Kruche ciała (Judith Butler, "Zapiski o performatywnej teorii zgromadzeń")
„– Choćby na własne życie – odpowiedział prokurator. – Najwyższy czas, byś na nie przysiągł, bo wiedz, że wisi na włosku.
– Czy myślisz, hegemonie, żeś to ty je na nim zawiesił? Jeśli tak, to bardzo się mylisz.
Piłat drgnął i wycedził przez zęby:
– Mogę ten włosek przeciąć.
– Tutaj również się mylisz – zaoponował aresztant z jasnym uśmiechem, zasłaniając ręką twarz przed słońcem. – Zgodzisz się chyba, że włosek może przeciąć jedynie ten, kto życie na nim zawiesił?”1
Michaił Bułhakow, Mistrz i Małgorzata
Pośród współczesnych filozofek i filozofów niewiele jest postaci pokroju Judith Butler – i nie chodzi tu jedynie o niezwykłą żywiołowość intelektualną czy dokładność wyrażania myśli, ale przede wszystkim o czujność i uważność w obserwowaniu współczesnego świata. Zapiski o performatywnej teorii zgromadzeń – książka po raz pierwszy wydana w USA w 2015 roku – to kolejny przykład tego, że amerykańska profesorka nie wikła się w czcze akademickie dyskusje, ale w precyzyjny i przekonujący sposób potrafi komentować gwałtowne przemiany światowej polityki ostatnich lat.
Słowo „polityka” należy tu rozumieć maksymalnie szeroko – nie chodzi tu o przepychanki między jedną czy drugą opcją światopoglądową, ale o zjawisko szersze i dużo poważniejsze, które często bywa zasłaniane przez markowane spory obecne w głównonurtowym przekazie medialnym. W swojej książce Butler poddaje wnikliwej analizie zjawisko gromadzenia się na ulicach miast całego świata ludzi, chcących zademonstrować w ten sposób swoje niezadowolenie dotyczące w mniej lub bardziej konkretnych spraw. Choć taka forma społecznej aktywności politycznej znana jest od dawna (w pewnym sensie jest dużo starsza od samej demokracji), w ostatniej dekadzie nie tylko przybrała na sile, ale też znacząco zmieniła swój charakter. Przełomowe pod tym względem okazały się wydarzenia na egipskim placu Tahrir w 2011 roku, który zapoczątkował tzw. „arabską wiosnę”. Od tego czasu masowe zgromadzenia ludności – w zależności od kontekstu zwanej motłochem lub suwerenem – stały się jednym z istotnych narzędzi partycypacji we współczesnej polityce (choć oczywiście to tylko symboliczna granica – chodzi jedynie o moment, w którym zaczęto baczniej przyglądać się temu zjawisku i analizować je).
Zgromadzenia publiczne (pozostając na chwilę przy tej najbardziej neutralnej nazwie) to zjawisko niezwykle złożone, co doskonale pokazuje Butler. Co więcej, wieloaspektowość dotyczy także oceny jego roli w współczesnej liberalnej i parlamentarnej demokracji, przeżywającej najsilniejszy od czasów II wojny (przynajmniej w Europie) kryzys swojej legitymizacji. Ludzie tysiącami (czasem dziesiątkami, a nawet setkami tysięcy) spontanicznie wylegający na ulicę to potężna broń polityczna – mieliśmy tego dowód jesienią podczas Czarnego Protestu. Jednakże w takiej formie działania tkwi duże niebezpieczeństwo – jak udowadnia Butler, każde konstytuowanie się ludu (czy też tłumu, wiecu itp.) ma charakter performatywny. Co więcej, konstrukcja ta każdorazowo oparta jest na takiej czy innej formie ekskluzji, a „nie wszystkie związane z nim działania dyskursywne zmierzające do uznawania i nieuznawania ludzi są jawne” (Butler 2015, 9). Poszukiwania legitymizacji demokratycznego reżimu – znów, przykład polskiej kariery pojęcia „suwerena” – w „ludzie” może stanowić bardzo poważne niebezpieczeństwo dla całego systemu politycznego, gdyż plastyczne pojęcia można wykorzystywać niemalże w każdym celu.
Dla Butler pozostaje jednak oczywiste, że w takiej formie aktywności polityczno-społecznej tkwi olbrzymi potencjał emancypacyjny. Aby go jednak w pełni wykorzystać, należy dobrze zrozumieć mechanizm jego działania – i to właśnie owa instruktażowa funkcja tej książki przesądza o jej wadze i znaczeniu. Zgromadzenie, argumentuje Butler, to przede wszystkim coś, co się wydarza między ludźmi – wytwarzane jest performatywnie. „Umieszczenie mojego ciała w przestrzeni działań innego nie jest ani moim działaniem, ani twoim” (Butler 2015, 11), pisze Butler, a poruszona tu kwestia cielesności jest kluczowa dla jej dalszego wywodu. To, co podczas zgromadzeń manifestowane jest dyskursywnie, ma tu drugorzędne znaczenie, gdyż ważniejszy jest fakt, iż aby wykrzykiwać swoje hasła czy niezadowolenia, potrzebne jest ciało (gardło, struny głosowe, usta itd.). Zgromadzenia publiczne są przede wszystkim okazją do zamanifestowania (czasem wręcz wywalczenia) czegoś, co Butler nazywa „prawem do pojawiania się”.
