Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 26.
Popularności pogrzeb i zmierzch zespołu Tam gdzie kończy się ironia, a zaczyna powaga wywołało pojawienie się na scenie zespołu The Metaforze Nie. Zespół ten, złożony z jednej osoby i domowego sprzętu do karaoke, szturmem zdobył serca, jak i pozostałe części ciała niegdysiejszych fanek innych, kiedyś całkiem nieźle się zapowiadających, a dziś rozczarowujących zespołów. Innowacyjność jego polegała na posiadaniu przesłania, które stało się bliskie zarówno masom, jak i intelektualistom dyskutującym zaciekle w oparach dymu i koniaku o śmierci metafory.
„Jesteś moim Wunderbaum” brzmiał tytuł pierwszego przeboju zespołu The Metaforze Nie, o którym eks narzeczona tego zespołu myślała, że z myślą o niej jest napisany. Jesteś moim Wunderbaum / Wyruszmy razem w podróż / Wzdłuż autostrady highway z tobą mknąć / chcę oh całą noc. Eks narzeczona stała się nią właśnie na skutek tej błędnej interpretacji. Nie była w stanie pogodzić się z faktem, że utwór ten dedykowany był zapachowej choince, flagowemu produktowi jakiejś niemieckiej firmy. Pachniesz sosną /Jesteś moją wiosną. Eks narzeczona zespołu The Metaforze Nie zaczęła odczuwać zazdrość, ilekroć znalazła się w samochodzie swojego narzeczonego. Wreszcie zażądała usunięcia choinki, łkając w chusteczkę: „Albo ta choinka, albo ja!”, i nim się zorientowała, to ona znalazła się na autostrady poboczu, podczas gdy jej eks już narzeczony odjechał nucąc Jesteś moim Wunderbaum, zachodziło słońce.
On już myślał, on już tworzył teorię swego życia i choć nie miał nigdy skłonności intelektualnych, to na gwiazdkę parę lat temu dostał domowy zestaw do karaoke. Ten zestaw melodię miał mu teraz zagrać do słów własnych jego napisanych w buncie przeciw terrorowi metafory w codziennym życiu. Mnogość dyskursów i wielość interpretacji, każdy zgłupieć od tego może. Ktoś ci coś mówi, a ty nie wiesz co o tym myśleć. Hymn ku czci zapachowej choinki piszesz, a twoja laska myśli, że to o niej. Z słuchania ze zrozumieniem oblany egzamin, każde słowo zbyt wiele ma znaczeń, nowego porządku potrzeba. On już myślał, on już wiedział, że to, o co mu w życiu chodzi to właściwe i jednolite przywrócić wyrazom znaczenie. On już układał w myślach utwór „Sikoreczki”, ptaszkom, co przylatują codziennie do jego karmnika, poświęcony. Słoninką je karmił i tylko tego od niego wymagały, żadnych wierszy, prezentów, niż niejedna dziewczyna lepsze i wdzięczniejsze. Że życie stracił na ułudę – żałował, poligamię znaczeń, poliandrię sensów. Kolejne utwory lekką ręką się pisały, rewolucyjne prawdziwie. O tym, o czym są naprawdę, a nie że piszesz „łanio z polany” i jedna z drugą mają mokro w majtkach, bo nagle samicą jelenia się czują. To było jak zen, odkrycie sensu życia, po latach oszukiwania, po latach błądzenia, lecz prawdziwy talent w końcu wypłynie, w końcu przyjdą zaproszenia śniadaniowych telewizji i sesji zdjęciowych na tle lasu.
– Co dosypujesz do porannych płatków, wyznaj teraz? Być może jakiejś dziewczynie niedosłyszącej i behawioralnie upośledzonej z Kentucky informacja ta odmieni życia bieg. Być może dzięki tobie uśmiechnie się dziś bezdomny pies. Teorię swoją w prostych słowach objaśnij, tak by bliska była emerytowanemu profesorowi Yale i tak samo Guantanamo więźniom.
– Zawsze bezkompromisowo sobą byłem, to mnie odróżnia od reszty. Wykonuję wszystkie rodzaje muzyki, na klasyfikacje się nie godząc. Sam piszę swoje teksty, wszystko zaczęło się od rozczarowania miłością, zakłamania dialektu. Żeby słowo było słowem, o to mi w życiu chodzi. Kiedy sikorka z moich ust wychodzi, żeby każdy sikorkę widział, nie dziewczyny metaforę. Nikt już nie pamięta, że łania jest daniela samicą, że Wunderbaum drzewko sosną, a nie pochwą pachnie. Od domowego karaoke zestawu wszystko się zaczęło. Melodia Ace of Base, a słowa moje. I choć dziś już, u progu sławy, ciężar popularności przygniata mnie, gdy na wycieraczce nieprzytomnych fanek truchło znajduję, wciąż pozostać sobą chcę. Pomysł na nazwę zespołu przyszedł nagle, gdy jak co wieczór z kubkiem herbaty gorącej usiadłem, w gwiazdy się gapiąc. Jestem romantykiem. Natchnienie spłynęło niczym zimny deszcz po skórze wędrowca i choć metafor przed samym sobą obiecałem wystrzegać się, to czasem wciąż kusi mnie. Popłynąć wyobraźnią jak statkiem pijanym, lecz rozsądek mówi „nie”.
Zachwyt fanów i przychylność krytyków. Brak talentu jest nowym talentem, krzyczały podtytuły. Domowy zestaw do karaoke twą dźwignią do sławy, w oparach koniaku i dymu intelektualiści metaforze głosili śmierć. Mnogość dyskursów nagą ręką dziś pogrzebać czas. O pierwszeństwie powagi nad ironią każdy już zapomniał już, już członkowie Tam gdzie kończy się ironia, a zaczyna powaga na ostanie wakacje dzięki ofercie z Groupona wyjechali do egzotycznego kraju Polska, gdzie atencją się cieszą pełnokrwistych Cyganek i ubogich – lecz o szczerym sercu – Słowianek. Nieznanym dotąd luksusowym drinkiem spirytus ból po utracie sławy leczą i pierwszymi stronami z na okładce zespołem The Metaforze Nie podcierają tyłki swe na osłodę.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.