Ktoś mnie obserwuje, robi to od dawna, odkąd miałam osiem lat. Jest to mężczyzna około czterdziestki-- zawsze mniej więcej w tym wieku-- szybko się porusza i jest niskiego wszrostu.
Widziałam go kilka razy z pewnej odległości i natychmiast wtapiał się w światło. Nie jest to mój nieżyjący ojciec. Chciałabym, żeby był.
Jednak najczęściej, odkąd odszedł ode mnie Jon, jestem sama. Tak, jakby bańki, w której żyję, nie dało się już rozbić.