Bollywood jest dobry na wszystko, na smutki, zmartwienia, zmęczenie i brzydką pogodę, on "nie boli" - zawsze pociesza, bawi i krzepi. Po drugie, wzruszenie. Po trzecie, nieskomplikowane porady jak żyć...
"Nie wiem, ile konkursów wygrałem. To wbrew pozorom nie jest takie proste pytanie. Odebrałem około dwustu nagród, a z ilu zrezygnowałem? Były nawet takie nagrody, o których dowiedziałem się po latach, bo organizator nie zechciał, nie zdołał mnie o nich poinformować. Tu nie chodzi o rekord, ani o to czy liczyć też bramki zdobyte w meczach towarzyskich."
"Na początku było dużo tej szesnastoletniej mnie. Później postacie odkleiły się od swoich pierwotnych wzorców, książka stała się fikcyjną opowieścią. Główna bohaterka odkleiła się ode mnie, chciałam uniknąć wplątywania wątków autobiograficznych w pierwszą powieść, co się często zdarza. Oczywiście, że poskładałam ją z elementów siebie. Ale też przetworzyłam na potrzeby powieści. "
Niedawno Korporacja Ha!art wydała książkę poetycką, nawiązującą do tradycji międzywojennych biuletynów poetyckich, które były efektem bezpośredniej współpracy między poetami (zazwyczaj zaangażowanymi politycznie) a grafikami. Do udziału w tym projekcie zaprosiliśmy: Agnieszkę Mirahinę, Jasia Kapelę, Szczepana Kopyta, Łukasza Podgórniego i Tomasza Pułkę.
""Cockring" to opowieść o trzech dżentelmenach, którzy spostrzegli, że świat przestał się nimi interesować zbyt wcześnie. Nie ma co udawać, każdy myślący facet się tego boi. W sfeminizowanym świecie, w którym dzieworództwo przestało być już tylko bajką Machulskiego, stanęliśmy przed całkiem nowym zagrożeniem - kobietokracją."
"Tłumaczenie zajęło mi rok czasu, ale nie robiłem tego konsekwentnie. To dzięki iPhonowi w ogóle podjąłem wyzwanie, gdyż pozwolił mi na pracę w chwilach, w których najczęściej się nie pracuje, a które nie są jednocześnie czasem wolnym. Tłumaczyłem gdzie tylko się dało - na przystankach, w autobusach, w przerwach na lunch."
"Byli tam polscy oficerowie i jeden z nich mówi do nas, do Polaków: „zbiórka byłych wojskowych, generał naczelny, wódz Rydz-Śmigły nie odwołał jeszcze mobilizacji. Będziemy ćwiczyć”. Chcieli zrobić wojskowe ćwiczenia. To ja powiedziałem, że może się zajmę upiększaniem jakiegoś klombu, bo ćwiczeń wojskowych nie wytrzymam bez śmiechu."
"Potrafiłem na dwustu chłopaków zdobyć drugie miejsce w walce na bagnety. Dlaczego? Bo byłem chytry. Trzymało się karabin z bagnetem i kierowało ten bagnet w pierś wroga naprzeciwko stojącego. Trzeba było tym bagnetem, zreszta zaokrąglonym jakąś poduszką, żeby naprawdę nie zranić, przeciwnika dotknąć."
"Często się zdarza, że osoby uczestniczące w wycieczkach nagle opowiadają mi swoją historię. Na spacerze śladami "Lalki" jakaś starsza pani wzięła mnie pod rękę: "Wie pani, w czasie Powstania Warszawskiego mnie i moją siostrę chcieli zastrzelić, bo myśmy pomagały, i nasza babka musiała przysięgać na Biblię, że to nie my - to się działo tu, przy tym murze, przy tym budynku."