Pierwsza z nich sprowadza się do częstego przypominania sobie w czasie dnia o tym, że obiekty naszego postrzegania, to wszystko, czego jesteśmy świadkami w czasie, zwykłych codziennych zajęć, nie różnią się w swej istocie od "materii" nocnych marzeń.
Należy trenować w ten sposób systematycznie i konsekwentnie, a rezultaty tych praktyk mają okazać się podczas snu. Założeniem tego ćwiczenia jest wykazanie, mówiąc kolokwialnie, "nierealności" tego, co przeżywamy. W ten sposób osiągnięte nastawienie zaowocuje później identycznym odbiorem projekcji nocnych. To, co widzimy w ciągu dnia i to, co śnimy, w myśl opisanej praktyki, nie różni się tak bardzo, żeby nie powiedzieć, że nie różni się wcale. Dla kogoś, kto zamierza ćwiczyć się w "przejrzystym śnie", nie jest może najbardziej istotne na tym etapie, by ustalić ontologiczną podstawę doświadczanego wówczas świata. Ważne jest, aby wprawić się w jego określonym odbiorze. Takim, który w czasie snu spowoduje, że przestanie być on dotkliwie realny. Czy marzenie pojawi się jako koszmar, czy
niezwykle cudowna wizja, potraktujemy je jako tylko marzenie. I będziemy wtedy o tym pamiętać.