Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 71.
Arkadiusz Pszczoła postanowił odbyć podróż życia i pojechać do Warszawy. Planował to już, prawdę mówiąc, od dawna, ale nie chciał się przyznać nawet sam przed sobą. Raz pogoda nie taka, raz biomet niekorzystny, a to znienawidzony premier akurat również przebywał w Warszawie, w związku z czym istniała możliwość natknięcia się na niego. Co byłoby dalej, Arkadiusz Pszczoła nie chciał nawet myśleć.
Przeważająca część ludzkości lubi podróże. Stworzyli sobie nawet w tym celu samoloty, pociągi, autobusy, samochody i wehikuły czasu. Stworzyli sobie czasopisma o podróżach i biura podróży; lodówki turystyczne i facebooka, by móc na nim pisać statusy o podróżach i zamieszczać zdjęcia z podróży. „Podróże” są zawsze wymieniane w pierwszej piątce ulubionych zajęć ludzi. Gdy zapytasz przypadkowo spotkanego na ulicy człowieka, co lubi robić w wolnym czasie, oprócz chodzenia do teatru i gry w szachy z przyjaciółmi, z pewnością wymieni podróże. Chyba, że będzie akurat szczerym żulem, wtedy podróże wymieni tuż obok picia wódki.
– Człowiek jest człowiekiem, czyli sobą w jednym miejscu, po czym wsiada do pociągu, czy w wersji radykalnej – do samolotu, wysiada i nadal jest sobą, tylko w innym miejscu – powiedział pewnego razu Hieronim Osa. – Nie jestem w stanie zrozumieć tego fenomenu, co ludzie w tym widzą. Co innego, gdyby wymyślono taki rodzaj podróży, że człowiek może być inną osobą w tym samym miejscu. A tak to, proszę pana, jest to niestety łatwizna.
Arkadiusz Pszczoła postanowił nie informować nikogo o swoich planach. Zaraz by gadali, pomyślał, odradzali, zniechęcali, cieszyli się moim szczęściem, prosili o zrobienie fotek. I po co mi to. W tajemnicy przed całym światem, czyli Hieronimem Osą, lekko sobą gardząc, kupił więc bilet na pociąg. Zrobił to z kilkudniowym wyprzedzeniem, tak by w razie czego mieć jeszcze opcję odwrotu. Nigdy nie wiadomo, co się stanie, myślał, miał być koniec świata i nie było końca świata, miało być słońce, a padał deszcz. Miało być dobrze, a jest źle. Ciężko cokolwiek przewidzieć.
Dodatkowo, w sytuacji jazdy pociągiem przerażała go bliska obecność innych ludzi. Ich spojrzenia, ich próby zagadnięcia, historie ich życia opowiadane mimochodem i domagające się zrozumienia. Ich gazety, ich poglądy polityczne i wieloznaczne chrząknięcia.
– Jeżdżą do tych Kielc, Bydgoszczy, Sopotów, sami nie wiedząc po co – powiedział innego razu Hieronim Osa. – A w międzyczasie zagadują człowieka. I nie ma na to sposobu. Raz pomyślałem, wyjmę w przedziale Manifest komunistyczny, zacznę niby czytać i wszystkich sam tytuł odstraszy, nikt nie będzie próbował wszczynać dyskusji. Myliłem się. Facet naprzeciwko na początku tylko chrząkał, a w końcu oświadczył: „A ja popieram Janusza Korwina-Mikke. Jestem za neoliberalizmem i żeby zagonić takich jak pan do pracy. Czy chce pan o tym porozmawiać?” Powiedziałem więc: „Ja tę książkę przypadkiem znalazłem, generalnie to nie znam, nie czytałem, nie obchodzi mnie polityka, nie mam żadnych zainteresowań, jadę po prostu pociągiem odwiedzić chorą ciotkę w szpitalu i czymś chciałem zająć ręce przez chwilę”. Ale już wiedziałem, że nie da mi spokoju, nie dokończyłem ostatniego zdania, a on już opowiadał mi swoją wersję historii dziejów, za chwilę cały przedział brał udział w dyskusji. A ja chciałem, żeby oni wszyscy umarli.
Arkadiusz Pszczoła przypomniał sobie tę historię i lekko zadrżał. Jednak mimo wszystko postanowił stawić czoła nowemu wyzwaniu.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.