Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 24.
Po każdej tęczy przychodzi w końcu deszcz, a dni świetności zespołu Tam gdzie kończy się ironia, a zaczyna powaga są policzone. Ich dziesięcioosobową grupę fanów na facebooku tworzą kolejno: nauczycielka muzyki z podstawówki.
Sprzedawca ze sklepiku szkolnego – człowiek mający na sumieniu tysiące ofiar chorób cywilizacyjnych, człowiek sprzedający kolejnym pokoleniom niewinnych istot ich pierwsze w życiu chipsy i ich pierwszy w życiu gazowany napój zawierający cyklaminian sodu, podający im ufnym dłoniom pierwszego snickersa, który już niebawem wpędzi ich do grobu, gdyż umrą wszyscy na otyłość, miażdżycę i nadciśnienie. Następnie dołączyli: osoba podająca się za Elvisa (co najmniej jedna taka znajdzie się zawsze w każdym średniej wielkości mieście), osoba reprezentująca sklep internetowy z pracami dyplomowymi (na każdy temat i w każdym rozmiarze) oraz jeden hipster, który dołączył ironicznie. Nie spodobało się to chłopakom z zespołu Tam gdzie kończy się ironia, a zaczyna powaga (stanowiącym pozostałe pięcioro swoich fanów), ponieważ było sprzeczne z ich manifestem. Postanowili pokonać hipstera jego własną bronią, to znaczy ironicznym milczeniem będącym reakcją na jego ironiczne zaczepki zlokalizowane bezpośrednio na ich minimalistycznym, nie zaśmieconym dotąd żadną treścią wallu. Nieświadomemu nieaktualności swojego nastawienia do życia chłopcu w trampkach ładniejszych od twarzy należało się w gruncie rzeczy współczucie, tak przynajmniej mówili między sobą członkowie zespołu, wyrażając jednocześnie zmartwienie, że w gronie ich fanów nie ma żadnych fanek. Nauczycielka muzyki z podstawówki nie liczyła się, ponieważ miała sześćdziesiąt lat, a oprócz ich strony lubiła jeszcze siedemset innych, m.in. Tak, jestem za zaostrzeniem kary śmierci i Doroczny festiwal poezji śpiewanej im. Anny Jantar w Cincinnati. Dziewcząt spotykanych w knajpach, przychodniach weterynaryjnych i bibliotekach jakoś nie udawało się zainteresować na dłużej projektem muzycznym zespołu, proponowały najwyżej seks, ale ponieważ jedną z naczelnych zasad chłopaków było niechodzenie do łóżka wcześniej niż na piątej randce, spotykały się z kategoryczną odmową, tracąc tym samym zainteresowanie.
Nawet najwierniejsza fanka jednej piątej zespołu Tam gdzie kończy się ironia, a zaczyna powaga, czyli dziewczyna Malcolma, postanowiła dłużej nią nie być. Wobec braku sukcesu komercyjnego i każdego innego, zdecydowała się na kamingałt, oświadczając pewnego dnia:
– Wiesz, nie chciałam ci tego mówić ze względu na twoje wrażliwe nerwy, ze względu na twoje trudne dzieciństwo w jednej przyczepie kempingowej z dziadkiem z parkinsonem, gdy uciekałeś w świat fantazji na pokrywach od śmietników grając, wyobrażając sobie, że to perkusja. Potem pokonałeś trudności, zastępcą przewodniczącego klasy zostałeś, na loterii wygrałeś roczny zapas tuńczyka, pokazałeś swoim życiem, że warto marzyć. A jednak muszę ci to powiedzieć, bo to różnica charakterów, nie do pokonania być może. Otóż, chcę ci z tego miejsca wyznać, że nie rozumiem, co ty masz przeciwko ironii, ja ironię zawsze lubiłam i czuję, że nie czuję się sobą w tym związku. Udaję poważną osobę, by nie urazić twych uczuć, a w głębi serca wciąż się śmieję i szydzę z ludzi, z ich podróbek torebek exclusively made in Tajwan, z ich niesłusznych metek przy ciuchach, z tego, że mają gust słaby, i ja bym nie poszła tak kupować ziemniaków nawet, gdybym na ich miejscu była. Ty nie jesteś w stanie tego pojąć, bo głowę zajętą masz problemami z kosmosu, jakieś wartości, inne bzdury, nie umiesz żyć tu i teraz, z dziewczyny co jak własna parodia w białych butach wygląda, z głębi duszy nie potrafisz roześmiać się. Inni faceci w twoim wieku posadę na górnym szczeblu obejmują, a ty sobą reprezentujesz biedę, po śmietnikach okolicznych urządzasz tournée. Wciąż kisiel tylko jemy z gazetki z promocji i mi oczu nie zmydlisz, dziś agrestowy, a jutro owoce leśne, to twoim zdaniem jest życiowa różnorodność. A ja rozwijać się chcę, wciąż nowe smaki życia poznawać, ty mi tego nie umiesz już dać. Ci twoi koledzy z garbem od książek noszenia od wczesnego dzieciństwa, intelektualizm był modny trzy sezony temu i nie przeczę, może znów wróci, ale w międzyczasie też coś trzeba robić, jak człowiek wyglądać. Ty nic nie rozumiesz i że na facebooku wszyscy się z was śmieją, czy naprawdę nie widzisz, że twoich postów nie lajkuje już nikt? Czasem ja ci kliknę z litości, bo naprawdę mi ciebie żal i jak odejdę tylko wspomnień zostanie ci czar. Ze swoją nauczycielką muzyki może lepiej od razu zwiążesz się, na „Rezonans mgieł”, poezji festiwal im. Anny Jantar pojedźcie i będziesz lepiej bawił się niż tam, gdzie ja bawię się, w normalnych miejscach, w oparach zdrowej ironii, gdzie podobnymi rzeczami gardzą ludzie w podobnych trampkach z kierunków studiów takich jak kino północnej Sri Lanki oraz motyw garncarstwa w najnowszej sztuce. Ty na ten temat do powiedzenia nic nie masz, nie mówisz wspólnym językiem, na dubstepowych imprezach tylko stoisz i wciągnąć kreski porządnie nie umiesz. Tylko stoisz i wspominasz dawne czasy w kempingowej przyczepie, jak w dmuchawce dmuchałeś i chrząszcze w trawie prawdziwą muzykę co noc dla ciebie grały. Spoko, ja to szanuję, ale to nie jest mój świat. Na portalu randkowym nową kobietę znajdź, zaznacz, że jesteś romantyczny i w blasku świec piszesz listy, choć nieco życiowo ułomny; że do wieku siedemdziesięciu pięciu lat poważnie myślącą o życiu panią poznać chcesz. Ja odchodzę.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.