Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 62.
Fitness cluby są w Warszawie, w Krakowie, we Wrocławiu i w Sopocie. W Bytomiu są siłownie. W poprzednim odcinku Arkadiusz Pszczoła, zmuszony do zawarcia znajomości z człowiekiem, opuścił siłownię Wola Mocy i udał się do domu. Zjadł kolację, napisał wiersz i poszedł spać.
Śniło mu się, że na forum internetowym jego wiersz otrzymał dużo pozytywnych komentarzy. Po przebudzeniu włączył komputer, żeby sprawdzić, na ile proroczy był jego sen, ale okazało się, że nie był w ogóle proroczy. Kryjąc rozczarowanie, przystąpił do parzenia, a następnie picia herbaty. Czuł się niedoceniony. Zupełnie jak w czwartej klasie szkoły podstawowej, gdy jego mistrzowskie wypracowanie o wycieczce do Zawiercia nie spotkało się ze zrozumieniem i zamiast oceny celującej otrzymał bardzo dobry z plusem. Zżerany niesprawiedliwością, w akcie odwetu na nauczycielce, przesiadł się z pierwszej ławki do drugiej. Dopiero wówczas zrozumiała swój błąd i od tej pory Arkadiusz Pszczoła dostawał już tylko celujące oceny. Niesprawiedliwi internauci nigdy nie rozumieją swoich błędów. Trwają w bezmyślności i ignorancji. Nie dociera do nich przesłanie Arkadiusza Pszczoły.
– Wie pan, nie zawsze byłem ochroniarzem w Biedronce. – przemówił Hieronim Osa. – Zresztą, kiedy dodałem tę informację na facebooku, znajomi uznali, że to taki żart. Kiedy dowiedzieli się, że to jednak nie żart, okazało się, że nie mam już żadnych znajomych. Życie jest proste. Byłem artystą – tysiąc znajomych, jestem ochroniarzem – żadnych znajomych. Pewnie chce pan zapytać, czym się zajmowałem, ale to znowu nie tak łatwo powiedzieć. Miałem talent, z tym że nie wiedziałem do czego, ale zachowywałem się w każdym razie tak, jakbym miał talent i wszyscy w to wierzyli. Mieszkałem wtedy w Warszawie, w Krakowie, we Wrocławiu i czasem w Sopocie, bo ktoś, kto ma talent, nie może przecież mieszkać w Bytomiu.
Arkadiusz Pszczoła obruszył się. Przyspieszył kroku.
– Widzę, że pan się obrusza i przyspiesza kroku. Niesłusznie. Powiem panu, na czym polega życie w Bytomiu. Otóż, życie w Bytomiu polega na tym, że o ile nie jest pan wampirem z Bytomia (choć i on wyjechał w końcu do Krakowa), to jest pan zwykłym człowiekiem z Bytomia. Wstaje pan o szóstej rano, je śniadanie i pije herbatę, myje zęby, ubiera się w swoje ubranie zwykłego człowieka i idzie pan na przystanek, gdzie już czekają na pana inni zwykli ludzie z Bytomia. Przypomina pan sobie w panice, że po wypraniu swojej zwykłej koszuli nie wyłączył pan żelazka. Zdarza się, prawda?
– To może panu.
– No więc gardząc sobą i innymi zwykłymi ludźmi, biegnie pan z powrotem do domu, nie zważając na kałuże i leżących na chodniku żuli. Czuje się pan lepszy od jakiegoś tam leżącego na chodniku żula, w końcu ma pan bilet miesięczny i adres stałego zameldowania w dowodzie. Biegnie więc pan prosto pod swój adres stałego zamieszkania, jest to blok z windą, czeka pan na tę windę, ale ona nie przyjeżdża, więc biegnie pan dalej schodami, gardząc schodami, wreszcie jest pan pod upragnionymi drzwiami. Teraz należałoby znaleźć klucz, ale on nie daje się znaleźć, więc wyrzuca pan całą zawartość kieszeni i podręcznego neseserka na wycieraczkę, wśród różnych przedmiotów zwykłego człowieka są tam i zwykłe klucze, otwiera więc pan nimi te drzwi. Górny zamek, dolny zamek, zawsze zamyka pan na górny zamek i dolny zamek, dla pewności, żeby nikt nie włamał się i nie ukradł panu tego jebanego żelazka, telewizora, może nawet lodówki. Otwiera więc pan drzwi, zdejmuje pan szybko buty, żeby nie nanieść błota i biegnie korytarzem do pokoju, w którym sprytnie ukryło się nie odłączone od prądu żelazko. Co się okazuje? Że pod pana nieobecność żelazko zdążyło się samo odłączyć. Patrzy pan na zegarek, okazuje się, że na skutek tej nagłej i niezaplanowanej operacji stracił pan osiem i pół minuty. Te osiem i pół minuty mógł pan przecież przeznaczyć na czekanie z innymi zwykłymi ludźmi na zwykły autobus, tymczasem ratował pan mieszkanie przed zagładą. Zamyka pan drzwi, gardząc schodami, biegnie pan schodami, następnie gardzi pan kałużami i leżącymi na chodniku żulami, i tak gardząc wszystkim, widzi pan odjeżdżający z przystanku autobus, który przyjechał minutę przed czasem. Za dwanaście minut ma pan następny, ale już pan wie, że następny spóźni się co najmniej pięć minut.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.