"Nigdy nie chciałem robić filmów dokumentalnych. Mam wielki szacunek dla dokumentu, ale jest to forma, która wymaga tytanicznej pracy dokumentacyjnej, rygoru. Trzeba zachować względny obiektywizm, przestrzegać swoistego rodzaju dyscypliny, by nie dać się ponieść własnym emocjom, nie odbiegać od tematu i trzymać się go ściśle na każdym etapie powstawania filmu."
"Pisząc "Kieszonkowy...", nie miałam dylematów w rodzaju: "O Jezu, a może nie powinnam. Nie, nie, że to jest jednak za ostre". Nie dlatego, że jestem taka "hej do przodu", tylko dlatego, że w ogóle o tym nie pomyślałam. I dopiero jak zobaczyłam tę książkę, to dotarło do mnie, że jednak będą się czepiać."
"Bo te zdjęcia mówią nam coś ciekawego o współczesnej Polsce, o naszej kulturze, o konsumeryzmie. O tym, gdzie i jak żyjemy, jak wyglądamy i jak chcemy być postrzegani. Widzisz grubego faceta w obcisłych ciuchach i zaczynasz się zastanawiać: co nim powoduje, co on sobie myśli? Może że jest piękny? A może czuje jakiś mus noszenia takich ubrań?"
"Fotografia profesjonalna nie potrafi uzyskać tak mocnego efektu, jak "Real Foto", bo jest udawana. Oglądając zdjęcia choćby najlepszych fotografów ma się świadomość, że posługują się trikami i że chcą zmanipulować odbiorcę. To wszystko już było. Kod fotografii reportażowej, modowej, portretowej, reklamowej, jakiej bądź jest zamknięty."
"Mam kilka wczesnych, kultowych zdjęć, np. facet- kulturysta w spodniach Mordexu, które reklamuje i drugie: samochód o zmroku, w deszczu, zaparkowany tyłem. To pierwsze pokazuje siłę i energię młodych polskich mężczyzn, jak im się chce, jak się starają. To śmieszna prowincjonalna wersja kanonu urody i aktualnej mody (...)"
"Z wielkim temperamentem i przekonująco mówiłam, jakie niedobre były zakonnice w zakładzie. Część ludzi miała podobne doświadczenia, ci byli po mojej stronie, a druga część - mniejsza - odwrotnie. Dyskusja toczyła się wśród publiczności podzielonej na dwa obozy, wszyscy się kłócili, wstawali, a ja sobie siedziałam. Ktoś mi kiedyś powiedział: 'Gdyby nie zakonnice, toby pani prostytutką została'."