Rozmowa z Karoliną Wiktor przeprowadzona dla magazynu "Szum" w 2015 roku Karolina Wiktor - tekst (odpowiedzi), koncepcja i wykonanie strony wizualnej Łukasz Musielak - pomysł, redakcja, tekst (pytania).
Dawno nie czytałam tak patriotycznej książki - o tym, że Polska jest popieprzona, surrealistycznie brzydka, cierpi na manię wielkości, dręczy ją życzenie śmierci, pokrywa ją błoto i budynki w stylu "wanny z kolumnadą", ale i tak jest cool.
Wąsate pajace mają wrodzoną skłonność do wpadania w niedojrzałe emocjonalnie, jarosławowokaczyńskie narracje narodowe. A lemingi są pragmatyczne.

Woda, ciastka, chińskie disco - autorzy powieści hipertekstowej "Piksel Zdrój" o sobie i wspólnym pisaniu
Mówi się, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania na ten sam temat. Proszę więc sobie wyobrazić wirtualną konwersację ośmiorga Polaków, którzy nigdy w życiu nie spotkali się osobiście, a próbują opisać wspólna imprezę z ustaleniem rzeczy fundamentalnej – co pijemy.
Pisanie powieści to zajęcie wymagające skupienia – wielość wątków i niemożność połączenia ich w spójną całość zgubiła już niejednego autora. Można więc założyć, że jeśli liczba autorów jest większa niż jeden, ryzyko chaosu i utraty spójności wzrasta wprost proporcjonalnie. Twórcy powieści „Pixel Zdrój” musieli się z tym trudnym zadaniem zmierzyć. Z pomocą (czy na pewno?) przyszedł im internet i możliwości, jakie daje łączenie poszczególnych treści za pomocą linków. O procesie powstawania oraz zaletach i wadach współpracy nad tworzeniem powieści hipertekstualnej opowiedzieli sami autorzy.
Polska to jest człowiek bez skóry, to jest mechanizm bez obudowy, komputer bez osłony, samochód bez karoserii. Tak wygląda państwo, gdy się go na wierzchu nie lakieruje, nie nadaje mu odgórnej formy. Może się to podobać albo nie, ale tak to wygląda.
Czy nagroda dla powieści kryminalnej o charakterze (który podkreśla sam autor) społecznego manifestu oznacza, że potrzebna i doceniana jest w Polsce literatura gatunkowa? I wreszcie – czy sama nagroda w postaci Paszportu zmienia coś w literackim świecie twórców, czytelników i wszystkich związanych z nimi instytucji?
Potrzeba stworzenia takiego „Hauptwerku”, opowiedzenia o wszystkim, jest oczywistym wariactwem. A mi zawsze się takie wariactwo podobało. Podobny pomysł pojawił się już w latach osiemdziesiątych. Znajomy, który prowadził galerię w podziemiach kościoła, zaprosił nas – jako grupę Luxus – do przygotowania wystawy. Z kartonów, śmieci i starych zabawek wykonaliśmy makietę miasta, po którym można było spacerować.
Moje postaci generalnie nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Bardzo lubię książki Victora Serge’a albo Alexandra Wata, przez to, że oni mają niesamowitą zdolność tworzenia postaci, z których każda, niezależnie od tego, jaką rolę pełnią w opowieści, ma w sobie jakieś wewnętrzne życie.