali crack, czyli silnie uzależniającą, przetworzoną formę kokainy. Stąd wyrażenie crackowe tenisówki, które niczym neon ze strzałką „TO TU” odsyłają do stojącego gdzieś na najbliższym rogu gościa. Inną, bardziej metaforyczną interpretacją (a więc mniej prawdopodobną, bo za tego typu znakami zawsze stoi pragmatyzm życia codziennego), jest przekonanie, że wiszące poza zasięgiem tenisówki związane sznurówkami to symbol dawnego, wolnego od heroiny życia, którego – gdy raz wpadło się w szpony nałogu – już się nie odzyska.

 

 

Nasz dzisiejszy bohater, Charles Anthony Cosby, to real nigga: żyjąca legenda; czarnuch, któremu się udało; całkiem niezły strateg; czarnoskóry sir Walter Raleigh i faworyt latynoamerykańskiej Elżbiety I. Narrator Kokainowych Kowbojów 2: Romans z Matką Chrzestną (reż. Billy Corben, 2008 r.), wychowany w Oakland w Kalifornii, pierwsze sznyty zdobywał sprzedając crack na winklach w Brookfield Village. Połowa lat 80. ubiegłego wieku była momentem w narkotykowej historii Ameryki, kiedy ulice zaczął opanowywać crack, czyli przetworzona domowymi sposobami mieszanka kokainy i proszku do pieczenia (tzw. sody oczyszczonej). To silnie uzależniające cholerstwo, chałupniczo wyrabiane na domowych kuchenkach, dawało nieporównywalnie większego kopa od zwyczajnej kokainy, podbijało więc drogi oddechowe kolejnych klientów i ozłacało dilera będącego w posiadaniu receptury na pożądany miks. Fantastyczna mieszanka znacznie szybciej wykańczała, ale to raczej nikogo nie odstraszało. No i proszku wychodziło więcej. Generalnie same plusy.

 

 

„To były czasy kokainowej Bonanzy”, jak wspomina z rozrzewnieniem Charlie, siedząc na beżowej kanapie w swoim living roomie, utrzymanym w stylu saloniku Tony’ego Soprano. Nikt nie myślał o zabijaniu. Każdy chciał tylko zarabiać kasę. Jak to u Afroamerykanów. Charles, w tamtych dniach jeszcze długowłosy, nauczył się przyrządzać crack, stając się jednym z nielicznych, którzy mogli się tym poszczycić w Oakland. Okazuje się, że ta WIEDZA TAJEMNA nie jest znowu taka nie do ogarnięcia. Heisenberg raczej obraziłby się na takie gotowanie. Nawet Jessie na ciężkim zwale poradziłby sobie już za pierwszym razem. To po prostu nie może nie wyjść. Mielone kotlety to co innego, wyższa szkoła jazdy. Ale crack? Łatwiejsze niż budyń z proszku. Trudno mi pojąć, że tylko Charlie A. Cosby i jego kumpel Banan ogarniali to w całym Oakland. Powiedzcie sami, czy to takie trudne?

 

 

„1. Mieszamy proszek kokainowy z sodą oczyszczoną w równych proporcjach.

2. Umieszczamy mieszaninę w żaroodpornym dzbanku i dodajemy wodę.

3. Gotujemy przez jakieś 5 minut (umieściwszy dzbanek na rozgrzanej uprzednio kuchence), aż proszek kokainowy zmieni się w żółtawą, gęstą ciecz. Wtedy zdejmujemy dzbanek z kuchenki.

4. Wrzucamy do dzbanka od 3 do 5 kostek lodu.

5. Stale mieszamy miksturę odwrotnie do kierunku wskazówek zegara.

6. Dodajemy jeszcze kilka kostek lodu, żeby wystudzić miksturę.

7. Do tego czasu powinien utworzyć się kamień. Wstawiamy dzbanek pod strumień zimnej wody, żeby do końca wszystko wystudzić.

8. Kiedy wystygnie wyjmujemy kamień z dzbanka i umieszczamy go na talerzu.

9. Bierzemy duży nóż, tłuczek do mięsa lub cokolwiek innego i rozbijamy na kawałki.

10. Dzielimy kamień na działki według indywidualnych upodobań. I gotowe.”

Wychodzi na to, że najbardziej skomplikowanym zabiegiem w całym przepisie jest mieszanie mikstury odwrotnie do ruchu wskazówek zegara. Bo inaczej crack wykipi czy co?

 

 

Naszemu Michaelowi Jordanowi wśród kucharzy cracku najwyraźniej nie wykipiało, bo zaczął zarabiać całkiem atrakcyjne, jak na szesnastoletniego gówniarza, pieniądze – po 300-400 dolarów dziennie. W kulturze czarnoskórych gangsta z otoczenia Charlesa pieniądze były i są głównym wyznacznikiem pozycji społecznej. Dochodzenie do nich i ich posiadanie nadaje sens wszelkim poczynaniom i warunkuje etycznie poszczególne jednostki. Etyka propagowana wewnątrz grupy opiera się na konsekwentnym realizowaniu swojego życiowego powołania rozumianego jako konieczność permanentnego bogacenia się (bez względu na ponoszone koszty). Od momentu dojścia do ostentacyjnej zamożności imperatywem staje się pomoc braciom, którzy stoją na dole drabiny społecznej. Dla chłopaków z Brookfield Village Charles do teraz uchodzi za wzór wszelkich cnót męskich: wzbogacił się, nie dał się zabić (to bardzo ważne), nie wyparł się swojego dziedzictwa. Jest to etyka minimalistyczna, ale efektywna, „if you know what I mean” – cytując licznych czarnoskórych bohaterów dokumentu.

