Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 70.
Arkadiusz Pszczoła obudził się z postanowieniem, że nie musi zmieniać niczego w swoim życiu. Prawdopodobnie chciał tym samym znaleźć się w opozycji do milionów ludzi na całym świecie, którzy budzą się z postanowieniem, że muszą coś zmienić; że ich życie stanie się właśnie od dziś lepsze.
– Pana życie nie stanie się lepsze – wyjaśnił mu Hieronim Osa. – Zawsze będzie to samo. Też kiedyś myślałem, żeby odmienić zupełnie wszystko, wyjechać do Indii lub do Warszawy. Miałem już nawet kupiony bilet, czekałem na pociąg.
– Do Indii?
Hieronim Osa postanowił przemilczeć to głupie pytanie. Milczał więc chwilę. W tej chwili gdzieś na świecie miało okazje wzejść słońce, a gdzie indziej zaczynała się noc. Dwunastoletni chłopiec z małej, węgierskiej miejscowości na widok znienawidzonego kolegi z nowym iPhonem uświadomił sobie w tej właśnie chwili istnienie niesprawiedliwości na świecie i obarczył za to winą prawicowy rząd. Profesor uniwersytetu w Kanadzie przeczytał w tej chwili wiersz Czesława Miłosza, poczuł się znudzony i zaczął czytać kolejny wiersz Czesława Miłosza. Dotarł do drugiego wersu i wtedy właśnie ta chwila się skończyła, i Hieronim Osa przemówił:
– Stałem więc na peronie, czekałem na pociąg do Warszawy, chciałem odmienić swoje życie. Pociąg nazywał się Bolesław Prus. Wzbudziło to mój niepokój.
Hieronim Osa zamilkł na moment, czekając aż Arkadiusz Pszczoła zada pytanie: „Dlaczego?”. Arkadiusz Pszczoła wiedział, że wypada mu zadać właśnie to pytanie, postanowił więc go nie zadawać. W tym momencie profesor uniwersytetu w Kanadzie skończył czytać drugi wiersz Czesława Miłosza i poczuł się jeszcze bardziej znudzony. Odłożył elektroniczne urządzenie do czytania. Hieronim Osa przemówił:
– Pewnie zapyta pan: „Dlaczego?”. Chciałbym panu odpowiedzieć na to istotne z punktu widzenia całej historii pytanie, niestety nie potrafię tego zrobić. Nie pamiętam już, co sobie wtedy pomyślałem, niewykluczone, że liczyłem na to, że pociąg będzie nosił imię jakiegoś romantyka lub choć rewolucjonisty. W końcu mój czyn wyjazdu do Warszawy miał być właśnie czymś rewolucyjnym. I być może wtedy właśnie dotarło do mnie, że rewolucja jest bez sensu i wszędzie, zawsze i wszystko jest tak samo. Pan sobie wyobraża, że wszystko się zmieni, wystarczy wyjść swojemu losowi naprzeciw, ale pana los ma swoje własne plany i wcale nie chce mu się panem przejmować. Stałem więc jeszcze chwilę na peronie, a potem poszedłem.
– I co było dalej? – zapytał Arkadiusz Pszczoła.
– Wróciłem do domu. Moja pierwsza żona była, trzeba to powiedzieć, trochę rozczarowana i powiedziała, że w takim razie to ona wyjeżdża. Korespondowała już wówczas z tym Australijczykiem, uczyła się angielskich słówek, z naciskiem na yes i no i wzdychała czasem: „Ciekawe, jakie tam mają krzyżówki? Ciekawe, jakie proszki do prania?”. Odpowiadałem: „Wszystko to samo, co w Polsce, kosmopolityczna szmato!”, z miłością to mówiłem, ale nie wierzyła. No więc wyjechała – i co? Nic się nie zmieniło. Papież umarł, miało się zmienić i znów się nie zmieniło. Samolot się rozbił. I tak w kółko, co ja będę panu opowiadał, pan widzi sam, jak jest.
Arkadiusz Pszczoła milczał. Profesor uniwersytetu w Kanadzie postanowił dać Miłoszowi jeszcze jedną szansę.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.