Przemysław Witkowski - Ludzie z katalogu

Redakcja

Katalog to ucieleśnienie mieszczańskiej fantazji o magicznym świecie konsumpcji. Zbiór przedmiotów cudownie nadających naszej egzystencji sens, będący zarazem samym idealnym, modelowym obrazem tej właśnie egzystencji. Jest to wymarzony świat burżua, w którym panuje wszechobecny porządek.

Wszystko ma swoje konkretne miejsce, przedmioty umieszczone są w skrupulatnie zaaranżowanych lokacjach, a rzeczy choć przecież znane, są zarazem nowe.

Nowe, bo nowe jest lepsze, jak zdają się mówić katalogi, zachęcające nas do jak najczęstszej wymiany wszelkich posiadanych ruchomości na ich aktualniejsze odpowiedniki. W katalogu każdy element zna swoje miejsce, jest harmonijną częścią całości, w żaden sposób nie zaburzając uspokajającego porządku i dając kojące poczucie bezpieczeństwa.

Powstaje martwy porządek, charakterystyczny dla statecznych i zamożniejszych dzielnic, wyczyszczonych z elementu spędzającego czas bezczynnie na ulicach, nieproduktywnego, nie zaangażowanego w wytwarzanie i obrót.

W takich rejonach nie ma szperających w śmietnikach kloszardów, wystających na skwerku bezrobotnych, rencistów zmierzających do przychodni, gwarzących emerytów, bawiących się dzieci, nagabujących żebraków, sprzedających perfuma cwaniaczków, łypiących agresywnych wyrostków. To porządek odgrodzony, strzeżony, patrolowany; uzbrojony w domofony, zamknięty w garażach na pilota i w uporządkowanych opustoszałych podwórkach. Jest to okolica „porządna”, „bezpieczna”, „czysta”, gładka, lśniąca i co za tym idzie martwa.

Ta faszystowska w swojej naturze fantazja o porządku przedmiotów, relacji i komponentów społecznych, znajduje swoje doskonałe zobrazowanie w katalogu firmy produkującej „dom”. Zmieszana w nim z patriarchatem daje wizję świata, gdzie panuje Ordnung, a jego prawodawcą, policjantem i sędzią jest mężczyzna. Jego pozycja jest w nim specyficzna, przez samych autorów katalogu sprowadzona głównie do perspektywy bioder. Na zamieszczonych w środku fotografiach głowa mężczyzny pojawia się tylko w połowie przypadków, w drugiej zaś połowie samiec ogranicza się do korpusu, podpartego pod boki, o kości miednicy i uzbrojonego w wiertarkę, miarkę lub rękawice robocze.

Ciekawym przypadkiem jest casus dwóch korpusów dzierżących w dłoniach wiertarki. Pomijając nawet od razu nasuwającą się metaforę penetrowania, deflorowania, to dodatkowo owe narzędzia umieszczone są na poziomie krocza, co nie pozwala od skojarzeń tego typu uciec. Biorąc pod uwagę, że korzystanie z wiertarki na wysokości członka, w dość precyzyjnych pracach, wykonywanych przez przedstawione na zdjęciu kadłubki, jest wielce kłopotliwe, mimowolne skojarzenia są oczywiste.

Poza jednym przypadkiem zastosowano takie kadrowanie, aby zdjęcie wyglądało tak, jakbyśmy spoglądali zza pleców fachowca bądź oglądali siebie samego w lustrze podczas pracy. Podobnie jak w pornografii, ujęcie to tworzą złudzenia współuczestnictwa. Prezentowany tam na ekranie penis, z perspektywy POV (Point Of View) to przecież nasz penis i to my w rzeczy samej oddajemy się wygibasom z aktorką porno. Także tu, to my, mężczyźni, jesteśmy wykonawcami prac, tych trudnych skomplikowanych „męskich” prac. Jesteśmy przecież bohaterami w swoich własnych domach.

