– Tato, będę dzisiaj Julkę uczył geometrii.
Spojrzał w kierunku biegającego po pokoju chłopczyka, który
ścigał coś niewidzialnego, tak jakby chciał złapać coś, czego nikt inny nie mógł spostrzec. Nic więcej poza malutką garstką dziecka łapiącą w dłoń powietrze. – Jacuś, ty lepiej sam powtórz tabliczkę mnożenia, bo pani pewnie jutro zrobi sprawdzian albo cię zapyta, a ty będziesz się dopiero wtedy zastanawiał – odparł i odwrócił z powrotem głowę w kierunku ekranu komputera, na którym przesuwały się niekończące się ciągi tekstu. Tyle jeszcze miał dzisiaj do zrobienia. Książka, nad którą ostatnio pracował, pochłaniała mu prawie całe dnie. Nawet zrezygnował już z kilku spotkań z Asią i tylko ograniczał się do ukradkowego telefonu w ciągu dnia. Zawalony był robotą „na wczoraj”, goniły go terminy od wydawcy, musiał nadrabiać zaległości z ostatnich tygodni. Tak wiele tego miał jeszcze
przed sobą… Pomyślał przez chwilę o tych wszystkich spotkaniach i długich godzinach opracowywania poszczególnych rozdziałów.