Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 56.
Arkadiusz Pszczoła przyjaźnił się z gościem ze świętego obrazu. To był jedyny facet, z którym mógł to robić.
Ci , którzy kiedyś wierzyli w Partię, dziś wierzą w Boga lub już nie żyją. Ci, którzy dziś wierzą w Boga, też w końcu umrą. Ci, co nie wierzą, umrą tym bardziej. Wspólna przyszłość dla wszystkich, tak myślał Arkadiusz Pszczoła patrząc na obraz, na który patrzył dzień po dniu, gdy akurat nie patrzył przez okno.
Obraz jak obraz, pod tytułem chyba Kuszenie Chrystusa, autor nie doczekał się wielkiego fejmu, żaden z niego Van Gogh czy Sasnal. Dzień jak co dzień, Jezus siedzi sobie na ławce, świeci słońce, czilałt generalnie, piąteczek po robocie. I nagle podchodzi do niego jakiś koleś: „O nie, znów ci świadkowie Jehowy”, myśli Jezus i próbuje wymyślić sobie na poczekaniu jakąś wymówkę w stylu: „Zaprawdę, nie mam teraz czasu rozmawiać o moim starym, pracuję na własne nazwisko, ale o tym też nie mam czasu rozmawiać, wszelako wyczytujecie bzdury w brukowcach i potem głosicie fałsz na mieście”. Ale za chwilę przygląda się bliżej, przełyka ślinę i widzi, że gość dzierży kamień w dłoni. „Może być jeszcze gorzej, to jakiś pojebany ONR-owiec, do takiego nie przemówisz psalmem, zacznie ci śpiewać Rotę i ani się obejrzysz dostaniesz kamieniem za to, że nie jesteś prawdziwym Polakiem.” A może to handlarz badziewiem?
– Cześć, Jezu – mówi nagle gość. – Co słychać? Mam małą sprawę.
– Cześć, chyba się nie znamy. Ale widzę, że masz na głowie rogi, azali nie jesteś świadkiem Jehowy.
– Przeto niosę tu kamień i pomyślałem, czy nie mógłbyś go zamienić w chleb albo w miarę możliwości w wino? Słyszałem, że czasem ci się zdarza.
W tym momencie Chrystus zaskakuje, że ten z pozoru sympatyczny człowiek może być agentem CBA czy innym nasłanym w celu zaszkodzenia jego rodzinie. Ojca od dawna martwiła skłonność Jezusa do zawierania przypadkowych znajomości.
– Twoja towarzyskość pewnego dnia wpędzi cię w kłopoty – mawiał. – Wtedy sam będziesz musiał nieść ten krzyż. Kiedy przyprowadziłeś do domu tę galeriankę, Marię Magdalenę, myślałem, że to tylko chwilowy okres buntu, że to minie. A jest coraz gorzej. Matka pracuje na pełny etat w radiu, mnie nigdy nie ma, w końcu prowadzę międzynarodową firmę, a ty w tym czasie zapraszasz na imprezkę dwunastu kumpli. Raczę wiedzieć, co się tam dzieje. Prawda jest taka, że każdy z nich sprzedałby cię za trzydzieści zeta.
Pomny tych słów, Jezus – mimo narastającej pokusy, by zamienić kamień w pięć litrów chardonnaya i uczcić w ten sposób z tym przypadkowym koleżką piąteczek – uświadomił sobie, że postanowił sobie przecież zaniechać picia alkoholu po epickiej imprezie w Kanie Galilejskiej dwa tygodnie temu. Odmawia więc obcemu facetowi grzecznie, lecz stanowczo, dorzucając jakiś zgrabny cytacik z książki swojego starego. W tym miejscu obraz się urywa.
Arkadiusz Pszczoła lubił utożsamiać się raczej z drugim jego bohaterem, niepozornym gostkiem z rogami na głowie, który niósł zapewne ten kamień ładny kawał drogi i z góry skazany był na porażkę swoich zamiarów. Nie było pewne, kim jest, może wysłannikiem piekieł, a może zwykłym, ciekawym świata człowiekiem, który lubił zaczepić sobie kogoś od czasu do czasu i zamienić z nim parę słów. Z reguły odrzucany, nie zrażał się i podchodził do wielkich tego świata, samemu zachowując anonimowość.
Arkadiusz Pszczoła, gdy akurat nie patrzył przez okno, z którego widział kościół, patrzył na obraz i przyjaźnił się z gościem z tego obrazu.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.