Odgłosy kopanej piłki i nawoływania zawodników świadczyły o zaciętości gry. W pewnej chwili wszystko to raptownie zamieniło się w śmiechy i gwizdy. To piłka wypadła poza ogrodzenie i ugrzęzła w gałęziach drzewa. Zawody zostały przerwane. Chłopcy, po początkowym podnieceniu spowodowanym zdarzeniem, ucichli, patrząc po sobie. Z grupki wyłonił się po chwili jeden z nich, najpewniej niefortunny strzelec, i podszedł pod drzewo, na które wpadła piłka. Dołączył do niego zaraz drugi, może kolega, który chciał pomóc tamtemu, powiedzieli coś do siebie, przy czym ten pierwszy pokręcił chyba przecząco głową. – Wiem! – krzyknął jeden z nich i
udał się w kierunku boiska, tam gdzie chłopcy zostawili swoje rzeczy przed grą. Spośród bluz od dresów i swetrów wyciągnął szkolny plecak i wrócił z nim w poprzednie miejsce. Uginając się lekko, jakby do przysiadu, wziął głęboki zamach i podrzucił plecak do góry. Wywołując umiarkowany aplauz ze strony widzów na boisku, piłka spadła prawie jednocześnie razem z plecakiem i chłopcy wrócili, by kontynuować zawody.