Piotr Kowzan - Kredyty studenckie w Polsce
Jeffrey Williams, pisząc o pedagogice długu, poddał analizie amerykański system finansowania studiów. Podstawową przesłanką do mówienia o podobnej pedagogice w Polsce jest funkcjonowanie systemu kredytów studenckich także w tym kraju.
Kryzys finansowy na świecie spowodował poważne naruszenie paradygmatu neoliberalnego, w którym finansowanie masowych inwestycji i konsumpcji odbywało się kosztem zadłużania przede wszystkim ludzi (tzw. prywatny keynesizm), a nie państwa (keynesizm). Mimo to, idea coraz bardziej dostępnego kredytu studenckiego (hasło: kredyt na legitymację) stanowi kluczowy komponent wprowadzanej obecnie w Polsce reformy szkolnictwa wyższego.
System kredytów studenckich w Polsce wprowadzono w 1998 roku. Do 2010 roku w pełni doświadczyło tego systemu ponad 136 tysięcy ludzi, a ponad 50 tysięcy osób było w trakcie spłaty zaciągniętych zobowiązań (MNiSW, 2010). Blisko 150 tysięcy osób otrzymywało kolejne wypłaty (do wyboru 400 lub 600 zł miesięcznie) lub pozostawało w dwuletnim okresie karencji, po którym rozpoczyna się spłatę. Przy prawie 1,9 mln studentów w tym czasie oznacza to, że mniej niż 8% wszystkich studentów wspomaga się tym kredytem.
Kredyty studenckie w Polsce, choć udzielane przez banki, są subsydiowane przez państwo (pomiędzy 70 a 100 mln złotych rocznie), dlatego oficjalnie przedstawiane są jako forma pomocy studentom i doktorantom. Wkład państwa wynosi więc, po przeliczeniu, pomiędzy 300 a 500 złotych rocznie na każdą osobę w systemie. Dzięki temu dofinansowaniu kredyt studencki jest atrakcją wśród ogólnie dostępnych kredytów: oprocentowanie kredytu wynosi jedynie połowę stopy redyskontowej1 ustalanej przez Narodowy Bank Polski, prowizja banków nie powinna przekraczać 1% kwoty kredytu, a okres spłaty może trwać 2 razy dłużej niż okres pobierania środków.
Przez wiele lat była to więc oferta nie tylko dla tych studentów, którzy potrzebowali środków na utrzymanie się, ale także dla tych, którzy chcieli zarobić pieniądze, po prostu oszczędzając otrzymane środki na lokatach bankowych. Dla stabilności systemu było to korzystne – w interesie banków jest, żeby kredytobiorcami byli nie tylko ryzykowni klienci, ale także ci, którzy na pewno spłacą zobowiązania, a jednocześnie nie opuszczą systemu zbyt wcześnie. Możliwość zarobienia na różnicy oprocentowań stanowiła dodatkową zachętę dla studentów, dlatego zmniejszenie ilości składanych wniosków kredytowych w ostatnich latach można przypuszczalnie wyjaśnić spadkiem oprocentowania na lokatach.
Dla tych, którzy wydawali dodatkowe środki na studiowanie, spłata subsydiowanego kredytu nie powinna być dużym obciążeniem, jeżeli znajdą po studiach zatrudnienie. Wysokość rat w polskim systemie nie zależy od osiąganych przez absolwentów zarobków, co jest ważne dla banków. Obniża to ich koszty funkcjonowania, ponieważ nie muszą one tych danych sprawdzać i kontrolować. Poszczególne raty do spłacenia powinny utrzymywać się w granicach 30% płacy minimalnej, która w roku 2010 wynosiła 1317 złotych brutto. Stosunkowo małe zadłużenie polskich absolwentów wynika jednak przede wszystkim z niskiej wysokości wypłacanych rat kredytu, tj. 600 złotych. Ich wysokość może być tak niska, bo studenci w Polsce na ogół nie są samodzielni. Zresztą niezależnie czy mieszkają z rodzicami, czy nie, przez państwo traktowani są jako niesamodzielni, tzn. zarówno przy przyznawaniu pomocy materialnej na uczelni, jak i kredytu studenckiego, brane się pod uwagę dochody na osobę w rodzinie. Poza tym, studenci w Polsce często dodatkowo podczas studiów pracują, gdyż do ukończenia 26. roku życia są dla pracodawców tanią siłą roboczą2.
