Jechali już jakiś czas i wkrótce pojawiły się problemy. W szarym półmroku, jaki panował wewnątrz, dostrzegł objawy poruszenia przy stanowisku kierowcy. Pilot gestykulował nerwowo i wyraźnie niezadowolony starał się przekonać do czegoś prowadzącego pojazd. Ich zachowanie wzmogło tylko ogólny niepokój.
Autostrada, po której mknęli, była szeroka, kilkupasmowa i kompletnie pusta. Fakt ten zmuszał do zastanowienia, bo przecież zmierzali w stronę ogromnego, nadmorskiego miasta. Wstał zaniepokojony ze swego fotela i ruszył w kierunku czoła pojazdu. Był już na tyle blisko kierowcy, że wyraźnie widział szosę przez przednią szybę. Sprawiało mu przyjemność patrzeć, jak pędzą do przodu, mimo że trasa i kierunek, który obrali, stawał się dla wszystkich coraz bardziej niepewny. Szarzało na zewnątrz. I ta szarość wieczornej, pustej autostrady wsączała się do środka pojazdu i do jego myśli, wywołując dziwny nastrój melancholii i poczucie
zatracenia.