Zbigniew Masternak - Relacja z planu filmowego "Księstwa" (reż. A. Barański)

1.

Ekipa stacjonuje w Suchedniowie – miasteczku przy trasie Radom – Kielce. Zdjęcia są kręcone w pobliskich wsiach, Bodzentynie, Kielcach, na Świętym Krzyżu i na górze Szczytniak. Wybraliśmy się na plan z Renatą, moją żoną. Mimo że już od dawna stać mnie na podróżowanie koleją, pojechaliśmy na stopa – żeby wczuć się w klimat filmu. Kiedy pisałem te trzy książki, podróżowałem wyłącznie autostopem, nawet po Europie.

Do Radomia zawiózł nas wąsaty mieszkaniec Karczmisk – pogadałem z nim o tamtejszej drużynie piłkarskiej – Bobrach Karczmiska, z którą mierzyłem się jako zawodnik KS Drzewce. Wąsacz dzięki temu przywiózł nas za darmo. Z Radomia, z obwodnicy, zabrała nas parka warszawiaków udająca się na weekend do Krakowa. Z nimi z kolei porozmawiałem o życiu w Krakowie – w końcu mieszkaliśmy tam już dwukrotnie, pewnie za pół roku znowu tam wrócimy, a kiedyś kupimy dom na Woli Justowskiej. Uwielbiam takie podróżne rozmowy – ileż ich już w życiu odbyłem. To dzięki podróżom stopem poznałem różne typy ludzi i ich historie, z których potem mogłem korzystać w swoich książkach i filmach.

W Suchedniowie mieliśmy czekać na Mareckiego, który miał tutaj dojechać swoim autem z Krakowa. Do spotkania z nim mieliśmy godzinę – poszliśmy coś zjeść. Okazało się, że jedyna jadłodajnia w tym grajdołku (pizzeria) jest w remoncie i co najwyżej to możemy się tutaj najeść kurzu z podłogi. Pozostały nam zatem zakupy w markecie o pięknej nazwie „Lewiatan”. Na ławeczce przed nim rozbiliśmy z Renią bułki z szynką. Było jak za studenckich lat.

W końcu przyjechał Marecki – oczywiście, mimo pokładowej nawigacji, uzbrojenia w GPS i inne sprzęty – pobłądził w miasteczku, w którym są dwie ulice na krzyż i ledwie się odnaleźliśmy.

2.

Pojechaliśmy stąd do wsi Psary-Podłazy, gdzie były tego dnia kręcone sceny. Po drodze musieliśmy przejechać przez inne miejscowości, o tak egzotycznie brzmiących nazwach, jak Wzdół Rządowy. Marecki bez przerwy się zatrzymywał i kazał mojej żonie fotografować te dziwne nazwy na tablicach. Dojeżdżamy do wsi Psary – Podłazy – i od razu widzimy sznur wielkich ciężarówek na warszawskich numerach. W jednym aucie – wielka kuchnia połączona z czymś w rodzaju stołówki. Dalej – samochód z Toy-toyami, w których nawet lusterka są. Dalej – kilka wozów ekipy technicznej. Za szybami – jakoś tak ciągle dla mnie zaskakująco – nalepki z napisami „Księstwo”, a pod spodem: „Ekipa filmowa”. A wiec to jednak naprawdę się dzieje. 8 lat czekania i proszę bardzo. Jak idę na plan, przed oczami przelatują mi wizje moich literackich początków. Tekst „Ki diabeł”, z księgi drugiej, będzie właśnie dzisiaj filmowany. Powstał jako pierwszy z całego cyklu. Początkowo został napisany jako scenariusz etiudy filmowej. Tak na 30 minut. Zastanawiam się, jakim cudem Barańskiemu uda się skondensować tę etiudę do kilku minut w filmie. Idziemy na plan i widzę jakiegoś młodego kolesia, który siedzi na krzesełku i uczy się roli. To… ja. A właściwe aktor grający mnie w filmie – Rafał Zawierucha. Gość trochę ode mnie niższy, ale dość do mnie podobny. To dziwne wrażenie – tak spotkać siebie sprzed lat. Wypytuje mnie o szczegóły roli, szybko się zaprzyjaźniamy. Oglądam jego łydkę, porównujemy ją z moją. Nie jest to łydka piłkarza, ale może być.

 

 

Autorka zdjęć: Renata Masternak.

 

3.

Barański, którego pytam o to po chwili, mówi, że nie mógł nie wziąć Gołębiowskiego – rola Dudka w „Księstwie” jest dla niego stworzona.