Kredyt studencki w Polsce adresowany jest do ludzi młodych, a nie do takich, których droga na studia była bardziej kręta. Warunkiem jego otrzymania jest rozpoczęcie studiów przed 25. rokiem życia. Za podobnie restrykcyjny uchodzi system kredytów studenckich w Holandii, gdzie granicą jest 27 lat. Żeby dostać preferencyjny kredyt w Niemczech, studia rozpocząć trzeba przed 30. rokiem życia, na Węgrzech granica to 40 lat, w Szwecji – 45, w Wielkiej Brytanii – 50 (lub 54 jeśli student planuje wrócić do pracy), a w duńskim systemie nie ma takiej granicy wcale (Guille, 2001).
Co ciekawe, program kredytów studenckich w Polsce cieszy się popularnością głównie wśród studentów uczelni publicznych. Z danych przedstawionych w Komunikacie Minister Nauki z 2010 roku wynika, że aż 84% umów kredytowych (w roku akademickim 2009/2010) banki podpisały ze studentami tego typu uczelni (MNiSW, 2010). Brak jednak danych, co do tego, czy byli to studenci płacący za studia. W tym czasie, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, studenci studiów stacjonarnych stanowili 65,4% studiujących na uczelniach publicznych (GUS, 2010, s. 26). Podobnie trudno ustalić czy 16% kredytobiorców z uczelni niepublicznych studiowało w trybie niestacjonarnym, choć wiadomo, że tak robiła zdecydowana większość studentów tych uczelni, bo 82,6% osób (ibidem). Jednak ten najprawdopodobniej niski udział kredytów studenckich w finansowaniu płatnych studiów niestacjonarnych można tłumaczyć tym, że aby rozpocząć starania o taki kredyt, trzeba wcześniej uzyskać status studenta. Ludzie, którzy decydują się na podjęcie płatnych studiów, muszą na ogół określić źródła swojego finansowania wcześniej niż mogliby starać się o kredyt preferencyjny. Na podstawie dochodu w rodzinie trudno jest studentom przewidzieć, czy dostaną kredyt, ponieważ mimo tego, że limit ten jest dość wysoki (2500 złotych netto w roku akademickim 2009/2010; 2100 złotych w roku 2010/2011) nieznana pozostaje liczba osób, jakie będą ubiegały się o kredyt w danym roku, a to na jej podstawie – już po wpłynięciu wszystkich wniosków – ustalany jest przez MNiSW próg dochodowy.
Blisko jedną czwartą umów kredytowych w roku akademickim 2009/2010 zawarli studenci na kierunkach: pedagogika, zarządzanie i marketing, prawo, filologia i informatyka (MNiSW, 2010). Jednak same tylko kierunki ekonomiczne i administracyjne gromadzą 23,2% wszystkich studentów, a pedagogiczne – kolejnych 12,3% populacji (GUS, 2010, s. 28), więc w stosunku do swego udziału w całej populacji studentów, niewielu przyszłych menadżerów i pedagogów zadłużało się. Oznacza to, że kredyty studenckie cieszyły się zainteresowaniem studentów z mniej popularnych kierunków. Trudno ocenić, czy taki rozkład umów świadczy o zróżnicowaniu potrzeb kredytowych studentów, ostrożności studentów czy o krytycznej ocenie możliwości znalezienia pracy po wybranych studiach. Niewątpliwie jednak rolą kredytów studenckich jest pobudzanie refleksji studentów nad „perspektywicznością” wybieranych kierunków, czemu towarzyszą dodatkowe zachęty do wybierania studiów technicznych (tzw. kierunki zamawiane).
