Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 73.
Podróż pociągiem to trochę taka metafora życia, pomyślał Arkadiusz Pszczoła, bo pomyślał, że myśli to jako pierwszy. Ktoś przychodzi, ktoś odchodzi, ktoś sprzedaje ci ciepłe piwo za niesprawiedliwie wysoką cenę i czujesz się jak frajer. Niby wiesz, dokąd jedziesz, ale w sumie nie bardzo wiesz po co.
Arkadiusz Pszczoła zapisał tę myśl w notesie i poczuł coś w rodzaju euforii, jak po wypiciu dziesięciu herbat pod rząd. Pomyślał, że przyjedzie do Warszawy, napisze dzieło swojego życia i zostanie nominowany do Nike. Znajomi z liceum w Bytomiu, którzy kiedyś się z niego śmiali, zobaczą jego zdjęcie na okładce „Wyborczej” i zzielenieją z zazdrości. Kupi mieszkanie na Mokotowie i nowe, modniejsze ubrania. Piękne kobiety będą błagać go autograf. Na Pudelku napiszą, że Arkadiusz Pszczoła poszedł do sklepu i zakupił pięć opakowań najdroższej herbaty i butelkę najdroższej whiskey. Potem wyszedł ze sklepu i miał na sobie buty za równowartość średniej pensji mieszkańca Bytomia. Pod informacją tą znajdzie się 345 komentarzy i tylko kilka będzie negatywnych, bo Polacy to zawistny naród.
W tym momencie nastąpiła kontrola biletów. Arkadiusz Pszczoła wydobył ze swojego bagażu podręcznego Wiersze wybrane Adama Zagajewskiego, a z Wierszy wybranych Adama Zagajewskiego wydobył bilet. Oddał go do kontroli i zadrżał lekko – sytuacja, w której podlega kontroli, zawsze przyprawiała go o lekkie drżenie. Gdy konduktor sprawdzał jego bilet, odwrócił głowę w stronę okna i zmrużył oczy, udając obojętność. Nastąpił happy end. Konduktor odszedł i zniknął raz na zawsze z i tak już niełatwego życia Arkadiusza Pszczoły.
We Włoszczowej dosiadł się nowy pasażer. Pasażer do złudzenia przypominał Hieronima Osę i po chwili w istocie okazał się być Hieronimem Osą.
– Dzień dobry – powiedział nowy pasażer. – Czy znajdzie się jedno wolne miejsce? – zapytał nowy pasażer.
Arkadiusz Pszczoła zajęty był akurat lekturą wiersza Adama Zagajewskiego o przemijaniu. Przemijanie to dobry temat na wiersz, pomyślał Arkadiusz Pszczoła, bo dotyczy każdego, od muszki owocówki po samego Adama Zagajewskiego. Podczas gdy taka miłość, na przykład, jest już o wiele mniej uniwersalna. Przereklamowana zdecydowanie, stwierdził z lekkim obrzydzeniem Arkadiusz Pszczoła i spojrzał na nowego pasażera.
– Dzień dobry – powiedział. – Czy to pan?
Hieronim Osa zdążył już tymczasem zdjąć kapelusz i zająć miejsce, a z bagażu podręcznego wydobyć tom czterystu krzyżówek panoramicznych marki Technopol. Okładkę tego wydawnictwa zdobiła głowa kobiety nieco podobnej do pierwszej żony Hieronima Osy. Hieronim Osa pomyślał przez chwilę o przemijaniu, ale po chwili przestał. Są ciekawsze zajęcia.
– Dziecko kury na literę „K” – powiedział Hieronim Osa. – Czy ma pan jakiś pomysł?
Arkadiusz Pszczoła w milczeniu kontynuował lekturę wiersza Adama Zagajewskiego.
– Wie pan, nie będę dłużej ukrywał – powiedział Hieronim Osa. – Owszem, jak pan się słusznie domyśla, jadę do Warszawy. Prawdopodobnie jedziemy więc w tym samym kierunku.
Arkadiusz Pszczoła odłożył Adama Zagajewskiego na bok. Milczał i mrużąc oczy patrzył przez okno.
– Nie mogłem panu pozwolić tak po prostu wyjechać do obcego miasta. Świat nie jest dobry. Pan jeszcze nie do końca zdaje sobie z tego sprawę.
Hieronim Osa wyszedł na korytarz, by ochłonąć i nie ulegać nadmiernym emocjom. Przeczytał gdzieś kiedyś taką poradę i starał się ją stosować nawet w ekstremalnych sytuacjach. Kiedy ochłonął i nie uległ nadmiernym emocjom, wrócił do przedziału i powiedział do zapatrzonego w brudną szybę Arkadiusza Pszczoły:
– A poza tym chciałem się po prostu ruszyć gdzieś na chwilę. Zobaczyć kawałek świata, odsapnąć, zmienić otoczenie. Ludzie podobno czasem tak robią.
Arkadiusz Pszczoła sięgnął z powrotem po Adama Zagajewskiego. Nieuchronnie zbliżali się do Warszawy.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.