Aby lepiej zrozumieć, na czym polega owa potrzeba (często boleśnie i drastycznie ograniczana) „pojawiania się”, Butler przywołuje pojęcie prekarności. W tym ujęciu (wyprowadzonym zresztą bardzo ciekawie od performatywnej koncepcji płci znanej dobrze z jej poprzednich książek) prekarność „stanowi wytworzoną politycznie kondycję, w której pewne grupy cierpią bardziej niż inne z powodu złego funkcjonowania społecznych i gospodarczych sieci wsparcia i są szczególnie narażone na zranienie, przemoc i śmierć”. Mówiąc inaczej: „prekarność stanowi różnicującą dystrybucję kruchości” (Butler 2015, 33). Pojawienie się ciał, które demonstrują swoją kruchość, to w tej sytuacji czasem jedyny sposób, aby zaistnieć w przestrzeni hegemonicznego prawa. Ta paradoksalna z perspektywy zamkniętego systemu politycznego sytuacja – chodzi bowiem o prawo do posiadania prawa – to swoista furtka, pozwalająca obejść sztywne reguły – rodzaj broni, przy pomocy której można walczyć przynajmniej o minimum niezbędne do życia. Kluczowa jest jednak fizyczna obecność ciał w przestrzeni publicznej, najczęściej na to nieprzygotowanej. W tej kluczowej dla siebie kwestii Butler wchodzi w polemikę z Arendt i Agambenem. Pierwszej zarzuca zbyt sztywny podział w obrębie polis na to, co prywatne i polityczne, sugerując, że największy potencjał polityczny leży właśnie w zacieraniu tej granicy. Z kolei autorowi Homo sacer dostaje się za twardą opozycję bios i zoe. Zdaniem Butler „nagie życie” nie jest bynajmniej pozbawione wymiaru politycznego – sprekaryzowane ciała, choć poddane suwerennemu stanowi wykluczenia, wciąż mogą upominać się, odwołując się właśnie do swojej kondycji, o globalną redystrybucję kruchości. Jednakże w tym celu muszą wtargnąć na powrót w przestrzeń suwerena, posiłkując się wszelkimi możliwymi środkami zarządzania reżimami widzialności – np. telewizją czy Internetem. Butler doskonale odrobiła lekcję poprzednich dekad i wie, że społeczeństwo spektaklu to broń obosieczna.
Prekarność nie może jednak stać się tożsamością (podobnie jak kondycja queer) – to przede wszystkim sytuacja, w której buduje się tymczasowe, strategiczne sojusze. Gdyby poprzestać wyłącznie na postulacie redystrybucji kruchości, można by powiedzieć, że wywody Butler, choć godne pochwały, pozostają wyłącznie głosem wołającym na puszczy. Jednak jej celem nie jest walka ze prekarną kondycją, ale raczej uświadomienie, że ten stan jest czymś, co grozi nam wszystkim (nie istnieje na świecie osoba, której nie zagraża kruchość jego ciała). „Prekaność ujawnia naszą społeczną naturę, kruchość i niezbędność naszej współzależności”. Prekarność, twierdzi Butler, w przeciwieństwie do humanizmu, ma w sobie zakorzenione zobowiązanie etyczne. Każdy, kto uważa, że ekonomia kruchości go nie dotyczy, żyje w błędzie, który podtrzymuje neoliberalna propaganda, w której indywidualny sukces i zaradność jest głównym, jeśli nie jedynym, czynnikiem decydującym o wartości człowieka. Stworzenie przestrzeni, w której ciała mogą ujawnić swoją kruchość, jest szansą na przeformułowanie modelu społecznej (może nawet globalnej – wszak prekarność dotyka także takich kwestii jak ochrona środowiska) kohabitacji. Pamiętajmy o tym, gdy następnym razem będziemy się zastanawiać, czy warto wyjść na ulice.
1 M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, przeł. L. A. Przebinda, G. Przebinda, I. Przebinda, Kraków 2016, s. 32.
Judith Butler, Zapiski o performatywnej teorii zgromadzeń, tłum. Joanna Bednarek, Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2017
• • •
Czytaj także:
- Michał Sowiński - Już wystarczy (Jerzy Pilch, "Zuza albo czas oddalenia")
- Michał Sowiński - Jedzenie, czyli wszystko. "Więcej niż możesz zjeść" Doroty Masłowskiej
- Michał Sowiński - Nakupować lujowi (ponownie). "Zbrodniarz i dziewczyna" Witkowskiego
- Michał Sowiński - Oranżada w proszku, czyli pokoleniowa kapitulacja. O "Znakach szczególnych"
- Michał Sowiński - O Śmierci raz jeszcze. Debiut Marcina Nowaka Lubeckiego "Łza i morze"
- Michał Sowiński - Spekulacja resztkami
- Michał Sowiński - Rzeczpospolita fikcyjna
• • •
Michał Sowiński (ur. 1987) jest redaktorem literackim Festiwalu Conrada, współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego” oraz doktorantem na Wydziale Polonistyki UJ. Prowadzi audycję literacką „Book’s not dead”.