 

 Charles A. Cosby w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło

 

Opowiadana przez Charliego historia jest zupełnie nieprawdopodobna, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Cała reszta zaś to proza gangsterki – przewidywalna i raczej mało pozytywna. Nie chcę psuć smaku streszczaniem fabuły, bo ta opowieść jest jak kurczak z KFC – odgrzewany nie smakuje już tak dobrze. Z grubsza jednak rzecz biorąc, ta niewiarygodna narracja snuje się wokół fascynacji naszego bohatera osobą Kokainowej Matki Chrzestnej, o której po raz pierwszy usłyszał w telewizyjnym newsie, gdy została aresztowana w lutym 1985 r. Okryta złą sławą Griselda Blanco, która zarządzała w Stanach Zjednoczonych imperium kokainowym przynoszącym 80 milionów dolarów miesięcznego dochodu, zostaje w końcu zatrzymana i skazana na odsiadkę. Jako multimilionerka może jednak dalej zza krat kierować swoją organizacją. Griselda na wiele kolejnych lat, nie wiedząc o tym, stanie się idolką Charlesa. Wreszcie w 1991 r. nasz młody, prężny nyga napisze do niej list, na który ona, ku jego zdziwieniu, odpisze.

 

Charlie + Griselda = W.M.

 

Rozpoczyna się trwający rok romans epistolograficzny: wymiana listów, codzienne telefony, poznawanie się na odległość. Gdy wreszcie dochodzi do spotkania w więzieniu, czarnoskóry dwudziestodwulatek i starsza od niego o trzydzieści lat latynoska matrona WPADAJĄ PO USZY. Pomimo odwiecznego konfliktu na tle rasowym – Latynosi nie zwykli handlować z Czarnymi – Charles zostaje faworytem cesarzowej. Odzywają się co prawda tu i ówdzie pomruki niezadowolenia, ale z Griseldą nikt nie dyskutuje. Kilka minut sam na sam z Charlesem w pokoiku widzeń kosztują Griseldę u klawiszy każdorazowo 1500 dolarów. W niedługim czasie Charles staje się głównym hurtownikiem kokainy w Stanach, obsługującym najważniejsze sieci dystrybucji kolumbijskiego delikatesu. Po czterdziestu pięciu dniach od zawarcia układu z Griseldą Charliemu udaje się zgromadzić swój pierwszy milion dolarów. Nigdy wcześniej ani później żaden czarnoskóry gangster nie był tak blisko koryta. „Ya feel me?”

 

Miłość czy pieniądze?

 

Czy coś łączy obie części Kokainowych Kowbojów? Styl animacji rekonstruujących strzelaniny i montaż przypominają, że za filmami stoi ten sam twórca. Z obu części wynika też, że Ci, którzy zarabiają na narkotykach najwięcej, sami ich raczej nie biorą. Poza tym niewiele jest wspólnego. W części pierwszej i drugiej zostają sportretowane różne grupy etniczne, więc mimochodem całkowicie odmienne wartości wychodzą na pierwszy plan. Niewykluczone, że tendencyjnie, ale zostaje zasugerowane, że czarnoskórym chodzi o kasę i swag, Latynosom – o zemstę i honor, a białym o władzę i przygodę. Widz zdaje sobie sprawę, że bez względu na to, co wszyscy mówią, chodzi wyłącznie o pieniądze. Cała reszta jest kulturową nadbudową. Może to czarnoskórzy gangsterzy mają rację, bo podobno w życiu najważniejsze są proste przyjemności?

Przekaz filmu jest odrobinę niespójny, ale sama historia Charlesa i jego kariery przez łóżko warta jest poznania. Bo to bardzo klasyczna, w gruncie rzeczy, historia. Coś podobnego wydarzyło się dokładnie czterysta lat wcześniej. Słyszeliście o królowej Elżbiecie I i sir Walterze Raleigh? Jeśli wiecie, czemu ten ostatni trafił za jej panowania do Tower, to domyślicie się, co ostatecznie stanęło na drodze miłości Charlesa i Griseldy. Jakie to wszystko jest cudownie powtarzalne. Myślicie, że Charlie nie znał historii, skoro musiał ją powtarzać?

 

''Posiedzę trochę i podumam nad swoim życiem'' - Griselda

 

• • •

Fazy i zwały X muzy – spis odcinków

• • •

Julia Girulska (ur. 1986) – zawód wyuczony: filozofka, zawód wykonywany: operatorka kamery. Jeździ po świecie; patrzy, jak ludzie łowią ryby; nawraca myśliwych; kocha zwierzęta. Kino od zawsze było jej bliskie, kino narkotykowe – dopiero, odkąd dorosła.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information