Konstrukcja systemu kredytów studenckich w Polsce zawiera w sobie komponent pedagogiczny, który narzucił uczelniom konieczność tworzenia rankingów najlepszych studentów3. Biorący kredyty studenci mogą liczyć na umorzenie 20% swojego zadłużenia, jeżeli znajdą się w gronie 5% najlepszych absolwentów swojej uczelni. Co ciekawe, sytuacja, w której najlepsi otrzymują dodatkowe subsydia do swoich kredytów nie spotyka się na ogół z krytyką, podobną do tej, jakiej poddane jest obecnie istnienie pozostałości po bezpłatnej edukacji wyższej, czyli tzw. studiów dziennych. Pozycja obu grup (studentów dziennych i najlepszych absolwentów), mimo że na ogół okupiona ograniczonym dostępem do rynku pracy (studiują zamiast pracować lub studiują dziennie, więc pracować mogą w już tylko nocy lub weekendy), może być rozumiana jako efekt reprodukcji społecznej, czyli jako konsekwencja pochodzenia ze środowisk o wysokim kapitale kulturowym. Uzasadnieniem dodatkowej dopłaty do kredytu jest więc prawdopodobnie zamierzony efekt wychowawczy i propagandowy. Wychowawczy, ponieważ państwo wzmacnia tym samym podporządkowanie zadłużonych studentów hierarchicznym stosunkom władzy w relacji student – nauczyciel/egzaminator. Propagandowy, ponieważ w wyniku dodatkowej finansowej zachęty do konkurowania z innymi studentami, być może z czasem pojawi się politycznie użyteczna korelacja pomiędzy wysokością zadłużenia a ocenami dłużników. Zaznaczyć przy tym trzeba, że sama idea oceniania na poziomie edukacji wyższej jest stosunkowo nowa i pozostaje kontrowersyjna, ponieważ ma swój udział w „uszkolnieniu” edukacji uniwersyteckiej.
W krajach takich jak Polska, gdzie wciąż istnieje kulturowa niechęć do zadłużania się (część decyzji migracyjnych motywowana jest próbą uniknięcia życia na kredyt), subsydiowane kredyty pełnią pedagogicznie istotną rolę oswajając z instytucjami finansowymi wchodzącą w dorosłość młodzież (Kowzan, 2010). Także studenci w Danii, Holandii, Filipinach, Francji, Słowenii i Wielkiej Brytanii wykazują awersję do zadłużania się. Jednak, jak twierdzi Hans Vossensteyn, nawet grupy studentów cechujące się taką niechęcią, biorą kredyty studenckie, by sfinansować studia (Vossensteyn, 2009, s. 179).
Kolejny efekt wychowawczy wywołują z kolei banki, gdyż wymagają zabezpieczeń udzielanych kredytów w postaci poręczeń innych osób. Uzyskanie takich poręczeń od rodziców lub znajomych oznaczać będzie stałą obecność tych osób w życiu studentów, ponieważ żyranci staną się swego rodzaju zakładnikami studenckich karier. Skłaniać to może finansowo uwikłanych bliskich do interwencji w życie formalnie dorosłych studentów i absolwentów. W rezultacie takich interwencji, może stać się trudnym rozróżnienie odpowiedzialnego zachowania studentów, na przykład w kwestii kontynuowania studiów, od działania pod presją, które prowadzić może do frustracji.
Mimo zmniejszających ryzyko (po stronie banków) poręczeń, państwowych zabezpieczeń oraz wprowadzenia obniżających koszty obsługi kredytów ułatwień (legitymacja studencka wystarczy dla przedłużenia umowy kredytowej), kredyty studenckie uznawane są przez banki za niedochodowe i niektóre banki wycofały się już z tego programu. Powstaje więc pytanie, dlaczego państwu zależy na tym programie.
Żeby sobie na nie odpowiedzieć, na system kredytów studenckich w Polsce trzeba spojrzeć z szerszej, co najmniej europejskiej perspektywy, która ujawnia powiązanie kredytów studenckich z ideą płatnych studiów. Programy udzielania kredytów studentom pojawiły się w wielu krajach w podobnym czasie. Przykładowo, na Węgrzech system kredytów studenckich wprowadzono później niż w Polsce, bo w 2001 (a opłaty za studia wprowadzone w 1994 zostały wycofane w 1998), we Francji kredyty pojawiły się w 2001 roku, w Słowenii – w 1999, w Indiach – w 2001, w Egipcie – w 2002, w Kenii – w 1991; Wielka Brytania kredyty wprowadziła w 2001 roku (a opłaty w 1998), a Chiny kredyty dla studentów wprowadziły w 1999 (a opłaty w 1997) (Vossensteyn, 2009, s. 175). W Polsce formalnie studia wyższe są bezpłatne, ale podobnie jak w Australii, Chinach, Egipcie, Etiopii, na Węgrzech, w Kenii, na Litwie, w Rumunii, Rosji, Tanzanii, Ugandzie i Wietnamie wprowadzono daleko idący system płatnych studiów na publicznych uczelniach; tylko w Polsce ilość studentów płacących przekroczyła 50% (Johnstone, 2006).
