Rozwiązek uświadamia, jak istotne jest tłumaczenie ważnych dzieł literatury światowej na język polski. Susan Taubes porusza tutaj niesamowitą ilość problemów, które bez niniejszej książki nigdy w naszym kraju nie mogłyby zaistnieć.
„Rozwiązek”, to także powieść o powielaniu niechcianych rodzinnych wzorców, o więzieniu jakim może być związek, ale i nietrafionej ucieczce w samotność. Wiele trzeba bowiem niekiedy doświadczyć, by zdać sobie sprawę z tego, że samotności nie zabije tłum ludzi, podróże, czy kolejne romanse. Może dlatego powieść jest tak bardzo aktualna i prawdopodobnie jeszcze długo będzie. A przynajmniej tak długo, jak istniał będzie człowiek.
Zabrakło wielu rzeczy: kontekstów, nieodcinania się od historii, zapowiadanej bezstronności, wiedzy płynącej z istniejących opracowań. Nie oznacza to jednak, że nie ma w Nowych formach opowieści treści wartościowych – moja krytyka wynika raczej z tego, iż tych trafnych, celnych spostrzeżeń trzeba się naszukać, a nie o to przecież chodzi.
W przypadku powieści „Rozwiązek” słowo „warto” jest za słabe. „Rozwiązek” to powieść z trzewi, wyszarpana z bólu egzystencji i z piwnicy podświadomości, to rzecz absolutnie osobista, ale szczerość Taubes jest opowieścią, która dotyka każdego – nie w sensie doświadczenia, ale w sensie egzystencjalnych pytań, które stawia sobie autorka.
Otwarłszy paczkę lekko zdębiałam, gdyż tłumaczenie to jest specyficzne, jak być może już wiecie: Aleksandra Małecka i Piotr Marecki wpadli na szatański pomysł i do przekładu użyli tłumacza Googla (oraz skomplikowali wstęp z istniejących już wstępów). Jakie są tego efekty? Takie, że przeczytałam „Króla Ubu” w grudniu i nadal nie wiem, co o tym sądzić (piszę te słowa 23 lutego)
Mocna, trudna książka, która działa na czytelnika na wielu płaszczyznach, podsuwając pytania, stwarzając pewne mniej lub bardziej gęste nastroje i sytuacje.
Tłumaczenie „Divorcing” Susan Taubes to kolejna dobrze odrobiona lekcja zachodniej prozy pisanej przez kobiety. Trzeba jednak dodać, że w tym momencie to lekcja historii – na lekcję z doświadczenia spóźniliśmy się czterdzieści siedem lat.
„Rozwiązek” Susan Taubes ukazał się jesienią 1969 roku. Tydzień później z Atlantyku przy Long Island wyłowiono ciało kobiety. Susan Sontag zidentyfikowała przyjaciółkę. (...) W żałobie stawiała retoryczne pytanie: „Nie mogę pojąć, jak to możliwe, że ty poszłaś na dno, podczas gdy innym – tak samo wyalienowanym z życia – udało się przetrwać”.
Susan Taubes doskonale pracuje emocjami. Ciężar frazy zmienia się wraz z coraz bardziej nieznośną atmosferą w związku Sophie i Ezry. Jesteśmy świadkiem przejmującego napięcia, które nasila się aż do pęknięcia, w którym urywa się pewien rozdział w życiu kobiety, ale też rozdział powieści.
W „Przygodzie w pociągu” Justyna Żelazko podejmuje się misji ekumenicznej – ważniejsze od aspektu narodowego czy politycznego staje się to, co łączy obrazy Kawalerowicza, Hasa czy Kutza z rodzącą się na całym świecie poetyką kinowego modernizmu.