Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 43.
Czasem zdarzały się dni, kiedy wydawało mu się, że tylko jego pies zna go i rozumie naprawdę. Wszyscy inni byli tacy powierzchowni i płytcy, goniący za doczesnymi wartościami takimi jak kredyty, portale plotkarskie, jednonocne przygody na czacie. Wojownicy światła mają natomiast zupełnie inne cele i choć zdarzają się im słabości zwykłych, prostych, kupujących produkty z promocji ludzi, wiedzą, że tak naprawdę muszą dawać reszcie świata zupełnie inny przykład.
Jest to trudne, gdy nawet własne dzieci cię nie szanują, a twoja córka przyznaje publicznie, że nie chce znać tego grafomana, co pisze – jak się wyraziła – „książki dla sfrustrowanych gospodyń ze Słupska i okolic”. Jej ojciec był znanym na świecie naukowcem, dopóki nie dopadł go kryzys wieku średniego.
– Namawiałam go na zakup nowego samochodu, ale on postanowił wyjechać na długie wakacje na Przylądek Dobrej Nadziei. Po powrocie, nie znosząc sprzeciwu, wyznał, że zostanie pisarzem. Powiedziałam: tato, o czym chcesz pisać, skoro nic tylko siedzisz przy komputerze albo w laboratorium próbujesz bez skutku obmyślić równanie chemiczne szczęścia? Nie odpowiedział na to pytanie, poprawił okulary i wyjmując z portfela równowartość szczęścia, powiedział: Idź się zabaw i nie wtrącaj się w moje metachemiczne sprawy. No więc poszłam, a kiedy wróciłam ojciec powiedział, rumieniąc się trochę:
– Napisałem książkę. Zerkniesz, ocenisz, powiesz, co o tym myślisz? Takie małe love story, wstęp, rozwinięcie i koniec, zasada decorum zachowana, dzieje się to w internecie, mężczyzna i kobieta, on ma życie i ona ma życie, on lubi czcionkę Times New Roman 12 a ona Arial 14 bold woli, ale jakoś pokonują wspólnie tę przeszkodę, ponad podziałami łączy ich miłość do safari (taka przeglądarka) i poczucie, że nie widzą sensu, kiedy klikną opcję „log off”, więc idą w końcu spać osobno, ale wciąż razem, a źli ludzie bez stałego łącza nie rozumieją ich i nie pojmują, o czym są ich sny.
– Przeczytałam w końcu, bo widziałam, że jest z nim źle; sąsiedzi twierdzili, że od dawna nie wychodzi do sklepu i konserwy zgromadzone na wypadek wojny na balkonie je. Kiedy musi, wyjdzie z psem, ale na tej zasadzie, że pies wyje do księżyca, a ojciec stoi i jak idiota w ten księżyc gapi się – czy pełnia, czy nów, jeden chuj. No a sama książka, niby nie powinnam źle o niej mówić, ale gdybym w jednym zdaniu miała opowiedzieć w czym rzecz, to niestety powieść o onanizmie przed komputerem w blasku świec to tylko i wyłącznie jest. Dwoje ludzi, kryzys zarabiania dużo i nadmiaru ładnych przedmiotów, przystojnego męża i życia jak z wyprzedaży TVN oraz poczucie beznadziei, bo ileż tak można, wszystko masz i chciałbyś mieć mniej, niech ktoś kurwa przyjdzie i odmieni oblicze tej ziemi. No i wiesz. Nowoczesne technologie wychodzą im naprzeciw, jeden mail odmienia ich dzień, więc nakurwiają dalej z tymi mailami, ale spotkać w realu nie chce im się, a jak się w końcu spotykają, to okazuje się, że wszystko inaczej niż mieć było, jest. On rzuca się pod pociąg, ona gotować zupę z torebki wraca do domu i życie instant wieść, całość historii źle kończy się. Ogólnie to byłam na nie i powiedziałam: tato, twoje nazwisko dość już kojarzone z obciachem w tym kraju jest. No i tyle, the end.
Więc kochał go i szanował już tylko jego pies, „Na facebooku z moim psem” taką powieść miał w planach, licząc przy tym na fejmu nagły wzrost. Obserwował długo, przypatrywał z ukrycia się i do takich wniosków doszedł, że największą popularnością zawsze zdjęcia niemowląt, idiotów z telewizji i zbitych psów cieszą się. Kto wrzucił, ten wie. Psu więc profil założył i korespondować z nim zaczął, wydawca tym pomysłem od razu zachwycił się:
– Janusz, jesteś geniuszem.
– No cóż. Przepraszam. Wiem – głosem skromnego chłopaka z Torunia, któremu periodyk studencki odrzucił wiersze, odezwał się i sam już nie wiedział, skąd się taki inteligentny wziął w tym świecie idiotów biorących kredyt na uczucia i kupujących z promocji mydło i ser.
Uśmiechnął się do swoich myśli i wstał mu nowy dzień.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.