Przecisnął się pomiędzy ludźmi. Znalazł się w tej części sali, gdzie było trochę luźniej i mógł spokojniej spojrzeć na
zgromadzone eksponaty. Wystawa, jak się zorientował, poświęcona była nowoczesnemu typowi literatury. Konrad słyszał coś o projektach literackich, których tajemnica polegała na stworzeniu innego typu książki. Sam zajmował się pisaniem, tak więc miał do tego typu pomysłów nie tylko osobisty, ale i poniekąd zawodowy stosunek, który określał mianem ufnego sceptycyzmu. Podszedł bliżej do umieszczonej w gablotce otwartej książki, której strony zostały pocięte na mnóstwo pasków papieru połączonych krawędziami w miejscu zszycia książki tak, że tworzyły coś na kształt wachlarza. Przeczytał karteczkę umieszczoną pod spodem z nazwiskiem autora i tytułem: Raymond Queneau
Sto tysięcy miliardów wierszy (1961).