Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 46.
Osiągnąć wreszcie, kurwa, harmonię. To, czemu całe strony swoich książek poświęcił Pablo Koleją, nawrócenie na drodze do Damaszku, siedem lat w Tybecie, samotność w sieci.
Idąc ulicami wielkiego miasta w pozornie piękny, letni wieczór, czuł narastającą pustkę oraz niepokój. Tak mogłoby brzmieć pierwsze zdanie jego nowej książki. Od razu by się wzruszyła jedna z drugą, wyszła z kuchni i zastanowiła nad koleją ludzkich losów. Więc idąc ulicami wielkiego miasta w pozornie piękny, letni wieczór, czuł narastającą pustkę oraz niepokój. W tym momencie wypadałoby zawiązać jakiś wątek romansowy. Są różne możliwości i każda wymaga przemyślenia. Jak każdy przyzwoity bohater literacki, uwielbia dobrą kawę, więc zahacza po drodze o Starbunia i tam zakochuje się w kelnerce, która przypomina mu miłość z dawnych lat – głuchoniemą dziewczynę, która nie potrafiła dokonać wyboru między życiem a życiem duchowym, wstąpiła jednak koniec końców do klasztoru. Ta obecna dziewczyna nie jest głuchoniema, ale poza tym jest dokładną kopią tamtej (może jest jej spłodzoną po kryjomu w klasztorze córką?), jest dobra, piękna i pracowita, główny bohater widzi to od pierwszego wejrzenia i prosi ją, by zapisała mu swój numer telefonu na papierowym kubeczku z kawą. Ona jednak odmawia. Rzecz jasna, on nie poddaje się od razu i postanawia odkryć, jaką mroczną tajemnicę kryje życie tej dziewczyny.
By uczynić tę historię jeszcze bardziej wiarygodną, Janusz postanowił, wzorem swojego bohatera, również zajść do Starbunia. To przyjemne wnętrze dające poczucie bezpieczeństwa i ciągłości świata. Porównywalnie czuł się kiedyś, przed laty, pierwszy raz zwiedzając Wawel. Tak trudno było później odtworzyć ten stan: owszem, bywał w wielu wspaniałych miejscach, robił tam pamiątkowe zdjęcia i pił drogie koktajle w towarzystwie pięknych kobiet o zimnych, niestety, niczym wawelski czakram sercach. A teraz nagle znów poczuł się dobrze. Zamawiając kawę, obserwował ludzi: czy jest wśród nich potencjalna bohaterka jego powieści? Jego wzrok zatrzymał się dłużej na grupie ładnie ubranych mężczyzn w kwiecie wieku, czytających Mackiewicza i robiących sobie zdjęcia ajfonem. Ach, młodość.
Nie wypatrzył, niestety, w tłumie kobiety, która mogłaby być jego literacką inspiracją, posmutniał więc nieco i rozczarowany opuścił lokal. Inna ewentualność. Idąc ulicami wielkiego miasta w pozornie piękny, letni wieczór, czuł narastającą pustkę oraz niepokój. Odebrał tego dnia wyniki od lekarza, stwierdzające lekką anemię, przeczuwał jednak, że może być to objaw poważniejszej choroby. Usiadł na pobliskim krawężniku i, ignorując trąbiące samochody, myślał, że jeśli niedługo umrze, nie zostanie po nim nic i nikt nie uroni łzy. Jego jedyna miłość – głuchoniema, lecz dobra dziewczyna – uciekła przed laty do klasztoru i przestała odpisywać na listy. Z ludźmi, którzy nie mieli problemów ze słuchem, nie potrafił jakoś znaleźć wspólnego języka, poświęcił więc całe swoje życie pracy. I teraz nagle stoi na zakręcie; nie wie, co z nim dalej będzie, a światła miasta oświetlają jego samotność. Postanawia postawić wszystko na jedną kartę i wyjechać w daleką podróż. Sprzedaje samochód, garnitur i kije do golfa, a portfel oddaje bezdomnemu na dworcu. Parę godzin później jedzie już autostopem w nieznanym kierunku.
To by było nawet dobre. On sam, Janusz, wprawdzie chyba nigdy nie zdobył by się na tak radykalną decyzję, poprzestawał raczej na fantazjach. W liceum, w okresie nasilonego buntu, zaplanował raz ucieczkę z domu – spakował plecak, na kawałku tektury napisał BIESZCZADY i stanął tak przy szosie. Po piętnastu minutach rozmyślił się jednak, przypomniał sobie, że następnego dnia ma być klasówka z fizyki, a mama już teraz na pewno myśli, co ugotować mu na obiad. W głębi serca nie chciał psuć swojej latami budowanej reputacji. Co nie zmienia faktu, że później opowiadał tę historię różnym dziewczynom, ubarwiając ją nieco i zmieniając zakończenie; widział, jakie robi wrażenie. Czuł się wtedy trochę jak sam Edward Stachura, tylko w lepszych ciuchach i z lepszymi ocenami z fizyki i z chemii.
Idąc ulicami wielkiego miasta w pozornie piękny, letni wieczór, czuł narastającą pustkę oraz niepokój. Patrzył na przejeżdżające samochody, a światła oślepiały go. Chciał zahaczyć o Starbunia, ale przypomniał sobie, że kawa wypłukuje magnez, co jeszcze potęguje narastanie pustki oraz niepokoju. Nie miał siły na takie ekstrawagancje. Postanowił wrócić do domu i poszukać ukojenia, wspominając dawne czasy. W domu włączył komputer.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.