"Szalenie lubiłam szkołę, to mnie uratowało. Chodziłam do szkoły podstawowej, ale wygrzebywałem ze strychu stare podręczniki, stare książki, okruchy wiedzy gimnazjalnej i potem popisywałam się straszliwie. Nauczycielki mnie uwielbiały za inteligencki fason. A tam góralki siedziały w ławkach i po góralsku mówiły."
"Obawiam się, że przesadziłam w książce, bo to nie było reguła, żeby one tłukły nas różańcami. Po prostu to było dla mnie takie szokujące, więc zapamiętałam to szczególnie mocno. Parę miesięcy temu przekartkowałam książkę i pomyślałam sobie, że to niesprawiedliwe, bo z lektury można wywnioskować, że one nas zawsze tłukły różańcem, a tak nie było."
"Nasze działania w "Przewodniku" nie są niczym nowym. Odwołujemy się do tradycji: do gestu Siemiradzkiego i Porębskiego, do całej historii tej instytucji. Poza tym także nie ukrywamy inspiracji czerpanych z całego dyskursu związanego z namysłem nad instytucjami sztuki, z organizowanymi w Bunkrze Sztuki "4. pokojami" (...)"
Z Marjorie Perloff rozmawia Grzegorz Jankowicz
"Spośród pisarzy, którzy wywarli na mnie wpływ, wybrałem tych, którzy byli mniej lub bardziej pomijani przez krytyków. Trudno powiedzieć, dlaczego niektórzy pisarze z łatwością są włączani do literackiego establishmentu, a inni ignorowani. Z pewnością dużą rolę odgrywa przypadek, a także autodestrukcyjne zachowanie samych pisarzy."
"Chciałabym, żeby kobiety przestały wreszcie mówić, że nie interesują się polityką, bo to nudne, głupie, skorumpowane, istny szatański pomiot. Jeżeli one nie zainteresują się polityką, to polityka zainteresuje się nimi. Nie mam na myśli recytowania z pamięci listy wszystkich premierów urzędujących od 89 roku ani odpowiedzi na szereg pytań z WOS-u. Przez politykę rozumiem to, co wpływa bezpośrednio na nasze życie (...)"
"Przede wszystkim zdałam sobie sprawę, że w Polsce żyje niewidzialna mniejszość - Wietnamczycy. Co setny mieszkaniec Warszawy jest Wietnamczykiem, ale są zupełnie niewidoczni. Na obrzeżach Stadionu funkcjonuje cały sektor wietnamski zwany 'białym domem', chaotyczne miejsce z ulicami, sklepami, wypożyczalnią płyt do karaoke, domem kultury, a nawet buddyjską pagodą."
"Wypowiem okropny banał, ale niech tam. Czas biegnie bardzo szybko. Wciąż myślę o sobie jako o początkującym reżyserze. Na początku twórczej drogi poświęciłem sporo czasu nauce umiejętności technicznych - teraz na szczęście się ich wszystkich oduczyłem, więc mogę znów czuć się amatorem. Myślę, że można na mnie patrzeć - jako na filmowca - w kategoriach darwinowskiego doboru naturalnego."
"I właśnie tamten okres, '95-'99, był czasem kiedy oprócz poznawania tych wszystkich interesujących i wartościowych ludzi, nasiąkłam tą ideologią, tą kulturą undergroundową, którą noszę po dzień dzisiejszy. To wszystko jest razem ze sobą nierozłącznie związane. Np. bez polityki nie ma u mnie muzyki, nie ma też twórczości bez polityki i zacięcia społecznego. I dlatego staram się to ciągle łączyć i pamiętać o tym."