Capitalsim (9): Kot mojego kota ma kota

Maja Staśko

Po mieście przechadza się przeotyły mężczyzna z ostro wymalowanymi oczami, ale bez szminki. W samej bieliźnie – w serduszka. Za rękę trzyma swojego męża. Spokojnie rozmawiają. Co jakiś przysiadają na ławce i się całują. Mijający ich przechodnie nie zwracają na nich uwagi. Nikt się nie ogląda, nikt nie rzuca złośliwych uwag, nikt im nie pluje pod nogi. Czasem ktoś się uśmiechnie, ktoś skinie głową, gdy zna małżonków. Niedzielny spacer znów minął normalnie.

Co to za świat? Utopia?

Nie, to The Sims™ 4.

 

 

Kot mojego kota ma kota

 

Stwórzmy się od podstaw. Najlepiej w trybie tworzenia rodziny.

 

9) Władza:

 

Brak. Brak władzy w ciele i świadomości, brak władzy w mieście – całkowite (p)oddanie kodowi gry. Tak, nasze (p)oddanie: nasze, graczy. Simowie to tylko wymówka.

Jak to jest z identyfikacją? Identyfikujemy się z Simem, którym gramy, czy z bogiem, który kieruje Simem? Kim tutaj jesteśmy? Partnerem, rywalem, niewolnikiem?

Wielkim Bratem?

Siedzimy unieruchomieni przez ekranem. Klikamy. Działamy. Immersja jest plus minus pełna, ale może też nie być – na przykład w dostępnym trybie okienkowym. Możemy jednocześnie grać i sprawdzać fejsa. Możemy jednocześnie grać i rozmawiać przez naszego wypasionego smartfona. Możemy biec z ultrabookiem przed sobą i dotykowo tworzyć, kontrolować, rządzić. Nie wchodzimy w grę w pełni, nie jesteśmy w niej całymi sobą. Multitasking wprawia nas w wielookienkowość.

To jedno z kilku ulepszeń gry – wielozadaniowość Simów. Sim może teraz równocześnie jeść obiad, oglądać telewizję i rozmawiać z członkiem rodziny. Cóż za oszczędność czasu! Dzięki temu niczemu nie (p)oddaje się w pełni.

Tak jak my. W perspektywie sali kinowej, gdy widz w pełni (p)oddawany jest mechanizmom immersji, Edgar Morin pisał o projekcji-identyfikacji1. Projektujemy własne cechy na głównego bohatera i dzięki temu identyfikujemy się z nim: jesteśmy w filmie dzięki podobieństwu bohatera do nas i nas do bohatera. Bohater jest jeden: biały, młody mężczyzna z wysokorozwiniętego społeczeństwa z dyplomem i z własnym domem – tylko on voyerystycznie pozwala delektować się ekshibicjonizmem kobietek2. Jean-Louis Baudry pisał z kolei o sali kinowej jako o jaskini Platona3: siedzimy przykuci do miejsc łańcuchami i obserwujemy wyświetlane na ścianie jaskini cienie realnie wydarzających się na zewnątrz zjawisk. Złudzenie reprezentacji jest tak pełne, że wierzymy, iż obserwowane cienie to realne zjawiska. W ten sposób żyjemy filmem.

 

 

Nie jesteśmy naiwni: gdy gramy w The Sims™ (podjadając kanapkę z Maca i rozmawiając na Skypie), nie wydaje nam się, że jesteśmy granymi bohaterami. Bariera jest dosyć mocna – spoglądamy na Simy z góry i kierujemy ich działaniem oraz rzeczywistością, która na nie wpływa. Znakomicie owo rozszczepienie oddaje spot reklamujący The Sims™ 4, w którym ludzie ludziom zakłócają przestrzeń prywatną i kształtują sytuacje w taki sposób, by od (p)oddanego wymagały natychmiastowej reakcji. Wpływamy jednak nie na samo działanie, na samą reakcję, lecz na impuls, który tę reakcję wywołuje. Jesteśmy impulsem z góry, a nie działającym pod jego wpływem Simem. Nasza pozycja to pozycja władcy. Boga.

Tworzymy go na swój obraz i podobieństwo. Dobieramy blond włosy, niebieskie oczy, ubieramy na czarno. Z dziewięciu stylów chodzenia (chód domyślny, dziarski, butny, dumny, kobiecy, chód twardziela, głupawy, ociężały, sprężysty) wybieramy własny (głupawy?). Wyznaczamy rozmiar brzucha w ciąży, żeby pomieścił tabuny obcych, własnych dzieci.

Nie identyfikujemy się z Simem, gdy go topimy w basenie przez wyciągnięcie drabinek. Nie identyfikujemy się z Simem, gdy usuwamy sedes i skazujemy go na śmiercionośny wstyd przez posikanie – jesteśmy jego władcą, a on naszym poddanym. To z władcą Sima, to z władcą rzeczywistości rządzącej Simem się identyfikujemy – identyfikujemy się zatem ze soboma samymi (?). Z własnym „ja”. Gdy jemy kanapkę z Maca przed ekranem i rozwalamy życie Sima na ekranie, to jesteśmy władcą, który je kanapkę z Maca przed ekranem i rozwala życie Sima na ekranie. Gdy rozmawiamy na Skypie ze znajomym i robimy dziecko naszemu Simowi, to jesteśmy władcą, który rozmawia na Skypie ze znajomym i robi dziecko swojemu Simowi. Nasza wielookienkowość, nasz multitasking nie pozwala nam na pełną immersję w obcą przestrzeń i obce ciało – jesteśmy we własnej przestrzeni i we własnym ciele. Nigdzie nie wychodzimy (z siebie) – jesteśmy tylko my. Tylko „ja”.

