Świecie – zdziwił się, że przyszło mu to do głowy – jakim świecie? Jestem osobny, oddzielny od reszty ludzi i nieważne, gdzie będę, takim pozostanę. Minął otwarte drzwi międzynarodowego hotelu, z którego dobiegły go fragmenty toczącej się wewnątrz dyskusji:
Can you imagine that? You are just sitting with a cup of tea in front of the sea and all the colours of the sunset are mixed together… Przypomniały mu się te zachody słońca, jakie widział i te, które były piękne i te groźne albo melancholijne, a przecież wszystkie były tym samym słońcem zachodzącym nad tą samą ziemią i pewnie były czymś zupełnie innym, niż widział i zapamiętał. – Trzeba uruchomić wewnętrzne oko, by dojrzeć
prawdziwy wygląd rzeczy. Prawdziwy? – pokręcił z rezygnacją głową.