Moje obrazy stały się ostatnio bardziej surrealne. Tłumaczę to zazwyczaj w ten sposób, że to, co realne jest zbyt szpetne, choć to nieprawda. Na przykład jagodom niczego nie brakuje.

Powód jest taki, że oderwałam się od rzeczywistości. Czas zaczął się ześlizgiwać z teraźniejszości w przeszłość, z przeszłości w przyszłość. Wydarza się to, co pamiętam jako minione. Z kolei coś na co czekam, jak wernisaż mojej pierwszej indywidualnej wystawy, już się zdarzyło.

Przestaję to rozumieć.