 

 

„Ja” posiada Sima – Sim jest mój, ale nie jest mną. Kieruję nim z dystansu, z oddali, prowadząc równocześnie własne życie z własnymi problemami. Śmieję się z ograniczeń Sima, śmieję się, że nie umie ubrudzić czy ukraść książki w bibliotece. W grze nic mnie nie ogranicza – to ja i mój świat ograniczamy Sima. A on nawet o tym nie wie – moja władza jest pełna. On tylko symuluje.

Symuluje (p)oddanie. To nie Sim nie może ubrudzić czy ukraść książki w bibliotece – to ja nie mam takiej interakcji w opcjach gry, która umożliwia mi kierowanie „moim” Simem. To nie Sim nie widzi przestrzeni pracy czy szkoły – to ja jej nie widzę, to dla mnie jest niedostępna. Moja władza jest bierna – jestem skazany na to, czego wymaga ode mnie kod gry. Do czego mnie zmusza. Nic ponad to nie mogę zrobić.

Wszelkie starania są bezsensowne, jak donosi podtytuł simowej książki Przejmowanie kontroli: O bezsensowności wszelkich starań Maxa S.D. Zienersa:

 

Wydaje Ci się, że nie panujesz nad własnym życiem? Masz wrażenie, że o Twoich sukcesach i porażkach decydują jakieś nieubłagane siły zewnętrzne? Być może to prawda, ale nie musisz się tym martwić! Naucz się płynąć z prądem, nawet jeśli nieprzewidywalne sytuacje rujnują Ci życie w ironicznych zwrotach kolei losu!”.

 

Jednym słowem – oddaj się kodowi gry w życie. Nie chodź na wybory, gdy nie ma wyborów (a zatem i demokracji), nie dokonuj wyborów, gdy nie ma wyborów (a zatem i wolnej woli), nie pomagaj innym, gdy nie ma innych, nie dekonstruuj, gdy nie ma konstrukcji. Naucz się płynąć z prądem.

Nie tylko Sim jest zaprogramowany kodem gry – ja także jestem nim zaprogramowany. Moje poczucie dystansu i władzy jest zaprogramowane. Myśląc, że identyfikuję się z własnym sobą, w rzeczywistości (?) identyfikuję się z własnym Simem.

Jestem Simem, gdy tonie w basenie przez wyciągnięcie drabinek – bo twórcy gry sprawili, że bez drabinek nie można wyjść z basenu. Jestem Simem, gdy umiera ze wstydu po publicznym posikaniu się – bo twórcy gry sprawili, że bez sedesu nie można sikać, i że w ogóle można umrzeć ze wstydu. Jestem Simem, gdy jem kanapkę z Maca przed ekranem i rozwalam życie Sima na ekranie – bo twórcy gry sprawili, że bez jedzenia nie żyję, i że Mac jest najbliżej, najsmaczniej i najtaniej, i że nie widzę w mięsie masowo zabijanych świnek czy krówek, a raczej mityczny krowokwiat, i że spędzam czas przed ekranem Maca, spożywam więc jeszcze jabłka. Jestem Simem, gdy rozmawiam na Skypie ze znajomymi i robię dziecko swojemu Simowi – bo twórcy gry sprawili, że bez towarzystwa nie żyję, i że Skype jest najbliżej, najwygodniej i najtaniej, i że nie widzę w rozmowie języka, który twórcy gry mi zaprogramowali, i że spędzam czas przed ekranem Maca, spożywam więc jeszcze jabłka.

Immersja jest pełna jak nigdy. Nasze narządy, nasze rządy to pospolite podporządkowanie – masowe, ukrywane za maską „I” („I am” vs. „I have”) podporządkowanie. Michel Foucault – w tłumaczeniu Tadeusza Komendanta – nazywał je uJArzmieniem4 („JA jestem” vs. „JA mam”; a co z „mnie nie ma”? – kto mnie nie ma? co?).

I to jest dopiero społeczeństwo. Gdybyś je zobaczył, przestałbyś funkcjonować w kodzie programu. A tego przecież nie chcesz – tylko tu jesteś jedyny i niepowtarzalny.

To nic trudnego – nasz własny Sim też może zagrać w The Sims™ i rządzić własnym Simem. Ciekawe, czy Sim naszego Sima też ma własnego Sima?

 

 

1 E. Morin, Kino i wyobraźnia, tłum. K. Eberhardt, Warszawa 1975.

2 L. Mulvey, Przyjemność wzrokowa a kino narracyjne, tłum. J. Mach, w: Panorama współczesnej myśli filmowej, red. A. Helman, Kraków 1992.

3 J.-L. Baudry, Jaskinia Platona, tłum. A. Helman, „Film na Świecie” 1989, nr 369.

4 M. Foucault, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, tłum., posł. T. Komendant, Warszawa 1993.

• • •

Capitalsim – spis odcinków

• • •

Maja Staśko – gra.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information