Barański krząta się po planie. Za chwilę rozpoczną się pierwsze zdjęcia tego dnia, a jest popołudnie. Wchodzimy na typowe Świętokrzyskie podwórko. Stoi na nim drewniany, chyba stuletni dom. Jest jeszcze stara stodółka i zniszczona obórka. Pod obórką, na budzie, siedzi typowy świętokrzyski Burek. Potrząsa łańcuchem i poszczekuje. Towarzyszą mu jeszcze dwa mniejsze kundle i zaprzyjaźniony z nimi szary kocur. Pod stodołą leży sterta drzewa. To chyba zapasy na zbliżająca się zimę. Przyniesione pewnie z pobliskiej Puszczy Jodłowej. Dwieście metrów za zagrodą widnieje szczyt góry – czy to Łysica? Po podwórku kręci się elegancko wystrojony ze stuletni dziadunio. Właściciel posesji. Pytam go, czy się cieszy, że na jego podwórku i w domu kręcą film. Pokazuje, że nic nie słyszy. Mówi: „Panie, dom stary, dawno nieremontowany”. Jak zarobią na „Księstwie”, to pewnie dokonają remontu chałupy przed zimą. Zimy tutaj są bardzo mroźne, pamiętam to jeszcze doskonale.

Psy szczekają. Z umieszczonej za domem reżyserki (zadaszone stanowisko reżysera i operatora) wychodzi operator Jacek Petrycki i poważnym głosem prosi psy o ciszę, bo za chwilę zaczynają zdjęcia. Psy musza go szanować, bo milkną wszystkie jednocześnie.

4.

Opowiadanie, które będzie dzisiaj filmowane, wydrukowały kiedyś białostockie „Kartki”. Opowiada ono o tym, że mojej wsi pojawiała się na jednej z wierzb dziwna narośl, w której miejscowi dopatrzyli się twarzy Matki Boskiej. Pod „świete” drzew zaczynają ściągać pielgrzymki z całej okolicy. Ludzie zbierają się wieczorami i śpiewają przy gromnicach maryjne pieśni, modlą się. Nie podoba się to proboszczowi – nawołuje, żeby nie oddawać czci drzewom, bo to pogaństwo. Nie podoba się także Ubekowi, pijakowi i byłemu Ormowcowi, na którego podwórku rośnie wierzba, Śpiewy ludzi zakłócają jego pijacki sen. Odgraża się, ze w końcu zetnie wierzby. Którejś nocy ktoś ścina wierzbę. Wściekli ludzie wyciągają z domu pijanego Ubeka. Ten się przysięga, że to nie on ściął drzewo. Główny bohater filmu, który ma prywatne porachunki z Ubekiem (ten kiedyś zabił siekierą jego psa, Diabła), podburza ludzi: „Zabić tego bezbożnika!” czy coś w tym stylu. Ktoś biegnie po sznur (Mafia, w opowiadaniu był to Suchy, syn sołtysowej). Ludzie, zwłaszcza miejscowe dewotki, odprawiają nad Ubekiem coś w rodzaju egzorcyzmów i zakładają mu sznur na głowę. Ubek już prawie dynda, gdy zjawia się ksiądz. Krzyczy do ludzi, żeby puścili nieszczęśnika. Mówi: „Nie wolno czcić drzew!” Niechętnie, ale jednak ludzie wypuszczają Ubeka. Ksiądz twierdzi, że to on kazał mu ściąć drzewo, co jest o tyle dziwne, ze obaj żyją w nieprzyjaźni – kiedyś Ubek doniósł na brata proboszcza, działacza „Solidarności”. UB tak go katowało, że ten zmarł niedługo po wyjściu z aresztu. Główny bohater wie, że w rzeczywistości to ksiądz sam ściął w nocy drzewo. Bez odpowiedzi pozostanie pytanie: chciał zapobiec pogaństwu czy zamierzał przestraszyć Ubeka?

5.

Około 19.00 jest przerwa na spóźniony obiad. Idziemy do jadłodajni-stołówki zziębnięci i głodni. Dostajemy z Renatą i Mareckim pełny zestaw obiadowy, jak pełnoprawni uczestnicy przedsięwzięcia.

Przy obiedzie rozmawiamy z Barańskim o literaturze chłopskiej, którą podobno ja jeszcze tylko reprezentuję. Do czasu, aż wyjdzie w przyszłym roku ksiega czwarta „Księstwa”. Europejska. Potem z Petryckim – o kamerach. Kręcą na Red One, potem będzie transfer. Znam się trochę na tym z racji produkcji „Stacji Mirsk”. Ale technika tak mocno idzie na przód, że muszę się doszkolić.

Z tyłu rozsiadła się pani Albina Barańska, żona reżysera, scenografka, która współpracowała przy filmach większości polskich reżyserów. Wtrąca po dwa zdania do wypowiedzi swojego męza. Bardzo lubi moją Renię.

Marecki odwozi nas do Skarżyska-Kamiennej. O 21:15 mamy stąd busa do Puław, gdzie teraz mieszkamy. Sam wraca do Krakowa. Wrócimy tutaj jeszcze za tydzień – będziemy z Piotrem grać piłkarzy w scenie piłkarskiej z głownym bohaterem. Ja będę miał za zadanie sfaulować Zbyszka – tak jakbym kopał po nogach siebie sprzed 14 lat.

• • •

Więcej o książce Jezus na prezydenta! Zbigniewa Masternaka w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art

Jezus na prezydenta! w naszej księgarni internetowej

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information