Dziadek zmarł, gdy miałam trzynaście lat i nie wyjeżdżałam już na letnie wakacje na wieś. Nie pamiętam już, jakich użyłam wymówek, by nie jeździć, ale powiedziałem pewnie, że mam okres lub napadły mnie skurcze.

Matka na pogrzebie płakała. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę nie wiedziała, co działo się w mojej sypialni w te długie, letnie noce. Co robiliśmy i jakim naprawdę był człowiekem. Może wiedziała, ale kochała go bardziej niż mojego ojca. Jedno wiem na pewno, na jego pogrzebie aż tak nie płakała.

Jakaś część mnie przestała istnieć, gdy odeszli mężczyźni mojego życia. Ciekawa jestem, czy zostanie mnie choć trochę, gdy pogrzebią moje własne szczątki.