Ksiądz powiedział mojej matce, co mu wyznałam. Nie zdawalam sobie sprawy, że tajemnica spowiedzi jest wiążąca tylko jako obrzędowa formalność. "Zmiłuj się nade mną, ojcze, albowiem zgrzeszyłam..."
Nazwała mnie zepsutą. Krzyczała i zarzekała się, że jej ojciec nie śmiałby mnie dotknąć.
Nigdy więcej o tym nie rozmawiałyśmy. Od tamtego czasu pomiędzy nami stoi ten mały, bezbarwny człowieczek.