Przemysław Witkowski - "możesz czuć się bezpiecznie"
Dzielna policja zamyka kolejne sklepy z „trucizną”, premier grzmi z mównicy, pokazuje palcem wroga, pomstuje, czuwa, nie śpi. Ty zaś zwykły obywatelu możesz spać spokojnie, już nic nie zagrozi, nie wystawi na pokuszenie, nie da pożywki - ani leżąca w spożywaczakach gałka muszkatołowa, ani butapren u szewca, benzyna, (...)
rozpuszczalnik, apap, syrop na kaszel, wszystkie te niebezpieczne substancje są już zakazane, gdyż mogą być używane jako środki odurzające lub substancje psychotropowe, a przecież sprzedaży takich gadżetów zakazuje nowa ustawa.
Po festiwalu krzyża, czas na festiwal dopalaczy, postpolityka w natarciu, skoro nie można rozwiązać realnych problemów ekonomicznych, zlikwidować rozwarstwienia społecznego, zbudować autostrad czy zwiększyć wydatków na kulturę i edukację, czas rozwiązać to, co rozwiązywalne. Pokazać obywatelom, że jest ze strony rządu powaga i troska, gospodarskie oko, i że są siły, które czuwają nad naszym bezpieczeństwem. Nadzorować i karać, to ciągle aktualne motto władzy w Polsce.
Gazety grzmią - „Mielec, dwóch nastolatków w szpitalu po zażyciu dopalaczy”, „Dziewczyna z Płocka na ostrym dyżurze po mefedronie”, „Czy ośmiolatek palił spice'a?” Cóż z tego, że dowiemy się, że Polska zamierza związać się umową na dostawy gazu z Rosji do roku 2037, skoro dowiemy się tego dopiero ze strony dziewiątej. Polskie wojska w Afganistanie, dyrektywa Bolkesteina, strajki i podatki, wszystko to, co może ekonomicznie znacznie, co może nas realnie dotknąć, przyćmiewają tematy zastępcze - Smoleńsk, krzyż, dopalacze, stadionowe burdy. Cóż, gdyby wybory mogłyby coś zmienić, byłyby zakazane, jak powiadają anarchiści.
Skoro jednak mediom tak zależy na naszym zdrowiu, to czemu brak permanentnej kampanii informacyjnej o ilości zgonów, zabójstw, gwałtów i awantur po wódce? Czemu za to nagle pojawia się wysyp niusów słabo potwierdzonych i mglistych - o zagrożeniu, jakie płynie z szatana w płynie, ziołach i proszkach, wskazujących wroga, z którym należy walczyć - dopalacze i ich króla - idealnie nadającego się na wroga publicznego numer jeden, młodego, bezczelnego i porównywalnie do rówieśników obrzydliwie bogatego (kilka mieszkań, w tym jedno za granicą, porsche, kiedy większość dwudziestoparolatków może pomarzyć sobie o własnym mieszkaniu i jeździ autobusami)?
Powiązanie faktów jest banalnie proste, a zaradzenie sytuacji nie leży w większej penalizacji. Sieć sklepów z dopalaczami zawdzięczamy megarestrykcyjnej ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, gdzie za posiadanie każdej ilości głupiego zioła grozi więzienie, co sprzyja tylko dalszej kryminalizacji palaczy trawki. Tak jak w przypadku aborcji, polskie elity władzy uznają, że tematu nie ma, co tylko napędza zyski szarej strefy i grup przestępczych, bo - nie oszukujmy się - żadna ustawa nie zlikwiduje skręta i skrobanki. Skoro jednak nielegalne są narkotyki i aborcja, nie dziwmy się, że bystry naród wymyślił dopalacze i przywracanie miesiączki.
Do tego naprawdę żenujące jest to, że kilka znanych mi osób, których inteligencję uznaję za wyższą niż przeciętna, dało się złapać w medialno-rządową pułapkę i rozpoczęło fejsbukowe deliberacje, jakie to słuszne i ważne, że rząd zamyka sklepy z tą trucizną. Szkoda tylko, że zapominają o obecności na paczkach papierosów i butelkach alkoholu małego kolorowego papierka z godłem ich państwa. A że są osoby które dostały od dopalaczy pomieszania zmysłów, ojebiały, wylądowały na ojomie czy w psychuszkach? - wystarczy zadać sobie pytanie - ilu znasz kolego/koleżanko alkoholików, żeby zobaczyć, co jest realną groźbą dla zdrowia w Polsce, a przecież nikt w Polsce nie zabiera się za delegalizację wódeczki i piwka. Fakt, że substancja jest legalna, nie oznacza przecież, że od razu wszyscy rzucą się na nią i zaczną ją spożywać w hurtowych ilościach.
W zasadzie ten bubel prawny, jakim jest nowa ustawa, może mieć i zabawne aspekty - czekam na pozwy względem firm Kamis (gałka muszkatołowa), Shell (benzyna) czy US Pharmacia (apap), jako producentów bądź dystrybutorów nielegalnych substancji. Takie absurdalne procesy będą trwać 2-3 lata, ale po ich zakończeniu będzie już dawno po kampanii. Sondaże skoczą, politycy poklepią się po ramionkach i będzie jak zawsze.
• • •
Przemysław Witkowski – (urodzony w 1982 r.) poeta, doktorant WNS UWr; finalista (2008) i laureat (2009) konkursu imienia Jacka Bierezina; wydał arkusz "Lekkie czasy ciężkich chorób" (2009) i książkę "Preparaty" (2009); współredaguje 8. Arkusz Odry.