Dobrym symbolem takiej roli mężczyzny jest zdjęcie na przedostatniej stronie katalogu, gdzie budowlaniec mierzy ścianę, na której znaleźć mają się kafelki. Przykłada obie dłonie do ściany i trwa klęcząc – w połowie Atlas, w połowie modlący się. Jest nie tylko bohaterem w swoim domu, podmiotem aktywnym, zaprowadzającym ład, ale także elementem dającym oparcie, podtrzymującym byt rodziny, siłą swoich mięśni broniącym małej familijnej arkadii przed światem zewnętrznym.

Przedstawieni na okładce młodzi ludzie są parą, ale już po tych fragmentarycznych rozważaniach powyżej widać, do kogo jest skierowana ta fantazja. Praktyczny brak innych przedstawień kobiet wskazuje na to, że jest ona tylko dodatkiem do męskiej postaci. Kiedy z rzadka występuje sama, jest biernym dodatkiem do przestrzeni domowej. Leży na łóżku, co kieruje myśli budowniczego na cel budowy domostwa – powiększenie rodziny i równie ważny dla mężczyzny element do tego prowadzący – kopulację. Nie ma obrazów spracowanej żony przy kuchni czy rozwrzeszczanych dzieci przemieszczających się po domu i wprowadzających radosny chaos, ale zarejestrować możemy wyraźny sygnał, że budowa domu, zapewnienie bezpieczeństwa, zwiększy jakość i ilość wizyt w sypialni, a co za tym idzie stosunków seksualnych.

Proporcjonalnie do ilości wizerunków mężczyzn i kobiet niewielka jest liczba przedstawień dzieci. Obrazy te bardziej przedstawiają rzeczywistość, do której nasz główny budowniczy chcę dążyć, niż zdają relacje z tego, jak aktualnie żyje. Są elementem marzenia, jakim jest dom, rodzina szerszej niż dwuosobowa, która niewątpliwie powstanie w nowym, zbudowanym z pomocą katalogu domu. Rzeczywistość „mieszkań studenckich” zapchanych trzydziestolatkami pracującymi na umowy zlecenie, sprawia, że jeśli w końcu decydują się oni na budowę domu lub zakup mieszkania i obciążają kredytami, to chcą wierzyć, że wysiłek ten ma sens, nie tylko dla nich, ale również dla ich potencjalnego potomstwa. Zbyt częste pojawianie się dzieci drażniłoby przymusowych bezdzietnych, brak nie budziłby nadziei, stąd taka, a nie inna ilość przedstawień nieletnich.

Obraz rodziny musi być z natury konserwatywny, bo i tradycjonaliści z powodów religijnych częściej wchodzą w związki małżeńskie i decydują się na powiększenie rodziny, a co za tym idzie wybierają stałe zamieszkanie. Ostatecznie katalog nie może powodować zgrzytu, w rodzaju tego, który wywołał w Polsce druk Ikei, gdzie sympatyczne stadło rodzinne w jednym z wnętrz tworzyła para gejów. Kraj Chrystusa Króla, posła Węgrzyna i NOP-u nie był gotowy na taką transgresję i firma już nie podejmowała więcej prób umieszczenia czegokolwiek niepokojącego polskich tradycjonalistów.

Jednak nawet w tak konserwatywnej formie, jaką jest katalog firmy od armatury i mebli, są przemycane treści nieco wykraczające poza pruderyjną wizję rodziny i małżeństwa, zbliżone bardziej do liberalnej wizji społeczeństwa. Zobaczmy, jakie przedmioty leżą rozsiane na podłodze na stronach katalogu? Oprócz standardów takich jak środki myjące i ręczniki w łazience – pojawiają się wachlarz, szpilki, piwo, torebki, laptop, książka, wino, owoce. Owoce to oczywiście zdrowy tryb życia, żeby nasze ciało mogło być szczupłe i zdrowe, czyli zgodne z wymaganiami normy, wyznaczanej przez jeden z licznych aparatów rynku w postaci pism plotkarskich, kreatorów mody, komercyjnych telewizji.

