Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 53.
Niebo nad Bytomiem. Czasem, w momentach kryzysu, z daleka od poetyckiego natchnienia, Arkadiusz Pszczoła myślał: jeśli uważasz, że ci w życiu źle, przyjedź do Bytomia. Niby miasto jak miasto, w Polsce jak to w Polsce do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Jednak to właśnie tu dopadał człowieka powracający lęk, że koniec świata zastanie cię najpewniej w listopadowe popołudnie, w niekończącej się kolejce w sklepie Biedronka, gdzie wstąpiłeś tylko po niedrogie mleko z bułgarskich, a może wręcz chińskich krów i utknąłeś na dobre. Jak przyjdzie co do czego z pewnością okaże się, że Bóg bardziej kocha tych, którzy kupują polskie produkty, ci bowiem wiedzą, że w ten sposób przyczyniają się do poprawy stanu naszej gospodarki i Bóg widział, że było to dobre. Poza tym, nie oszukujmy się, wszędzie panują jakieś koneksje, jednych się lubi bardziej, innych mniej, jednym mirrę, kadzidło i złoto, innym krzyż na drogę, takie jest życie. Maryja, matka Chrystusa jest też zarazem Królową Polski, raz ktoś tak ogłosił i tak się w sumie utarło; niektórzy trochę marudzili – przecież ona jest z Nazaretu, nie godzi się. Chyba zostali przekupieni – dość długo trwały rozmowy za zamkniętymi drzwiami – w każdym razie po pewnym czasie głosy niezadowolenia ucichły i Maryja mogła w spokoju sprawować swój urząd. Rządzi słabo, bo słabo, może zresztą nie przykłada się tak, jak by mogła, nie wykorzystuje odpowiednio wszystkich znajomości. Skupiona głównie na kreowaniu wizerunku, rzadko podejmuje jakieś praktyczne kroki. Ludzie błagają, zaklinają, oddają jej trzy czwarte swojej renty, a jej to nie rusza, patrzy obojętnie, jakby chciała powiedzieć: jestem przede wszystkim matką, mój syn zginął tragicznie, to był spisek i sorry, ale nie interesują mnie wasze błahe problemy. Męczeńska śmierć – argument, którym nie pogardzisz, sławę i szacunek masz praktycznie w kieszeni, niektórzy całe życie marzą o jakimś choćby skromnym męczeństwie i nic. W każdym razie ze strony Królowej Polski na konkretne działania raczej nie ma co liczyć, czasem najwyżej obejmie patronat nad jakimś radiem, użyczy swojej twarzy do kampanii itp., władzy wykonawczej praktycznie nie ma. Niby wszystko fajnie – w rodzinie błękitna krew, jesz podniebne brancze z samą elitą, jesteś popularniejsza od Chrystusa (przynajmniej w tym jednym kraju nad Wisłą), ale z drugiej strony zasady nie pozwalają ci wchodzić w żadne układy, brzydzisz się nepotyzmem i korupcją. Najbardziej jednak brzydzisz się kłamstwem.
Maryja, Królowa Polski, kiedy pierwszy raz przeczytała wszystkie Ewangelie, poczuła się prawie tak, jakby czytała „Gazetę Wyborczą” – przeinaczanie prawdy, widoczne wpływy obcych sił, niby nikt nic złego nie mówi, ale jednak można dostrzec pewne wrogie intencje. Ale nic, podpisała kiedyś dokumenty, że będzie wystrzegać się nienawiści, więc co zrobić – niech płynie kłamstwo w oficjalnym obiegu. Zresztą świat i tak lada chwila się skończy, a ponieważ nie zapadła jeszcze ostateczna decyzja: co (jeśli coś) dalej?, nie ma sensu się spinać. Co do samego eventu, też nie ma właściwie spójnego planu, jak to zorganizować. Jak zmieścić wszystkich tych ludzi w jednym miejscu? Ale jeśli w jednym miejscu, wypadałoby ich jakoś pogrupować, żeby się w tym wszystkim nie pogubić. Takie kwestie pojawiały się na cotygodniowych zebraniach.
– Jak to pogrupować skoro podobno wszyscy są równi! – oburzał się ktoś.
– Równi – sarkał inny – skoro tacy równi, to czemu jeden kupuje w Biedronce, a drugi w Almie? Dlaczego jeden rodzi się w Polsce, a drugi w RFN?
– Twoja stara jest z RFN.
I tak od rana do wieczora. Maryja, w ramach solidarności z krajem, którego jest królową, jako miejsce wydarzenia zaproponowała krakowskie Błonia, ale ją wyśmiano. Jako jedna z nielicznych kobiet z prawem głosu (Maria Magdalena znów zeszła na złą drogę i została zdymisjonowana) była zresztą permanentnie ignorowana. Pewnego razu nie wytrzymała, wstała i bez słowa opuściła miejsce zebrania. W sumie, jakie to ma znaczenie, czy koniec świata zastanie cię w listopadowe popołudnie w Bytomiu, w niekończącej się kolejce w sklepie Biedronka, gdzie wstąpiłeś tylko po niedrogie mleko z bułgarskich, a może wręcz chińskich krów. Mogłeś trafić jeszcze gorzej.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.