Pragnęłam, aby ta wystawa w galerii była moim wybiciem się na niepodległość, metaforyczymi drzwiami ku formie tożsamości odartej z wpływów mężczyzn. Lub raczej mężczyzn i mojej matki. Wszystkich ich należało pozostawić po drugiej stronie kurtyny.
Jednak duchy podążyły za mną. Ukryły się w pociągnięciach pędzla.