Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 40.
A jednak sława ma też swoje złe strony, pomyślał Janusz L.L. Wiśniowiecki i pochylił się nad tą myślą. W życiu każdego autora bestseL.L.erów przychodzi taki moment, gdy wpisuje w wyszukiwarkę swoje imię i nazwisko i – jak kukułka z zegarka – wyskakuje mu wyraz „grafoman”. Autor „Opuszczenia w necie” to moim zdaniem 100% grafoman, czytasz i nie chce ci się wierzyć, smutek ogarnia cię, nad brzegiem rzeki Wisły usiadłeś i płakałeś. Janusz postanawia umrzeć.
Wchodzisz na swój fanpejdż na facebooku i nagle wszystkie twoje fanki mają po pięćdziesiąt lat i status związku „w związku”, i pewnie jeszcze okres, rozstępy, i chuj wie co. Stan konta sprawdzasz, na chwilę ci lepiej, lecz zaraz niczym czarny ptak rozpaczy przylatuje myśl, że twój wydawca od dwóch tygodni wyniośle milczy i nie wiesz już sam, co zrobiłeś nie tak. Poprosiłeś grzecznie o aktualne słupki sprzedaży i przesłałeś pierwszych dziesięć stron powieści o kobiecie, co cierpiała na nadwrażliwość łechtaczki i asymetrię uczuć, lecz nagle w jej życiu wydarzył się cud: w kolejce w Biedronce poznała przebranego za normalnego człowieka pisarza i doktora habilitowanego nauk ścisłych w jednej osobie. Spojrzał jej głęboko w zawartość koszyka i widząc swoje ulubione chrupki, zagadnąć postanowił:
– Widzę, że lubimy te same chrupki. Ciekawe jakby było na innych płaszczyznach?
Ona nie wiedziała, co powiedzieć i czego chce od niej ten facet w średnim wieku, ubrany w dres do joggingu. Roześmiała się więc tylko: „haha” i tym razem postanowił spojrzeć jej w oczy.
– Czy nie interesujesz się przypadkiem fizyką molekularną z elementami chemii kwantowej? Wybacz, ale wyczytałem to w błękicie twoich oczu.
Dziewczyna ucieszyła się, bo do tej pory była przekonana, że ma gorzej brzmiące zainteresowania i dwusylabowe raczej: chłopcy, ciuchy, melanż, a tu ten przypadkowo napotkany mężczyzna chce przed nią odkryć nowe perspektywy, być może zabrać do obserwatorium astronomicznego lub na bankiet naukowców.
Tak oto zaczął się ich romans. Postanowiła być uczciwa i na wstępie przyznała, że cierpi na nadwrażliwość łechtaczki i asymetrię uczuć. Te dolegliwości to skutki uboczne złamanego serca, ponieważ jej były ukochany okazał się być członkiem sekty. Tajemniczy mężczyzna powiedział, że piękne kobiety nie powinny cierpieć i dlatego on chce teraz zapłacić za jej chrupki. Ona odmówiła. On nalegał. Ona spojrzała na jego zegarek i pomyślała, że musiał kosztować tyle, ile ona nie zarabia przez rok. On chwycił tą ręką z zegarkiem jej rękę i spojrzał w jej oczy w sposób, którego nauczył się na kółku teatralnym, jeszcze w szkole średniej. Ona odwróciła wzrok i patrzyła w tajemniczy sposób na półkę z przyprawami. W tym miejscu historia się urywa.
Im dłużej Janusz L.L. Wiśniowiecki o tym myślał, tym bardziej nie pojmował, jak to możliwe, że wydawca milczy. Może nie chce mu sprawiać przykrości, bo jego ostatnia książka nie sprzedaje się wcale tak dobrze, a może zajęty jest w tym momencie promocją autorki „Parceli nad bagnem”, a może za natrzepaną na „Opuszczeniu w necie” kasę spędza właśnie wakacje na jakichś, kurwa, możliwościach wyspy. Janusz L.L. Wiśniowiecki nie wiedział.
W głębi duszy dalej był tym pełnym kompleksów chłopcem z Torunia, któremu koledzy z klasy robili w toalecie wydrę w akcie zemsty na piątki i szóstki z fizyki i chemii.
Ludźmi rządzą niskie uczucia takie jak niskie uczucia typu zawiść, ten aforyzm przyszedł mu do głowy, gdy melancholijnie wpatrywał się w zdjęcie Pablo Koleją na pulpicie swojego MacBooka Pro. Jego idol mrugał do niego porozumiewawczo, jakby chciał powiedzieć: „Nie martw się, kiedy czegoś pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć”. Tę dewizę kazał sobie wytatuować na ramieniu w języku suahili. Taka mała ekstrawagancja. Prezent dla samego siebie z okazji urodzin. Chciał kupić Porsche, ale przypomniał sobie, że nie ma prawa jazdy. Poza tym słyszał, że na niektóre kobiety działają takie tatuaże. Czują się, jakby miały do czynienia z jakimś szamanem z odległych krain. Łechtaczka podchodzi im do gardła. Zdejmują majtki i obrączki jednocześnie.
Janusz L.L. Wiśniowiecki poczuł absurdalne i niestosowne do sytuacji podniecenie. Przyłapał się na tym, że wciąż wpatruje się w zdjęcie Pablo Koleją. To nie to – pomyślał – być może pornografia jest jedyną kamizelką ratunkową, która mi pozostała. Ale porno nudziło go. Kiepskie dialogi, przewidywalne zwroty akcji, łatwe kobiety. Od początku wiadomo jak i gdzie się skończy. W dupie, pomyślał autor „Opuszczenia w necie” i oburzył się sam na siebie trywialnością swoich refleksji. W chwilach takiego kryzysu pomagało zwykle tylko jedno: zespół Perfect z winyla. „Jolka, Jolka”, szlagier młodości, pierwszy papieros na balkonie, pierwsze egzystencjalne smuteczki łagodzone przez dziewczyny z młodszych klas. A jednak fraza „Z autobusem Arabów zdradziła go”, niepokoiła go do dziś. Sam nie wiedział, co o tym myśleć. Niby metafora, ale może jednak smutna dosłowność? W latach 80. wiedza o chorobach przenoszonych drogą płciową była wciąż na skandalicznie niskim poziomie, pomyślał Janusz L.L. Wiśniowiecki i zatrzymał płytę. Jakie były dalsze losy tej kobiety? Czy jej mąż kupił wreszcie wymarzoną Toyotę?
A jednak wciąż mam o czym pisać, ucieszył się autor „Opuszczenia w necie” i nieśmiałym gestem dotknął klawiatury.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.