Myślenie o książce pozwalało mu na uporządkowanie myśli. W jednym z wydanych w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku podręczników do psychologii, natknął się kiedyś na schemat, który obrazował, w jaki sposób ludzie myślą, kiedy chcą rozwiązać określone zadanie.
Zanotował wzór, raczej machinalnie, jako jeszcze jedną z wielu innych informacji, które przepisał do swojego zeszytu i następnie zwyczajnie zapomniał o jej istnieniu. Oczywiście to zapomnienie jest tylko pewną umową, konwencją, za którą kryje się stan, który jest tajemnicą nie tylko dla Konrada. – Jestem tym, czym moja pamięć o sobie, a także pewnie tym, czego nie pamiętam, ale jest we mnie, w środku, tym, co jest nieświadome – siedząc na podłodze, patrzył na płomień świeczki, którą zapalił, żeby podgrzać naczynie z wymieszanym w nim olejkiem z wodą. Jedna ze współczesnych teorii wyjaśniających znaczenie snów, tak różna od tego, co kiedyś mówił na ten temat Freud czy Jung, głosi, że śnienie jest zapominaniem zdarzeń przeżytych za dnia – płomyczek świeczki zadrgał, pewnie od powietrza wydychanego przez Konrada – śnię więc może po to, by uwolnić umysł od nadmiaru informacji, takie naturalne porządki w głowie. Hmm, ale o tym trzeba poczytać – Konrad otworzył zeszyt, w którym pisał notatki do powstającej książki,
na stronie ze wzorem. Odczytał:
P[ K1(s1,c1) → K2(s2,c2)→…Kⁿ(sⁿ,cⁿ)]C