Trafienia Krytyczne (3): Realistyczna fizyka bujania żyrandolem

Andrzej Probulski

Co stanie się, jeżeli na fandom fantastyczny i jego przyległości spojrzymy z perspektywy owszem, fana – ale fana, który robi krok w tył i próbuje na „swoje” (?) środowisko spojrzeć krytycznym okiem? Dlaczego fani S-F i fantasy tak gorliwie bronią wierności adaptacji? Dlaczego w Assassin’s Creedzie rozgrywającym się podczas Rewolucji Francuskiej nie będzie żadnej rewolucji? Dlaczego zbroja Iron Mana jest pusta?

Ten cykl jest – między innymi – odpowiedzią na powyższe pytania. A przy okazji – nieco złośliwą próbą spojrzenia na polski fandom oraz na współczesną kulturę gamingową.

 

 

Realistyczna fizyka bujania żyrandolem

 

Jeszcze pierwszy hejter nie zdążył zapłakać pod felietonem, w którym wyzłośliwiałem się nad okładką nowej „Magii i Miecza” – a tu znajomy konserwatysta pisze na Facebooku, że przecież męskie zbroje w fantasy też bywają niepraktyczne i postuluje, by „walka z brakiem logiki w światach fantasy” nie prowadziła do „absurdów”. Czarno to widzę – bo trudno o większy absurd niż krucjaty w obronie specyficznie pojmowanej „logiki” i „realizmu” w fantastyce.

W drugim odcinku pierwszego sezonu Big Bang Theory, gdy Penny wspomina, że jej ulubioną sceną z filmowych Supermanów jest ta, w której bohater łapie spadającą z helikoptera Lois Lane, Sheldon zaczyna jej tłumaczyć, że Lois, spadająca z prędkością stu dwudziestu mil na godzinę, w chwili uderzenia o stalowe ramiona Supermana zostałaby przecięta na trzy równe kawałki. Kłopot z podobnymi dyskusjami w fandomie nie polega jednak na tym – jak chcieliby podśmiewający się z Sheldona i kolegów scenarzyści – że przyjmują one absurdalne założenia dla dyskusji. Zasadza się raczej na tym, że dyskutujący fani stawiają wyżej spójność i wiarygodność fantastycznych światów niż krzywdy (i pożytki), jakie lektura poszczególnych tekstów może przynieść w naszym, zupełnie niefantastycznym świecie.

W przywołanym przykładzie z nieszczęsną okładką „Magii i Miecza” oznacza to tyle, że dyskusja na temat przydatności zbroi typu „blaszany stanik” przeciwko obrażeniom siecznym, kłutym i rąbanym pozwala uniknąć rozmowy o seksistowskich przedstawieniach kobiet w fantasy – a jak ktoś uważa, że skąpy strój bohaterki jest przede wszystkim próbą schlebiania upodobaniom męskich czytelników, to lewak i tfu, tfu, humanista. Zresztą przecież sam Alex Alonso z Marvela stwierdził, że „nie da się nie seksualizować kobiecych postaci”. Nie da się – to się nie da, jasne? Przecież to nie rysownik prowadzi kreskę tak, żeby zaopatrzyć bohaterkę w biust o rozmiarach balonów zaporowych Royal Air Force – to sam fikcyjny świat tak właśnie wygląda i inaczej przedstawić się go nie da. No.

Widzieliśmy setki razy (albo wydaje nam się, że widzieliśmy), jak filmowy pirat albo muszkieter buja się na żyrandolu, uciekając tym czy tamtym Sługusom Knującego Kardynała. Myślę, że gdyby miłośnicy konwencji płaszcza i szpady zachowywali się tak, jak fandom fantastyczny, to godzinami dyskutowaliby o fizyce bujania się na żyrandolu, o historycznie udokumentowanych konstrukcjach żyrandola, który utrzymałby przeciętnego pirata i/lub muszkietera, ba – o historycznie udokumentowanym przedziale wagowym, w którym mieściłby się przeciętny piratomuszkieter. Raczej nie przeszłaby im przez głowę myśl, że piratomuszkieter buja się bezwypadkowo na żyrandolu, bo tenże żyrandol wykonano z wyjątkowo rzadkiego stopu, znanego jako konwencja, a w powietrzu utrzymuje go Prawo Nadającego Się Do Bujania Żyrandola.

Zwłaszcza klasyczne fantasy w szczególny sposób schlebia obrońcom realistycznej fizyki bujania się na żyrandolu, epatując czytelnika mapkami, genealogiami, stworzonymi na potrzeby powieści językami i całą resztą tej odziedziczonej po dziadku Tolkienie graciarni. To zrozumiałe: po przebrnięciu przez wszystkie apendyksy, słowniczki i kroniki Śródziemia, trudno przyjąć, że Sam, z psią wiernością odnoszący się do „panicza Frodo”, więcej mówi nie o stosunkach społecznych w Shire, a o tęsknotach konserwatywnego brytyjskiego profesora-mediewisty za wyrazistymi hierarchiami społecznymi.

A przecież fantastyczne światy, z ich geografią, kulturą i historią, to dykta i tektura. Rozgrywające się w nich opowieści zdają relację przede wszystkim z upodobań i uprzedzeń twórców oraz odbiorców – nawet jeżeli ci ostatni bardzo lubią udawać, że jest inaczej. A potem wracają znów do Sagi o wiedźminie, czytają ten wyświechtany fragment o „myleniu nieba z gwiazdami odbitymi na powierzchni stawu” i może nawet trochę im nieswojo?

• • •

Trafienia Krytyczne – spis odcinków

• • •

Andrzej Probulski (ur. 1987) – absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, doktorant w Wydziale Polonistyki UJ. Trochę neolatynista, trochę geek.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information