Jakby ktoś nie wiedział, Ahus jest artystą Youtube’a i Facebooka. Gwiazdą, która rozbłysnęła nagle na internetowym niebie, a ostatnio – po różnych jutubowych dramach – trochę przycichła. Jeśli tęsknicie, polecamy wywiad Piotra Mareckiego i Aleksandra Rysia, którzy wdali się z Ahusem w długą i poważną rozmowę na początku 2016 roku. Wywiad ukazał się pierwotnie w DANK MEMESOWYM numerze specjalnym „Ha!artu”.
Dariusz Orszulewski: Bohaterowi brakuje spójnej tożsamości, bo nie zaobserwowałem żadnej zbiorowej tożsamości Polaków w Anglii. Poza nielicznymi wyjątkami, nie wiem, czy chcą być bardziej dumnymi imigrantami z rodzinnymi korzeniami, czy może raczej chcą prześcignąć w brytyjskości Anglików, a może chcą być Polakami, którzy z przekory nigdy nie zaakceptują niczego, co brytyjskie – z wyjątkiem funtów.
"Wszyscy opisują trudne życie na prowincji, zmagania z rusyfikacją... Mam tego dość! Prawie cała nasza literatura opowiada o znoju i biedzie! Mołdawska literatura zdecydowanie potrzebuje odmiany. A ja od dziecka byłam fanką Stephena Kinga i H.P. Lovecrafta... A dlaczego akurat Kraków i Wieliczka? Mój bohater jest do szpiku złym człowiekiem, więc szukałam dla niego odpowiedniego miejsca."
Jacek Olczyk, autor wydanej właśnie monografii Życie literackie w Krakowie 1893–2016, opowiada o przedzieraniu się przez materiały źródłowe, zapomnianych pisarkach i pisarzach, relacjach cyganerii z mieszczaństwem, literackich gwiazdach i outsiderach. Rozmawiał Jan Bińczycki.
"Odkąd Kraków utracił pozycję "duchowej stolicy Polski", jak ładnie epokę Młodej Polski określił Leon Chwistek, nieustannie stara się tę stratę odrobić. I chwilami się to udaje. Rozmowa z Jackiem Olczykiem, autorem książki "Życie literackie w Krakowie"."
O najnowszym projekcie Knives Out, wyzwaniach dla kina społecznego i spotkaniach z publicznością opowiada Przemysław Wojcieszek. Okazją do spotkania jest przedpremierowy pokaz w krakowskim kinie Mikro (8 lutego, środa, godz. 20:15). Kolejne odbędą się w Gdyni i Poznaniu, 10 lutego. Rozmawiał Jan Bińczycki.
Meksyk to był dla mnie moment formacyjny, ale nie wiem, co to ma wspólnego z kuratorstwem. Dziś, jako siedemdziesięciolatka, znów jestem w podobnej pozycji. Piszę książkę o historii tego miejsca. Zostaję prawdziwą historyczką, otoczoną tysiącami dokumentów i tak dalej. To świetna zabawa.
Jednym z zadań, jakie sobie stawialiśmy, była bez wątpienia zmiana roli kuratora, a także krytyka i nawet kolekcjonera. Wcześniej kurator był kimś, kto dostrzega geniusz artysty i go za niego nagradza. Mógł on (lub ona) być świetnym pisarzem, autorem katalogów czy twórcą kolekcji, ale jego rola nigdy nie była podkreślana. Kuratorzy mieli władzę, ale tylko w ramach większej, instytucjonalnej władzy.
Może jest tak, że w wielu miejscach lata 90. nadal trwają, zmieniają się tylko sklepy: kiedyś było „ABC” i „Społem”, teraz jest „Polo Market” czy „Mila”, czy inne sieciówki. Lata 90. siedzą w każdym z nas do momentu, gdy ktoś nie zacznie tego przepracowywać.