Lubiliśmy z Jonem wyprawy na wzgórza, które rozciągały się za naszym domem. Pod nami był ocean. Powietrze było czyste i nie pachniało niczym. Na jednej z wycieczek uzbieraliśmy dzikich jagód i przynieśliśmy je do domu w jego kapeluszu. Upiekłam placek.

Galeria, w której wystawiam jest olbrzymia. Na podłodze z drewnianych desek można robić wyścigi. Są też białe, nagie ściany, w mojej wyobraźni splamione cętkami krwi. Jak w serialu CSI: Zagadki kryminalne, kiedy kierunek rozgryzgów na ścianie podpowiada, w jaki sposób kogoś postrzelono lub zatłuczono młotkiem na śmierć.

Postanawiam namalować jeszcze jedno dzieło i nazwać je "CSI".