Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 67.
Arkadiusz Pszczoła wysłał maila i poczuł coś w rodzaju dumy z samego siebie. Uśmiechnął się do swojego odbicia w monitorze i z dawno niedoświadczoną lekkością poszedł przygotować herbatę. Obliczył w myślach, że proces przygotowywania, a następnie konsumpcji zajmie mu pięć i pół do sześciu minut, więc śmiało zdąży przed umówionym spotkaniem z Hieronimem Osą. Umówieni byli na spacer, mimo że padał deszcz. A może zwłaszcza dlatego.
– Wie pan, ludzie zwykle czują niechęć do różnego rodzaju opadów atmosferycznych – zauważył któregoś dnia Hieronim Osa. – Zastanawiam się, dlaczego. Czy pan sobie wyobraża, jak nudne byłoby życie, gdyby nigdy nic nie padało? Kupiłem dla pana pelerynę przeciwdeszczową, niech stracę, pomyślałem.
Tym samym klamka zapadła i od tej pory nic nie było w stanie przeszkodzić przechadzkom po Bytomiu.
– Muszę podzielić się z panem pewną informacją – powiedział Arkadiusz Pszczoła, wbrew zasadom dobrego wychowania, zanim zdążył powiedzieć „dzień dobry”.
– Dzień dobry – skorygował ten kardynalny błąd Hieronim Osa. – Niezła pogoda, przyjemny, wiosenny deszcz. Widzę, że pan jakby radosny, nie rozumiem jednak, dlaczego.
– Odrzuciłem. Napisałem, że nie. Bez podania przyczyny.
– Bardzo się cieszę. Życie jest po to, by z różnych rzeczy rezygnować. Obawiam się jednak, że nie do końca rozumiem, o co tym razem chodzi.
– Festiwal poezji w Kozienicach „Złota żaglówka”.
– Czy jest to zatem festiwal poezji, w której pojawiają się motywy marynistyczne? Bo jeśli tak, to słusznie pan zrobił, pan nawet nigdy nie był nad morzem. Takie w każdym razie mam przeczucia.
– A tu się pan myli. Raz byłem. Czterdzieści jeden lat temu. A ta „żaglówka” to po prostu metafora. Nie mam zamiaru tłumaczyć, czym jest metafora, ale, tak czy inaczej, żaglówka jest metaforą życia. Mają nawet tę samą pierwszą literę, więc można się domyślić.
– Jednak, jak sam pan mówi, odrzucił pan – powiedział Hieronim Osa, który tego dnia również odrzucił telefoniczną propozycję zaciągnięcia kredytu w pewnym banku. Czuł naturalną niechęć do instytucji, które coś dają, a następnie każą to oddawać. Nie byłby w stanie zapisać się nawet do biblioteki, a co dopiero do jakiegoś tam banku. – Coś więc pana musiało powstrzymać przed rejsem tą żaglówką.
– Grafomani, którzy mają wrażenie, że właśnie oto napisali najlepszy wiersz w swoim życiu i lada chwila ktoś do nich podejdzie i zaproponuje wydanie ich dzieł zebranych, a Czesław Miłosz przetłumaczy to angielski i będzie promował w USA. Wszędzie grafomani. Pan musiałby to na własne oczy zobaczyć.
– Chciałbym panu jedynie delikatnie zasugerować, że sam pan taki był. Jeszcze kilka miesięcy temu.
– Piją piwo, palą papierosy i wymieniają się swoimi wydanymi w nakładzie sto dwadzieścia trzy egzemplarze tomikami, przyznają sobie jakieś własne nagrody i drukują się we własnych pisemkach. Czy pan wie, że dostałem propozycję publikacji w książce pod tytułem Antologia smutku? Obrzydliwe.
– Cieszę się z pana przemiany – powiedział Hieronim Osa, a niebo pojaśniało, deszcz przestał padać i ich oczom ukazała się tęcza.
– Cóż za przewidywalne zakończenie – stwierdził Arkadiusz Pszczoła. – Wróćmy lepiej do domu.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.