Pojawienie się kredytów studenckich związane jest w Unii Europejskiej z realizacją Strategii Lizbońskiej, która w celu podwyższania konkurencyjności Unii postuluje wzrost udziału prywatnych środków w finansowaniu edukacji na poziomie uniwersyteckim. Oznaczało to wprowadzenie lub podwyższenie opłat za studia, a instytucja kredytu miała zapobiegać odpadaniu biedniejszych studentów (Berlinger, 2009, s. 257). Według tej strategii to, co różni uniwersytety europejskie od północnoamerykańskich czy południowokoreańskich, to ilość pieniędzy do dyspozycji poszczególnych uniwersytetów, ponieważ tamte finansowane są w dużej części ze środków prywatnych (Vossensteyn, 2009, s. 171). Chcąc zwiększyć konkurencyjność, czyli m.in. atrakcyjność europejskich uniwersytetów dla studentów (rozumianą jako wzrost ilości międzynarodowych studentów), zdecydowano się promować pobieranie opłat od tychże studentów. Tę paradoksalną logikę potwierdziły wyniki niektórych późniejszych badań, które wykazywały, że w Wielkiej Brytanii wzrost ceny studiowania nie powodował spadku liczby chętnych do podjęcia studiów (Universities UK, 2007). Co interesujące, tego typu analizy ekonomiczne wydają się ślepe na społeczne skutki wzrostu cen – studenci nie reagowali na zmiany ceny studiów, ale przez reakcję na cenę w badaniach rozumiano to, że wciąż kolejni studenci wybierali się na studia (kupowali je). Nie uwzględnia się zwykle jednak takich reakcji jak np. radykalizacja nastrojów na kampusach.
Argumentów za wprowadzaniem i podwyższaniem opłat za studia tak w Polsce jak i w Europie dostarczały także analizy stopy zwrotu z inwestycji w edukację wyższą w poszczególnych krajach, czyli stosunek wysokości zysku (płac absolwentów) do wielkości zaangażowanego kapitału (koszt studiów). W Polsce dodatkowo o studiach mówiło się jako o „ubezpieczeniu od bezrobocia”. Tak długo jak stopa zwrotu z inwestycji w edukację będzie wyższa niż alternatywne inwestycje, tak długo studenci namawiani będą do partycypowania w kosztach zdobywania wykształcenia. Tam, gdzie rozwarstwienie dochodów jest niewielkie, czyli w krajach skandynawskich, stopa zwrotu z edukacji też jest niska, więc nie rozważa się tam wprowadzania opłat. Studia finansowane są tam z podatków, a kredyty studenckie (oraz – w Danii – stosunkowo duże stypendia) umożliwić mają utrzymanie się studentów bez konieczności podejmowania dodatkowej pracy. Stopa zwrotu zmienia się także w czasie. Jak zauważa Magdalena Prusinowska, analizując proces komercjalizacji edukacji:
Wraz ze wzrostem liczby studentów i zwiększającym się wpływem światowego kryzysu (lub kolejnymi jego odsłonami), liczba bezrobotnych absolwentów będzie rosnąć. Spowoduje to, że duża liczba osób z długiem i bez możliwości zatrudnienia będzie zagrożona ubóstwem i wykluczeniem społecznym. [...] Dla studentów w Polsce negatywnym znakiem określającym ich przyszłą możliwość poradzenia sobie z długiem studenckim może być choćby skala zjawiska tzw. pracujących biednych (ang. working poor). Wśród ogółu pracujących, według danych z 2008, stanowią oni już 6,6% populacji dorosłych Polaków, zaś udział osób z wyższym wykształceniem w tej grupie jest stosunkowo wysoki i wynosi 8,7%. (Prusinowska, 2011).
