"Sformułowania typu: "Joyce pisał przez lat 17" albo "Bartnicki tłumaczył przez 10", drażnią mnie, bo to nomen omen buchalteria, ogniskowanie się na czasie, nie na tekście. Dziesięć lat to pewno długo i trudno dla więźnia, ale te same lata upłyną lekko i niepostrzeżenie paszportowi w szufladzie."
"Przepadam za kobietami, bardzo się lubię do nich zbliżać i robić im wiwisekcję ich problemów. Nie wiem dlaczego, ale kobiety dosyć łatwo się przede mną otwierają, potrafię od nich dużo wyciągnąć - nie robię tego z cynizmu, chcę im pomóc na tyle, na ile potrafię."
"O tworzeniu" - ze Stanisławem Dróżdżem rozmawia Małgorzata Dawidek Gryglicka [fragment książki "Odprysk poezji. Stanisław Dróżdż mówi"]
Małgorzata Dawidek Gryglicka: Jak wygląda Pana praca, proces tworzenia? Co zwykle bywa impulsem — obraz, zdarzenie, doświadczenie?
Piotr Kletowski, Piotr Marecki - Jadę tramwajem, tramwaj rzęzi, system rzęzi [fragment ksiązki "Piotr Szulkin. Życiopis"]
P.M.: O-bi, o-ba: Koniec cywilizacji powstaje później, już po stanie wojennym, w 1984 roku. System totalitarny w Polsce już się sypie, to jest ewidentnie pokazane w twoim filmie.
P.Sz.: Jest jeszcze jeden element: w dalszym ciągu nie mam prawa jazdy i nie mam samochodu, więc jeżdżę z ludźmi autobusami.
"Wydaje mi się, że w tym wypadku udało się autorom uciec od tej dosłowności. Przede wszystkim dlatego, że jest to antologia zbiorowa. Ciekawe jest to odcyfrowywanie tej opowieści przez pryzmat twórców. Poznając ich twórczość spoza tego komiksu można wyciągnąć dużo ciekawych wniosków.
"Np. w jednym wyrazie jest coś po hebrajsku, po węgiersku i jeszcze coś w slangu Rumunów wędrujących przez Karkonosze. I to nie jest tak, że Joyce sobie te słowa rzucił, zrobił gulasz, tylko one są w konkretnych, ważnych miejscach. Nie możesz z nich zrezygnować albo wyrzucić niemiecki, a w zamian dać szwedzki."
"Za sprawą konkursów zwiedziłem spory kawałek Polski, poznałem takich poetów jak Zadura, Baczewski czy Lekszycki. Nie inaczej poznałem też Brylla. Gdy towarzystwo nie było tak doborowe, a program artystyczny ograniczał się do deklamacji wierszy (...)
"Nieprzekładalny jest dla mnie każdy tekst w urdu, nagłówek dowolnej chińskiej gazety, byle ulotka po norwesku, a częściowo i menu węgierskiej restauracji. Nieprzekładalność to pojęcie względne.
"Na początku wcale nie postrzegałem tej pracy jako otchłannej. Dałem sobie na przełożenie całości rok, góra dwa lata. Gdybym miał w perspektywie dwadzieścia lat "zsyłki", to rzeczywiście powieść jawiłaby mi się w mroczniejszy sposób."