Mariusz Pisarski - Spacer z siostrą Ariadny. "O Krótkiej historii przypadku" Małgorzaty Dawidek-Gryglickiej

Redakcja

Jeśli marzyliście kiedyś o wejściu do wnętrza książki, to Krótka historia przypadku Małgorzaty Dawidek-Gryglickiej marzenie to spełnia. Spacer wyobraźni staje się tu spacerem po realnej przestrzeni: złączone sznurkami cząstki opowieści wręcz go na nas wymuszają.

Z jednego miejsca przechodzimy do kolejnego, a na rozstajach dróg sami wybieramy kierunek po tym tekstowym labiryncie.

W Krótkiej historii przypadku, w odróżnieniu od innych, bardziej konceptualnych i minimalistycznych prac Dawidek-Gryglickiej, zapraszającą do eksploracji przestrzeń wypełniają nie tylko litery i pojedyncze zwroty, ale całe segmenty narracyjne. Rolą odbiorcy jest ich zespolenie. Rozmieszczone na ścianach, drzwiach i podłodze fragmenty opowiadania, traktującego o przypadkowym spotkaniu dwojga osób, połączone są ze sobą sznurkami lub żyłkami, które niczym nić Ariadny prowadzą czytelnika od jednego segmentu opowieści do kolejnego. Nasza Ariadna to dużo młodsza siostra swej antycznej poprzedniczki, żyjąca w bardziej złożonych czasach. Zacierając dawniejsze granice pomiędzy rzeczą a jej obrazem, tworzywem a produktem, czytelnikiem a odbiorcą, czasy te domagają się innego niż jednokierunkowy labiryntu oraz innego przewodnika niż ten, który prowadzi nas za rękę w określonym, jedynie słusznym kierunku.

Czytelnik Krótkiej historii Przypadku w trakcie swojej haptyczno-perypatetycznej lektury, Poznań 1997

 

Pierwsza kartka Krótkiej historii... zapoznaje nas z głównym bohaterem, mężczyzną około czterdziestki, który wygląda przez okno miejskiego autobusu. Gdy dojeżdża do kolejnego przystanku, dostrzega kobietę po drugiej stronie ulicy, która wysiada z autobusu jadącego w przeciwnym kierunku. Kobieta przypomina mu dziewczynę z młodości - jego wielką miłość sprzed 15 lat . Gdy uświadamia sobie, że to może być naprawdę ona, jego autobus przyśpiesza. Tutaj kończy się początkowa leksja. Od teraz fabuła biegnie po trzech równoległych torach. Każdy z alternatywnych wątków nakreśla konsekwencje trzech różnych decyzji, jakie podjął mężczyzna z autobusu.

Segmenty opowieści rozsypane są na wszystkich dostępnych płaszczyznach. Czy można się w takim otoczeniu czuć nie inaczej, jak w środku opowieści? Można - podpowiada artystka - i zanurza nas w opowiadaną historię jeszcze bardziej: sceny, które toczą się podczas dnia, znajdują się na kartkach bliżej okna, sceny nocne - bliżej wyjścia. O tym, iż bohater opuszcza coś na podłogę, mówi się na kartce, która leży... na podłodze. Pierwszą stronę tekstu przytwierdzono do zewnętrznej strony drzwi, ostatnią - na tych samych drzwiach, lecz od wewnątrz . Tego typu zabiegów jest tu jeszcze więcej.

Podobnie jak książki Radosława Nowakowskiego i Zenona Fajfera Krótka historia przypadku nie układa się w trwałą, z góry ustaloną sekwencję. Zachęcony do lektury wyboru, czytelnik po pierwsze świadom jest alternatywnych przebiegów dzieła, a po drugie je realizuje. Utwór Dawidek, podobnie jak przykłady podsuwane przez liberaturę i cybertekstowe perspektywy oglądu sztuki słowa, stanowi swoją własną instrukcję obsługi, tworzy swoją własną konwencję. Musimy podejść do któregoś z rozsypanych fragmentów, wsłuchać się weń, przyjrzeć i podjąć decyzję: co dalej?

Instalacja Małgorzaty Dawidek-Gryglickiej jest jednak czymś więcej niż pionierskim dziełem liberackim i ergodycznym, powstałym w czasie, kiedy liberatury nie było jeszcze na świecie, a teoria cybertekstu dopiero się rodziła nad fiordami w norweskim Bergen. W pewnym sensie jest także czymś więcej niż tradycja, do jakiej nawiązuje. Perypatetyczny charakter utworu stawia go przecież obok takich realizacji jak malowidła na ścianach w Karnaku, których rozciągający się na wiele sal układ inspirował wielu późniejszych twórców, choćby Nowakowskiego i jego przestrzenny hipertekst w hali Norblina.

Wyjątkowość Krótkiej historii... polega na zręcznym sprzężeniu fragmentarycznej formy z jej proszącą się o scalenie treścią, przestrzennej lektury z jej metaforą. Wędrówce dłoni odbiorcy, która po cienkiej żyłce podąża od jednego miejsca w dziele do drugiego, odpowiada wędrówka bohaterów, którzy spotykają się, rozstają i znów siebie szukają. Haptyczna interaktywność instalacji staje się tu figurą samotności, która poprzez dotyk rozpoczyna podróż ku przemianie w inną, długo pożądaną jakość.

Ten analogowy, trójwymiarowy hipertekst, jak nazwalibyśmy go dzisiaj, swojej pierwszej realizacji doczekał się w 1997 roku. Powstawał jednak poza cyberprzestrzenią, za swoje bezpośrednie punkty odniesienia uznając przestrzenne instalacje Stanisława Drożdża, a nie wirtualne podróże po matrycy umysłu Johnego Mnemonica. Krótka historia przypadku sytuuje się obok paradygmatu sieci i ideału księgi nad księgami. Realizując dziecięcą fantazję o wybieganiu do tajemniczego ogrodu, który znajduje się we wnętrzu książki, i czyniąc to w sposób jednocześnie prosty i dogłębny, tym bardziej stanowi konieczny punkt odniesienia dla wirtualnych i analogowych eksperymentów z przestrzennością narracji i narracyjnością przestrzeni. Krakowska premiera tego projektu będzie z pewnością prawdziwą ucztą dla miłośników sztuki i miłośników słowa.

• • •

Mariusz Pisarski - (urodzony w 1973 r.) redaktor naczelny serwisu Techsty - Literatura i Nowe Media. Kurator, tłumacz i producent literatury hipertekstowej.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information