Poza tym, analizom stopy zwrotu zarzucić można nacjonalizm metodologiczny – rosnące możliwości studiowania w jednych krajach europejskich, a zarabiania w innych, powodują, że przedstawianie tego typu obliczeń w wąskich ramach krajowych nie odzwierciedla rzeczywistych wyborów dokonywanych przez ludzi. I właśnie również ze względu na niedoskonałości rynku, niepewność studentów co do własnej przyszłości oraz aby zapobiec ewentualnemu niedoinwestowaniu edukacji, rządy wielu krajów interweniują – gwarantując, subsydiując lub oferując kredyty dla studentów (Vossensteyn, 2009, s. 174). Dzięki temu rozwiązaniu udział podatków w finansowaniu wyższej edukacji może zmniejszać się, a udział środków prywatnych zaczyna rosnąć. Studenci biorąc kredyt i przekazując środki uczelniom (by móc studiować) w zasadzie podpisują umowę, że zapłacą za swoją edukację, gdy będzie ich na to stać. Kredyty studenckie w stosunku do opłat za edukację pełnią więc funkcję podatku, tyle że odroczonego i administrowanego przez banki.
• • •
Bibliografia
- Berlinger, E. (2009). An Efficient Student Loan System: Case Study of Hungary. Higher Education in Europe, Vol. 34, No. 2, July 2009.
- Guille, M. (2001). Student Loans: A Solution for Europe? Dostępny na: http://www.google.pl/url?sa=t&source=web&cd=5&ved=0CD8QFjAE&url=http%3A%2F%2Fermes.u-paris2.fr%2Fdoctrav%2F0115.pdf&rct=j&q=Student%20loan%20scheme%20introduced%20in%20Germany%20year&ei=ekRqTeSQHZGbOp_azakI&usg=AFQjCNHtzJ2XbhGH8K_ucRsW25jt1HKw2w&sig2=0Cb_-w5lhSR7Va_oPLjAig&cad=rja
- Główny Urząd Statystyczny [GUS]. (2010). Szkoły wyższe i ich finanse w 2009 r. Warszawa: Główny Urząd Statystyczny.
- Johnstone, D.B. (2006). Financing Higher Education: Cost-sharing in International Perspective. Rotterdam: Boston College Center for International Higher Education, ICHEFAP. USA: SensePublishers.
- Kowzan, P. (2010). New faces of poverty – debt as a sociological category. [w:] Þjóðarspegillinn 2010. Reykjavík: Félagsvísindastofnun Háskóla Íslands.
- Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego [MNiSW]. (2010). Komunikat Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 13 maja 2010 r. w sprawie liczby udzielonych kredytów studenckich w roku akademickim 2009/2010 według stanu na dzień 31 marca 2010 r. Dostępny na: http://www.nauka.gov.pl/szkolnictwo-wyzsze/szkolnictwo-wyzsze/artykul/komunikat-ministra-nauki-i-szkolnictwa-wyzszego-z-dnia-13-maja-2010-r-w-sprawie-liczby-udzielonych/?cHash=c13ac02e3b
- Prusinowska, M. (2011). Komercjalizacja edukacji i zagrożenie wykluczeniem społecznym w świetle reformy polskiego szkolnictwa wyższego. [w:] M. Zielińska, M. Popow, M. Chruściel, M. Prusinowska, P. Kowzan (red.) Oblicza biedy we współczesnej Polsce. [w druku]
- Universities UK (2007). Variable Tuition Fees in England: Assessing the Impact on Students and Higher Education Institutions. Second Report. Universities UK.
- Vossensteyn, H. (2009). Challenges in Student Financing: State Financial Support to Students – A Worldwide Perspective. Higher Education in Europe, Vol. 34, No. 2, July 2009.
• • •
1 Czyli ceny, po jakiej bank centralny pożycza pieniądze innym bankom – od czerwca 2009 jest ona najniższa w historii i wynosi 3,75%.
2 Atrakcyjność studentów na rynku pracy spowodowana jest niższymi kosztami ich zatrudniania. Gdy są zatrudnieni na podstawie umowy-zlecenia, pracodawca nie musi odprowadzać za nich składek na ubezpieczenia społeczne.
3 W paragrafie 17 Rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 18 maja 2010 w sprawie szczegółowych zasad, trybu i kryteriów udzielania, spłacania oraz umarzania kredytów i pożyczek studenckich zobowiązano rektorów by w porozumieniu z samorządami studentów i doktorantów ustalili sposób wyłaniania najlepszych absolwentów.
• • •
Piotr Kowzan (ur. 1978) - doktorant WNS UG, współzałożyciel Kół Naukowych i Stowarzyszenia "Na Styku", współredaktor pisma !reVOLT. Kredyt studencki brał podczas pierwszych studiów we Wrocławiu, a spłacał podczas drugich - w Gdańsku.
• • •
Edufactory – spis tekstów