Frukty znajdują się tam, by budzić skojarzenia ze zdrową dietą, która zastosujemy i aktywnością fizyczną, którą w końcu zaczniemy uprawiać w nowym domostwie, porzucając grille, batony, czipsy i pizze. Laptop i książka to sznyt inteligencki, połączony z nowoczesną technologią – etos przodownika pracy nowego polskiego kapitalizmu. Ma to pokazać, że w nowym domu czeka nas awans zarówno ten w pracy, jak i ten intelektualny; zachód ucieleśniony, druga Japonia, cokolwiek miał na myśli swego czasu Wałęsa.

W bawialni/salonie ułożone zostały drogie piwa w tradycyjnych butelkach i wino; zauważalny jest brak alkoholi mocniejszych. Nowe wnętrze obiecuje nam z początku delikatną zabawę, kieliszek wina ze znajomymi czy z partnerką, co pozwoli łatwo przejść do sypialni, gdzie znajdują się wachlarz i szpilki. Pojawia się delikatna fikuśność, rozwiązłość w normie, seks z zabawami, ale mieszczącymi się w standardzie. Zabawy typu light i zero procent tłuszczu, rozrywki odpowiedzialnych mieszczańskich koneserów, dojrzałych kochanków z klasy średniej. Wszystko, co pozwoli podtrzymać więdnącą pikanterię w małżeństwie.

Patriarchat łączy się w tym katalogu z oświeceniową produktywnością tworząc cudnie sprawną wizję konserwatywno-liberalną, gdzie tradycja i biznes idą ramię w ramię, by budować nasz nowy dom Polskę. I wszystko to za darmo, z ogromną regularnością w naszych skrzynkach pocztowych. Ten elementarz tego, jak wygląda dom, rodzina, co jest rolą mężczyzny, jego celem życiowym, co go niepokoi, co łechce – na 150 stronach udaje tylko, że służy do sprzedaży przedmiotów. To w rzeczy samej mieszczański raj, kraina konsumpcyjnego zbawienia pełna skrupulatnie poukładanych nowych przedmiotów, współtworzących krainę marzeń stłamszonej i zdeklasowanej klasy średniej.

Czy założymy, że są to prawdziwe marzenia prawdziwych ludzi, czy też stworzona im kompletnie sztuczna rzeczywistość, musimy zauważyć, że fantazja ta krojona jest na ich cieniutkie materialne możliwości. Własny dom, zdrowa dieta, trochę seksu po prywatce – to świat fantazji naszej burżuazji. Nie da się ukryć, że nawet ta niezbyt wyuzdana konsumpcyjnie i raczej pruderyjna fantazja dla większości daleka jest od realizacji. Marzenia o własnym kącie i grzecznym małżeńskim seksie nie należą do najbardziej ekstatycznych wizji szczęścia, a polski burżua nie może być pewien nawet tego.

To właśnie zderzenie konsumpcyjnych pragnień z niemożnością ich zaspokojenia sprawia, że te materialne reprezentacje rozbudzonych marzeń o konsumpcji, witryny, są dziś tak skrupulatnie niszczone i grabione w londyńskich zamieszkach. Z lektury tego katalogu płyną wielce pesymistyczne wnioski względem sytuacji polskiej klasy średniej, której los materialny wydaje się być coraz bardziej zagrożony. Dziś narastające rozwarstwienie, deklasacja i kłopoty mieszkaniowe sprawiają, że prosty katalog armatury, budowlanki i mebli staje się powoli dla większości Polaków zbiorem marzeń zdecydowanie nieosiągalnych.

• • •

Przemysław Witkowski (ur. 1982) – poeta, doktor nauk politycznych, współredaktor 8. Arkusza Odry; finalista (2008) i laureat (2009) konkursu imienia Jacka Bierezina; wydał arkusz "Lekkie czasy ciężkich chorób" (2009) i książkę "Preparaty" (2009); współpracuje z "Krytyką Polityczną" i "Ritą Baum".

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information